A kto to jest? – spytacie.
Odpowiedź brzmi: taki amerykański muzyk, który gra, na co dzień na fortepianie muzykę klasyczną (Beethovena, Bacha), ale również Strawińskiego i Skriabina.
Być może nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby nie to, że nagrał płytę z własnymi interpretacjami muzyki Radiohead.
Ciekawe, że muzyka bądź, co bądź rockowej grupy Radiohead budzi zainteresowanie artystów o odmiennych zainteresowaniach muzycznych. Wiele ich utworów nagrał Brad Mehldau i są to w jego dorobku propozycje ciekawe i inspirujące.
Wracając do płyty “True Love Waits” od razu chciałbym uprzedzić – nie jest to płyta jazzowa.
Christopher O’Riley traktuje kompozycje Radiohead jak materiał uznanych klasyków muzyki poważnej i ze śmiertelną powagą gra je z dużą dozą melancholii.
Nie wprowadza żadnych, no prawie żadnych, zmian do oryginalnych kompozycji, poza tym, że gra je sam na fortepianie w odróżnieniu do oryginałów granych przez rasowy zespół rockowy.
Ta płyta jest po prostu transkrypcją elektrycznych utworów rockowych na fortepian solo.
Po tym, co napisałem mogłoby się zdawać, że jest to kolejny wybryk niszowego artysty mającego nadzieję na zdobycie szerszej grupy słuchaczy.
Nic bardziej błędnego, gra Christophera O’Rileya wskazuje, że po prostu kompozycje Radiohead go zachwyciły i chciał je zinterpretować na swój własny sposób.
Płytę wypełnia 60 minut muzyki i 15 utworów napisanych przez Radiohead z różnych okresów ich twórczości. Najszerzej reprezentowana jest chyba najlepsza płyta Radiohead “O.K. Computer” z takimi ich hitami jak “Karma Police”, “Subterranean Homesick Alien” czy “Exit Music (For A Film)”, ale nie brakuje też utworów z innych płyt: “Pablo Honey”, “The Bends”, “Kid A” czy “Amnesiac”.
Dla fanów muzyki Radiohead jest to niewątpliwa gratka i płyta, po którą warto się schylić, aby posłuchać jak można zagrać inaczej kompozycje ich idoli. Dla tych, co nie znają Radiohead, może być to okazja do sięgnięcia po ich albumy, żeby przekonać się, że muzyka rockowa obecnych czasów nie jest całkiem wyprana z oryginalnych i ciekawych pomysłów.
“True Love Waits” nie wyważa drzwi, nie przewartościowuje niczego, jest po prostu dobrą, melancholijną płytą, dobrze zagraną i której naprawdę warto posłuchać.
Polecam ją fanom jazzu, którzy nie lubią muzyki rockowej i fanom rocka, którzy nie lubią muzyki poważnej i jazzu.
Sądzę, że dla jednych i drugich będzie to ciekawe doświadczenie.
P.S. Artysta nagrał jeszcze jedną płytę z utworami Radiohead – Hold Me to This, ale według mnie ustępuje ona powyżej omówionej.