Merlot urodził się w czasach zamierzchłych (znanych głównie z urodzin Andrzeja F. Kleiny), w rodzinie inteligencji twórczej. Tak to właśnie opisywał w swoich CV, zwanych wówczas życiorysami. Ineligencja twórcza miała w założeniu być dla czytelników życiorysu atrakcyjniejsza od inteligencji normalnej. Reprezentowali ją: matka – artystka malarka i ojciec – inżynier elektryk od elektryfikacji kolei.
Merlot czerpał garściami z twórczych aspektów inteligencji rodziców, co zaoowocowało zarówno wyborem studiów i później zawodu wykonywanego, jak i wielu upodobań i tzw. hobby. Koleje były jednym z nich. Przełożyło się to wprost na rodzaj muzyki, którą Merlot, w opozycji do trendów panujących na TXT zbiera i lubi do dziś.
Poniżej dziewięć minut rzępolenia na skrzypkach ku czci jednego z bardziej romantycznych ekspresów świata:
Orange Blossom Special.
Utwór jest na tyle kultowy, że kolekcja wykonań, zbieranych przez merlota przekroczyła już trzydziestkę...
Poza tym merlot zbiera inne piosenki z nurtu bluegrass, country i folk, w których jest coś o kolejach.
Najczęściej o tym, jak się rozwalają, bo biedny maszynista chce nadrobić opóźnienie. I jedzie za szybko, chociaż mama go ostrzegała…
Czasami, gdy po TXT grasują kwiatki, motylki i inne zjawiska podkolorowanej przyrody, merlot wpada w nastrój liryczny.
Wtedy puszcza sobie słodkie kawałki, chętnie też kolejowe, koniecznie z czasów gdy był młody i szczupły.
Z czasów, gdy pisywał życiorysy…
komentarze
No, bardzo ładne, takie kolejowe
więc zanim Pan Max albo Stopczyk Docent to zrobią, to ja też coś o kolejach. Poniekąd:
i jeszcze coś z Niemiec
Pozdrawiam kolejowo: Wars wita!
yayco -- 16.07.2008 - 21:01Bo wie Pan, Panie Yayco Grochowski,
Niedaleko od Pana, na Olszynce, jest coś, co się dawniej nazywało COBiRTK. Centralny Ośrodek Badań i Rozwoju Techniki Kolejnictwa. Za przejazdem, ze szlabanami.
Tam pracował mój Ojciec. Do dziś mam sentyment do Grochowa. Z tego powodu.
Dziękuję za wizytę
merlot -- 16.07.2008 - 21:01Dodam do tegi, Panie Merlocie
że w S. bliskim memu dziecinstwu, jest Muzeum Kolei Wąskotorowej.
Pozdrawiam w zwązku z tym, wąskotorowo
yayco -- 16.07.2008 - 21:03Wiem, bardzo chciałbym tam się wybrać...
Podobno można jechać szosą obok toru i ścigać się z Ty2 albo OL49 jak jadą i buchają parą...
Dlaczego wąskotorowo? Tam są przecież prawdziwe!
merlot -- 16.07.2008 - 21:12merlot
bardzo fajne hobby(?)
nie wiem czy ktoś nakręcił piosenkę O psie który jeździł koleją ale bardzo mi te starocie skrzeczące jeszcze igłą płyty gramofonowej odpowiadają.
oczywiście Ozzy bardziej ale harmonię i wspólny mianownik odnalazłem
p.s włączyłem ten pierwszy ale przez 8 minut facet gada, dalej oglądać?
:)
pozdrawiam z rodziny również po ojcu związanej z koleją
prezes,traktor,redaktor
max -- 16.07.2008 - 21:18S jak Sochaczew, znaczy się.
Ja miałem na myśli Wolsztyn chyba.
merlot -- 16.07.2008 - 21:22Prezesie, najpierw gada, a potem gra.
Ja Twoich też muszę wysłuchiwać. Nie ma lekko…
merlot -- 16.07.2008 - 21:24Prawdziwe wąskotorowe,
tam jest nawet wąskotorowa Warszawa i wąskotorowa Syrenka.
Faktycznie droga jest wzdłuż torów, ale kolejka jeździ bardzo rzadko, jako atrakcja turystyczna mało popularna.
Za moich czasów, to było regularne metro . Ostatni raz jechałem kolejką z Wyszogrodu (a ściślej z Kamiona, bo koniec trasy był oczywiście przed mostem). Było to w grudniu 1981 roku, już w stanie. Kiedyś to pewnie opiszę...
