Angielski nie jest potrzebny, żeby się dogadać z kuzynem w Sochaczewie. Jest potrzebny, że znaleźć i dogadać się z ludźmi poza polskim grajdołkiem, który tak świetnie i dosadnie opisujesz. Zatrzymywanie się na opisie, nawet najcelniejszym, prowadzi tylko do frustracji, dopóki nie docierasz z takim opisem dalej niż do granic opisywanej rzeczywistości. To jest właśnie kręcenie się w kółko. Cóż z tego, że czasem efektowne?
Po jakiemu to "Na zdar"?
skoro mamy gadać tylko po polsku, co?
Angielski nie jest potrzebny, żeby się dogadać z kuzynem w Sochaczewie. Jest potrzebny, że znaleźć i dogadać się z ludźmi poza polskim grajdołkiem, który tak świetnie i dosadnie opisujesz. Zatrzymywanie się na opisie, nawet najcelniejszym, prowadzi tylko do frustracji, dopóki nie docierasz z takim opisem dalej niż do granic opisywanej rzeczywistości. To jest właśnie kręcenie się w kółko. Cóż z tego, że czasem efektowne?
s e r g i u s z -- 13.06.2009 - 18:17