Co robił premier Tusk podczas swej wizyty w Ameryce Łacińskiej? Nie wiemy. By ten głód wiedzy jakoś uzupełnić postanowiłem sprawdzić, co robili inni politycy z krajów Unii Europejskiej, którzy brali udział w konferencji UE-Ameryka Łacińska. Ponieważ nie miałem zbyt dużo czasu, zająłem się tylko szefową kraju z nami sąsiadującego, czyli panią kanclerz Angelą Merkel.
Sprawa była o tyle łatwa, że np. Sueddeutsche Zeitung wysłała w ekipie kanclerskiej swojego korespodenta, Nico Frieda. Ówże Nico Fried donosił codziennie o tym, co pani kanclerz robiła i jakie miała problemy (http://www.sueddeutsche.de/ausland/special/326/174803/). A miała ich trochę, o czym za chwilę.
Pani kanclerz Merkel przede wszystkim rozmawiała ze swoimi partnerami. Trochę tych rozmów bylo, jako że oprócz udziału w konferencji w Peru (na której wygłosiła krótki referat) p. Merkel odwiedziła także Brazylię (od ktorej zaczęła swą podróż), Kolumbię i Meksyk. Ciekawie musiało być w Kolumbii, jako że na porządku dziennym podróży była wizyta w Prokuraturze Generalnej.
Oprócz tego pani Merkel podczas tego “urlopu”odwiedziła zakłady Volkswagena w Sao Paulo. Te odwiedziny były o tyle ważne dla perspektyw gospodarczo-politycznych Republiki Niemiec w Brazylii, że w tych właśnie zakładach zaczynał swoją karierę niejaki Lula da Silva, który aktualnie pełni funkcję prezydenta Brazylii.
Poza tym pani kanclerz miała problemy ze słuchawkami (tylko kobiety moga zrozumieć, jak ważny jest dla fryzury problem słuchawek), przejściem przed kompanią honorową, basenem hotelowym, który coraz to się i wcinał w obraz kamer dziennikarzy dokumentujących tę wizytę dla obywateli niemieckich. Aha, p. Merkel została – podobnie jak Donald Tusk – odznaczona orderem “Słońca Peru”. I proszę bez głupich dowcipów na temat nazwy tego odznaczenia (a także innych), żebyśmy się potem nie musieli denerwować żartami na temat Orła Białego.
I tyle mniej więcej mógł się dowiedzieć obywatel niemiecki na temat 6-dniowego pobytu Angeli Merkel w kilku krajach Ameryki Łacińskiej przy okazji szczytu Unii Europejskiej i przywódców państw tego kontynentu. Reszta jest milczeniem, a raczej rozmowami, jakie przy obiadach, kolacjach i innych okazjach toczyli ze sobą przywódcy oraz osoby towarzyszące, w tym na przykład przedstawiciel firmy Underberg produkującej nieźle zaprawione alkoholem kropelki na dobre trawienie (zresztą firma ma już swoją fabryczkę w Brazylii i produkuje nalewkę ziołową o nazwie Brasilberg).
Być może kiedyś, w przyszłości, kolejny polski premier albo prezydent, spotka się z prezydentem albo premierem Brazylii lub innego kraju z Ameryki Łacińskiej, który swoją karierę zaczynał w firmie o polskim rodowodzie. Kto wie, może któryś z maszynistów kolei Malinowskiego zostanie w przyszłości prezydentem Peru i fakt współpracy p. Premiera Truska przy odwracaniu wagonu będzie miał ważne konsekwencje dla naszych stosunków z tym krajem.
Albo i nie, bo po cholerę jeździć tak daleko, skoro nic tam nie mamy. Poza Polonią na przykład.
PS. Jeden zakład tam już mamy, a właściwie ma go SELENA, tyle, że ona otwarła sobie ten rynek i otworzyła fabrykę przy pomocy południowych Koreańczyków.
komentarze
Lorezno
napisze na razie krótko: nabijanie się z nazwy najwyższgo odznaczenia jakiegokolwiek kraju uważam za jedną z największych głupot jaka trafiła się naszym mediom od dłuższego czasu
p.s swoją drogą mioże ktoś sprawdzi jakie nazwy mają najwyższe odznaczenia państw np. UE?
pozdrawiam
max -- 20.05.2008 - 14:05Prezes , Traktor, Redaktor
Tak Szanowny Lorenzo
nie ma to jak dobry PR.