Pozdrawiam
yayco -- 16.07.2008 - 21:25Panie Merlot
Z jednej strony to ja mam jakieś takie niejasne, majaczące w oddali wrażenie, że Pan się ze mnie aluzyjnie naśmiewa.
Druga strona jest ważniejsza jednak.
Pana rodzice pięknie się dobrali. Malarka i inżynier od kolei… Jakie cudowne uzupełnienie.
To tylko moja wyobraźnia oczywiście, ale Ich widzę.
Coś mnie w Pana tekście wzrusza. To trochę jak w tej piosence, o której pisałam – nie wiem co… Nie potrafię tego złapać.
Dziękuję Panie Merlot
Oraz pozdrawiam
Gretchen -- 16.07.2008 - 21:25No trudno, Panie Merlot,
żeby było S jak Wolsztyn.
Pan to potrafi mnie rozbawić, swoją drogą...
Pozdrawiam
yayco -- 16.07.2008 - 21:27Pani ma talent, Pani Gretchen,
do wydobywania na światlo dzienne majaczących w oddali wrażeń. Mnie się więc to si-vi Pana Merlota z atmosferą opowiadań Grabińskiegp, a także opowieściami Profesora Tutki kojarzy.
Wyrazy szacunku dla obu Państwa
Lorenzo -- 16.07.2008 - 21:31Ale się w porę zreflektowałem,
rozbawiony Panie Yayco…
Była jeszcze totalnie kultowa wąskotorowa kolej w Bieszczadach.
Do dziś tam jeździ jakaś coca-colowa podróba. Ale w latach sześćdziesiątych, pojechać nią, to była prawdziwa, stuprocentowa przygoda.
Pojechałem.
merlot -- 16.07.2008 - 21:33Wątek kolejowy jeszcze
Byłam w roku poprzednim na pokazie parowozów. Niezwykłe to wrażenie jest – takie godne i piękne dowody istnienia innego świata.
Świata, którego już nie ma…
Jak ja sobie patrzę na taką Piękną Helenę to aż dech zapiera.
Gretchen -- 16.07.2008 - 21:35Panno Gretchen,
W pewnym sensie tak, ale z dużą dozą czułości, o ile coś takiego we mnie występuje…
Co do rodziców, to zabawne, ale im jestem bardziej dorosły, tym częściej ich image lub jak to nazwać, umila mi życie.
W zeszłym roku obchodziliby setne urodziny, jakby co. Oboje.
merlot -- 16.07.2008 - 21:37Panie Lorenzo
Dziękuję Panu…
Widzę w sobie taką skłonność do zaglądania pod albo też poza
Miło mi, że da się to zauważyć.
O ile ma się wolę.
Pozdrawiam Pana z uśmiechem
Gretchen -- 16.07.2008 - 21:38Jak bylem dzieciak,
to lubiłem jeździć do Wrocławia (nigdzie indziej się nie jeździło, po prawdzie) tak, żeby choć trochę po nocy było. Żeby patrzeć jak parowóz iskrami sypie…
Czasem mi się to śni
yayco -- 16.07.2008 - 21:40Panie Merlot
Pan mnie nie traktuje poważnie czy co?
No zresztą nie ma takiego obowiązku, może to i lepiej bo ja siebie też poważnie nie traktuję. Jakby co
Obraz Pana Rodziców wciąż jest blisko.
:)
Gretchen -- 16.07.2008 - 21:42Hm,
drugi i trzeci utworek urocze.
A mi z pociągami, to się kojarzy oczywiście Maryla Rodowicz ,,wsiąść do pociągu bylejakiego itd”
A i ,,Last train to Lhasa”.
Pozdrówka.
grześ -- 16.07.2008 - 21:42A i to
http://pl.youtube.com/watch?v=psP1bKKEtHg
grześ -- 16.07.2008 - 21:43grześ
“Last train to Lhasa” to jest odjazd.
Jak to z pociągami bywa…
A piosenka Maryli to była pierwsza jaką śpiewałam :)
Gretchen -- 16.07.2008 - 21:44To ja jeszcze dołożę,
coś moich ulubionych komuchów:
Z rewolucyjnym pozdrowieniem
yayco -- 16.07.2008 - 21:51Merlocie,
w rzeczy samej, kiedyś to były czasy, sporty (10 sztuk) kosztowały 1,50; a poranek o 11-tej 1,35. Miałem 12 lat, palić się już chciało, do kina pójść też, a tu buchnęło się Matce jedynie złocisza. Siwi nie było, życiorysy były, tylko. Często takie pod górkę. Ty ze swoim pochodzeniem, punktów do szkoły niestety nie podłapałeś... Czy młodzi wiedza, o czym ja mówię?
