Dokładnie odwrotnie myśli Pan niż ja. Ja jestem gotowy wybaczyć pracownikom „bezpieki” nielegalne metody, pod warunkiem, że nikt się o nich nie dowie. Natomiast formalnego przyzwolenia nie może być. Tajne służby, o ile są skuteczne, o tyle mogą poruszać się na granicy prawa. Niemniej zawsze powinno być jasne, że władza potępia wszelkie łamanie prawa.
Jeśli posiadanie 100 kg materiałów wybuchowych nie jest nielegalne, to nie ma podstaw nie tylko do torturowania ale nawet do zatrzymania. Natomiast jeśli jest to czyn zagrożony sankcją, to można gościa skazać na rok dożywocia informując współwięźniów, że facet zagrażał ich rodzinom. Tuż przed wykonaniem wyroku (pod koniec roku odsiadki) facet prosi Boga, żeby już dostał tę czapę, żeby już się nie męczyć. Chyba, że zmądrzał i poszedł na współpracę i wyrok został zrewidowany i zamieniony na zwykłe dożywocie.
Panie Patryku!
Dokładnie odwrotnie myśli Pan niż ja. Ja jestem gotowy wybaczyć pracownikom „bezpieki” nielegalne metody, pod warunkiem, że nikt się o nich nie dowie. Natomiast formalnego przyzwolenia nie może być. Tajne służby, o ile są skuteczne, o tyle mogą poruszać się na granicy prawa. Niemniej zawsze powinno być jasne, że władza potępia wszelkie łamanie prawa.
Jeśli posiadanie 100 kg materiałów wybuchowych nie jest nielegalne, to nie ma podstaw nie tylko do torturowania ale nawet do zatrzymania. Natomiast jeśli jest to czyn zagrożony sankcją, to można gościa skazać na rok dożywocia informując współwięźniów, że facet zagrażał ich rodzinom. Tuż przed wykonaniem wyroku (pod koniec roku odsiadki) facet prosi Boga, żeby już dostał tę czapę, żeby już się nie męczyć. Chyba, że zmądrzał i poszedł na współpracę i wyrok został zrewidowany i zamieniony na zwykłe dożywocie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.05.2009 - 20:30