Jest małe ale, w naszej szerokości politycznej PR jest albo marny albo czarny albo zalatuje PGR
Dziękuję za ciekawy wpis. Za Pana pośrednictwem dowiedziałem się co nieco więcej niż z radia, tam tylko sobie żarty stroją z polskiego premiera…
Pozdrawiam serdecznie
MarekPl -- 20.05.2008 - 14:06Bardzo ładnie określił Pan, Panie Marku,
sposoby naszego PR politycznego. Chciałem jeszcze dodać, że cała relacja dziennikarska nie pozbawiona była odrobiny ironii, ale z nutka źyczliwości. Ważne było przesłanie: by sie zrozumieć trzeba rozmawiać. A u nas to tylko albo w ucho, albo w kostkę.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 20.05.2008 - 14:10Szanowny Panie Lorenzo
Wiem,że i naszemu Premierowi towarzyszy iluś tam dziennikarzy.
Coś mi się wydaje,że małżonka Premiera,wkurzyła się na dziennikarzy.Wczoraj w Dzienniku newsem była Jej wypowiedź do jednego z nich,że wg wierzeń,bodaj peruwiańskich,
choroby na wysokościach przytrafiaja się złym ludziom.
Chyba coś i wcześniej musiało zaiskrzyć,że ta nagonka ma taki wyraz jak widać.
Zaś następny z PiSu J.Brudziński wyliczył ile to dzieci mozna wykarmić,ile komputerów kupić za tę wycieczkę D.Tuska.
Jestem cierpliwy,poczekam co ma do powiedzenia Polakom sam Premier.
Na pewno z tej zadymy ktoś wyjdzie zwycięsko,a kto pokażą najbliższe dni.
Pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 20.05.2008 - 14:52Szanowny Panie Lorenzo
wbił mi sie podwójnie tekst
Zenek -- 20.05.2008 - 14:54Powiem tak:
Tuska niezbyt lubie, ale jesli przy okazji jego wizyty powstanie ladny PR Polandy, jestem bardzo za. Dziekuje za uwage.
Human Bazooka
Mad Dog -- 20.05.2008 - 14:59Panie Mad Dog
przyznam się Panu, że naszych politkierów nic a nic lubię. No bo niby za co?
MarekPl -- 20.05.2008 - 15:45Ukłony
No to kto, Szanowni Panowie,
ma robić tę robotę, o której Mad Dog wspominał? Inni mają ją za nas robić? Przecież to bez sensu.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 20.05.2008 - 15:50Panie Lorenzo
Pan chciałeś mieć spokój, żeby pana zewnętrznie nie atakowały polityczne mendy w postaci Giertycha i Leppera, żeby pisowskie niby-patrioty nie machali sztandarem, jak pan se jajko po wiedeńsku na śniadanie wtryniasz, albo jak pan se wieczorem na Trzy Korony patrzając, pszeniczne w kuflu i ustach pieścisz.
No i co ?
Igła -- 20.05.2008 - 16:18Gdzie pańska spokojność i obywatelska satynsfankcja?
Hę..
I nic, Panie Igło
siedzę sobie, myślę, a potem piszę notki na txt.
I pozdrawiam Pana też, jak jest okazja.
Lorenzo -- 20.05.2008 - 16:32I Ok
Paniał.
Pozdrawiam z nutką smuto/ironiczną, przemieszaną z zapachem bzu.
Igła -- 20.05.2008 - 16:35Nie dogodzi
Jak nie jedzie nikt na jekieś tam szczyty europejskie to źle bo się zamykamy i nie bywamy. Jak jedzie to też xle bo drogo, bo taniej statkiem i w ogóle po co.
sajonara -- 20.05.2008 - 19:04Jak nie zabrał żadnych biznesmenów co by kręcili lody w Ekwadorze to źle jakby zabrał to pewnie byłoby xle, że kumoterstwo. Machnąć ręką
@ Lorenzo @max
“odznaczona orderem “Słońca Peru”. I proszę bez głupich dowcipów na temat nazwy tego odznaczenia (a także innych), żebyśmy się potem nie musieli denerwować żartami na temat Orła Białego.”
Właśnie dokładnie to samo napisałem na blogu red. Nowakowskiego i to zapewniam ZANIM zajrzałem do Pana. Jest to bardzo pocieszające, że nie wszyscy dają przykład takiego, przepraszam za dosadność – buraczanego prowincjonalizmu jaki to właśnie przykład dają polskie media.
“Słońce Peru” jako obiekt kpin śródziemnomorskiego Narodu Polaków, co to białego ptaka ma za najwyższe odznaczenie”
http://nowakowski.salon24.pl/75334,index.html
Artur Kmieciak
Artur Kmieciak -- 20.05.2008 - 23:09Jakby to Panu powiedzieć, Panie Arturze?
Idzie o to, że wbrew pozorom jest dość sporo osób myślących. I część z nich uwiła sobie gniazdko na txt. Co nie oznacza, że nie potrafią ostro ze sobą podyskutować, nie używając do tego siekier, maczug czy innych narzędzi ogrodowych, choć ogrody lubią.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 21.05.2008 - 09:32Panie Lorenzo!
Dziękuję.
Jerzy Maciejowski -- 21.05.2008 - 21:16