Andrzej F. Kleina -- 16.07.2008 - 21:54Pozdrawiam serdecznie…
Ja Panie Andrzeju
jak najbardziej miałem punkty za pochodzenie.
Nie bardzo potrzebowałem, bo to już ni te czasy były, ale dzięki temu akademik dostałem, choć mi się teoretycznie nie należał.
Ciekawe, że mi się te Sporty w dziesiątkach w podświadomość zaszyły. Sam z siebie bym się przysiągł, że były po dwadzieścia za 3,50. Ale ma pan rację, że były.
Ale inne marki były fajniejsze. Dukaty, Płaskie, albo też w ostateczności Damskie.
Pozdrowienia
yayco -- 16.07.2008 - 21:59Słuszne pochodzenie, Andrzeju,
było wówczas robotnicze.
Albo chłopskie.
A najlepiej, robotniczo-chłopskie.
No i jak się chciało studiować, to na egzaminie za słuszne pochodzenie dostawało się punkty gratisowe.
Mnie problem ominął, bo uczelnie artystyczne (w moim przypadku Akademia Sztuk Pięknych) równo to olewały, bo podlegały pod Ministerstwo Kultury, a nie Oświaty, czy jak mu tam było…
merlot -- 16.07.2008 - 21:59Panie Andrzeju
ja wiem o czym Pan mówi, ale bo ja wiem czy ja jestem młoda?
Gretchen -- 16.07.2008 - 22:06Jesteś.
nawet jak wiesz.
merlot -- 16.07.2008 - 22:13A ja zacząłem palić
dopiero jak poznałem panią merlotową.
Z emocji.
merlot -- 16.07.2008 - 22:14W Wenecji też!
Jest w Wenecji muzeum kolei wąskotorowej – spędziłem z moją Naj ze dwie godziny włażąc do każdej lokomotywki i pstrykając fotki. Następna stacja Biskupin…
“Last Train To Clarksville” – Monkees http://www.youtube.com/watch?v=1ISEV3evXwc – jak widać, jeszcze się nie nauczyłem wklejania jutubków:)
Pozdrowienia kolejarskie
ps. Orange Bloosoom Special też nazbierałem kilkadziesiąt wykonań! To ekspres ostro przyspieszony…
jotesz -- 17.07.2008 - 07:05Merlocie
Jeszcze jeden kolejowy staroć. Elektryczny…
Pozdrawiam z peronu… spóźniona
Magia -- 17.07.2008 - 07:56Magio
jak jesteś jeszcze na peronie to …coś ten pociąg nie jedzie z tego okienka co wkleiłaś:)
edit: własnie odjechał:))
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 17.07.2008 - 09:16Joteszu,
proste jak budowa szlabanu. Albo zwrotnicy.
Możesz pisać przed i po tym badziewiu które wkopiowałeś, a które jest właśnie wklejką z YT.
Ja sobie dodatkowo zarządziłem, żeby miało pomarańczową ramkę (w opcjach poniżej okienka embed).
Pozdrawiam Ciebie i wszystkich naszych licznie reprezentowanych kolejarzy
merlot -- 17.07.2008 - 10:05Tomku!
Jak piosenka tria „Peter, Paul and Mary” jest piosenką kolejową, to ja jestem cesarzem chińskim i to urzędującym. Co oczywiście nie znaczy, że nie jest rewelacyjna…
Posłuchałem sobie też czegoś innego w ich wykonaniu.
Pozdrowienia
Jerzy Maciejowski -- 17.07.2008 - 11:14Jerzy, marudzisz.
If you miss the train I’m on
You will know, that I am gone
You can hear the whistle blow
five hundred miles…
A teraz zjedz swoje kimono drogi cesarzu;-)
merlot -- 17.07.2008 - 10:27Smakowity Merlocie - dzięki!
Dołączam całą płytę – “Slow Train Coming” Boba Dylana…
jotesz -- 17.07.2008 - 11:08:)
Merlocie, ładnyy ten ostatni utwór,
ale ta ramka kiczowata trochę:)
grześ -- 17.07.2008 - 11:11Ale zdolny jesteś, że taką umiesz zrobić.
pzdr
merlot
ubawił mnie Twój komentarz ostatni:))
a teraz dwie offtopy:
pierwsza to taka że mam w Operze taką samą skórkę prawie jak Safari:))))))
i druga:
jak te printscreeny wrzucasz?
to bym Ci pokazał i Panu Yayco (dla niego mam skórkę a’la Firefox)
prezes,traktor,redaktor
max -- 17.07.2008 - 11:11Tomku!
