Czy ktoś dalibóg może mi łaskawie wyjaśnić, dlaczego spośród licznych uczuć i emocji ludzkich właśnie owe “uczucia religijne” powinny zasługiwać na jakąś szczególną ochronę?
A jeśli tak, to czy “uczucie świeckości” mieści się w definicji uczuć religijnych? Czy w związku z tym publiczna obecność zjawisk religijnych – mszy, procesji, brzęczenia kościelnych dwonów o szóstej rano – nie obraża np. moich uczuć w równym stopniu, co rzeczony koncert Madonny – Katolików czy Chrześcijan?
Ponadto wydaje mi się, że ludzie wierzący uważają się za obdarzonych jakimś tytułem własności intelektualnej pewnych symboli, które jednak – z wielu powodów można traktować jako znajdujące się w obrębie tzw. public domain. Symbole te – poprzez wielowiekową obecność w kulturze obrosły licznymi znaczeniami, z których wiele wykracza poza wąskie rozumienie danej religii. Krzyż nie jest już zatem li tylko drzewem, na którym ukrzyżowano Chrystusa, nie jest już tylko symbolem Chrześcijaństwa, lecz stał się – w obrębie naszej kultury – symbolem religijności w ogóle. Roznegliżowana kobieta na krzyżu oznacza zatem przemianę naszej kultury, w której symbolika seksualna wypiera symbolikę religijną a cała sfera tradycyjnie rozumianej religijności jest wypierana ze społecznej świadomości przez inne rodzaje wrażliwości.
Ludzie wierzący nie mają jednak – moim zdaniem – żadnego prawa do wyłączności symboli religijnych, które w sferze publicznej się znajdują – podobnie jak ateiści nie są wyłącznymi dysponentami pozostałej części będących w publicznym użyciu symboli.
Podobne rozumowanie dotyczy również symboli narodowych. W tym sensie polska flaga wsadzona przez Raczkowskiego w psią kupę była jak najbardziej na miejscu. Raczkowski nie użył jej bowiem jako symbolu państwa, lecz raczej jako symbolu pewnej kondycji społecznej Polaków, do czego – jako artysta – miał pełne prawo.
@All
Czy ktoś dalibóg może mi łaskawie wyjaśnić, dlaczego spośród licznych uczuć i emocji ludzkich właśnie owe “uczucia religijne” powinny zasługiwać na jakąś szczególną ochronę?
A jeśli tak, to czy “uczucie świeckości” mieści się w definicji uczuć religijnych? Czy w związku z tym publiczna obecność zjawisk religijnych – mszy, procesji, brzęczenia kościelnych dwonów o szóstej rano – nie obraża np. moich uczuć w równym stopniu, co rzeczony koncert Madonny – Katolików czy Chrześcijan?
Ponadto wydaje mi się, że ludzie wierzący uważają się za obdarzonych jakimś tytułem własności intelektualnej pewnych symboli, które jednak – z wielu powodów można traktować jako znajdujące się w obrębie tzw. public domain. Symbole te – poprzez wielowiekową obecność w kulturze obrosły licznymi znaczeniami, z których wiele wykracza poza wąskie rozumienie danej religii. Krzyż nie jest już zatem li tylko drzewem, na którym ukrzyżowano Chrystusa, nie jest już tylko symbolem Chrześcijaństwa, lecz stał się – w obrębie naszej kultury – symbolem religijności w ogóle. Roznegliżowana kobieta na krzyżu oznacza zatem przemianę naszej kultury, w której symbolika seksualna wypiera symbolikę religijną a cała sfera tradycyjnie rozumianej religijności jest wypierana ze społecznej świadomości przez inne rodzaje wrażliwości.
Ludzie wierzący nie mają jednak – moim zdaniem – żadnego prawa do wyłączności symboli religijnych, które w sferze publicznej się znajdują – podobnie jak ateiści nie są wyłącznymi dysponentami pozostałej części będących w publicznym użyciu symboli.
Podobne rozumowanie dotyczy również symboli narodowych. W tym sensie polska flaga wsadzona przez Raczkowskiego w psią kupę była jak najbardziej na miejscu. Raczkowski nie użył jej bowiem jako symbolu państwa, lecz raczej jako symbolu pewnej kondycji społecznej Polaków, do czego – jako artysta – miał pełne prawo.
Zbigniew P. Szczęsny -- 15.08.2009 - 09:50