Tyle, że parę linijek dalej jest
Lord I’m one, Lord I’m two, Lord I’m three, Lord I’m four,
Lord I’m five hundred miles away from home
zgadnij do kogo jest to skierowane…
Kimonko zostawiam dla Ciebie, może wpadniesz za tydzień do Krakowa?
:)
Jerzy Maciejowski -- 17.07.2008 - 11:34A myślisz Jerzy,
że do Pana Boga to tylko piechotą można?
A w piosence jest tak:
Lord, I’m one…
Lord, I’m two…
Lord, I’m three…
Oh, Lord, I’m four…
Lord, I’m five hundred miles
from my home.
Jak się ma tak daleko do domu, to boszz, trzeba jeździć koleją...
merlot -- 17.07.2008 - 11:32Tomku!
Przecież ja nie neguję, że w piosence jest mowa o pociągu, tylko że nie jest to piosenka o kolei. To chyba jednak inna kategoria.
Poza tym nie marudzę, tylko zwracam uwagę na tekst…
Pomyśl o wycieczce…
Jerzy Maciejowski -- 17.07.2008 - 11:38Maxiu
Printscreeny w MAC OS X robi się bardzo łatwo i przyjemnie, z całości, wybranego fragmentu albo wybranego okna z poziomu dowolnego programu.
Na wyjściu dostaję .pdf, .png, .tif, .jpg – którekolwiek wybiorę w preferencjach.
Potem takiego jotpega albo peenga można wrzucić na TXT normalną metodą.
Ja je wrzucam na mój serwer i tylko linkuję w notce albo komentarzu przy pomocy dwóch wykrzykników:
![tu URL obrazka na serwerze]!
Pozdrówka
merlot -- 17.07.2008 - 11:48merlot
no to kiszka :(
ale dzięki za info
prezes,traktor,redaktor
max -- 17.07.2008 - 11:59Wolny pociąg do Youtube...
Szanowny Panie Smakowity Merlocie!
jotesz -- 17.07.2008 - 12:42Dzięki wielkie za prostą radę. Czy nie był to jednak dar Danaów? Otworzyłeś przede mną puszkę Pandory i wyniknie z tego wiele hałaśliwej muzyki na skołatane uszy konfederackiej seniority, czyli grupy seniorów…
: )))
Panie Maxie,
Opera ma zaimplementowane urządzenie do robienia zrzutów ekranu, podobnie jak każda inna przyzwoita przeglądarka.
Ale ja ani nie używam Firefoxa, ani nie chcę.
Ponadto Międzymordzie mojej przeglądarki jest oszczędne do bólu. I obawiam się, że znacznie bardziej konfigurowalne niż to co te tam wszystkie Safari i Opery mogą zaoferować.
U mnie to wygląda tak:
Mam nadzieję, że rozwalę tym potężnym obrazkiem wszystko wokoło…
Pozdrawiam
yayco -- 17.07.2008 - 12:39Panie Yayco, ale tupiemy!
- mrówka…
jotesz -- 17.07.2008 - 12:46:)
Czemu kiszka, że się zapytam, Maxie?
Czego nie możesz zrobić?
merlot -- 17.07.2008 - 13:17Panie Yayco
cofam wszystko com nabazgrał wyżej:)
muszę pogrzebac u siebie bo jakoś tak na wierzchu tego nie widzę
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 17.07.2008 - 13:25Merlocie
Już Pan Yayco podpowiedział i pewnie dam radę:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 17.07.2008 - 13:26merlot
Jakoś mi się ten pociąg i te wspominki skojarzyły z tym kawałkiem. W tekście może mało pociągu, ale teledysk bardzo pociągowy
A Orange Blossom Special genialne słucham trzeci raz.
sajonara -- 18.07.2008 - 12:06Savoy Brown "Train To Nowhere"
i na dodatek coś nieco piekielnego:
jotesz -- 18.07.2008 - 12:27Hellbound Train by Robert Malcolm Memorial at Piping Live
Ciekawe, czy na tego wykonawcę Pan trafił...
...to Francuz – Jean Jacques Milteau, którego miałem przyjemność słuchać przed laty we Wrocławiu. Jego pokaz kunsztu harmonijkarskiego jest fascynujący, zwłaszcza, że czyni to grając “Orange Blossom Special”!
jotesz -- 18.07.2008 - 12:50No super ten Francuz, Panie Joteszu
Pierwszy raz go słyszę, ale to jest fantastyczna lekcja gry na harmonijce!
Osobowy Pana Sajonary też bardzo stylowy, a kobziarze zahaczyli o moje inne sentymenty – do muzyki szkockiej i irlandzkiej.
Pozdrawiam Panów
merlot -- 18.07.2008 - 14:30