Podziemny komunizm

Naszemu górnictwu węglowemu zaczyna doskwierać brak… węgla. Aby ów ambarasujący niedostatek zniwelować musi otrzymać od właściciela, czyli państwa, 6,6 mld złotych. Jak to ujawnił swego czasu Paweł Poncyliusz, ówczesny wiceminister gospodarki, zapłaciliśmy górnictwu za modernizację do 2005 roku pięćdziesiąt miliardów PLN. Z tego około pięciu się można było w unowocześnionych instalacjach doszukać. Resztę pożarły jakieś alexisy.

W telewizji pojawił się już rzeczywisty właściciel zarówno kopalni jak i państwa, główny związkowiec jednej z central trzymających wydobycie za gardło. Od dziesiątków lat ten sam. Oświadczając, że sezon ogrzewczy za pasem, zawiesił znacząco głos. Rozumiemy. Się nie da, się nie będzie miało. Ciepła. Kopalnie na razie kupują węgiel na Ukrainie, w Afryce Południowej i Australii aby go, zamiast swego, oddać odbiorcom – elektrowniom przede wszystkim.

Co się stało?

Wydobyciu kopaliny muszą towarzyszyć roboty przygotowawcze. Aby później wydobywać, trzeba pierwej złoże rozciąć chodnikami przewozowymi i wentylacyjnymi, przede wszystkim zaś udostępnić stosownymi pochylniami czy nawet szybami. Prace przygotowawcze muszą przebiegać równolegle do wydobywczych i ich postęp musi być tak dobrany aby wydobycie było rytmiczne. To podstawowy warunek płynności finansowej całego zakładu. W cenie węgla jest zawarty koszt prac przygotowawczych.

Jeżeli się pieniądze przeznaczone na prace przygotowawcze głupio roztrwoniło, to się wydobywa dopóty, dopóki starczy technicznych możliwości. Potem, aby uniknąć kar umownych kupuje się znacznie tańszy węgiel za granicą i jednocześnie straszy właściciela, że się tego procederu zaniecha. Wskutek tego ohydny skądinąd kapitalista sczeźnie z zimna. Mając państwowe kopalnie my jesteśmy tym zagrożonym śmiercią z wychłodzenia krwiopijcą. Gdyby kopalnie były prywatne, to właściciel by dawno wyznaczył środki na prace przygotowawcze. Dlatego właśnie aby nie doświadczyć śmierci głodowej. Gorszej pono od wymrożenia.

Ale prywatny właściciel by się nie zabierał za górnictwo mając do dyspozycji tańszy węgiel na rynku światowym. On by go tam kupował i sprzedawał odbiorcom, posiadane środki inwestycyjne przeznaczając na bardziej celowe wydatki. Które by mu zapewniły nieprzerwane jadło i ogrzewanie niezależnie od nastrojów czy chwilowych humorów związkowych bonzów.

Darmozjady zaś musiały by się wziąć do pracy. A nie, jak dotychczas fedrować wirtualnie. Przy pomocy lipnych dniówek zapisywanych im na koszt prac przygotowawczych. Z takim skutkiem, że się ich nie prowadzi.

Komunizm na Saharze oznaczałby tam brak piasku. W kopalniach, oznacza brak węgla.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Kopalnie i stocznie...

...na księżyc wystrzelić!


Jotesz

Sprzedać. A jak nikt nie kupi, to trudno. Zamknąć. A okręty i wegiel kupować tam, gdzie taniej.


Kurwica mnie bierze !!!

Kiedy tylko pojawia się hasło “górnictwo”.

Ja bym ich po prostu wszystkich rozstrzelał. Nie wierzę już, że istnieje jakakolwiek inna możliwość rozwiązania problemu górnictwa węglowego w Polsce niż fizyczna eksterminacja górników.

Sprzedać się nie da – bo protesty i manifestacje.
Upaść się nie da – bo jeszcze większe protesty i manifestacje.
Zwolnić się nie da – bo jeszcze większe i jeszcze potężniejsze protesty i manifestacje.
Zreformować się nie da, bo trzeba by najpierw trochę ludzi zwolnić, trochę zakładów upaść a trochę sprzedać...

Jednynie zmasowany atak nuklearny na Górny Śląsk może nas uratować. Ewentualnie sprzedaż Śląska do Niemiec…

Co za gnój…


Zbigniew

Rozumiem Twoje emocje.

Chociaż proponowane przez Ciebie rozwiązanie problemu uważam za zbyt daleko idące.

Ja na początek nie dołożyłbym grosza.


Ja bym, Panie Zbigniewie,

jednak ograniczył liczbę celów, mianowicie do związkowców i części kadry zarządzającej umoczonych od lat kilkudziesięciu w podejrzane interesy służące wyciaganiu pieniędzy z naszych kieszeni.

Zwykły hajer ciężko pracuje kopiąc węgiel w przeciwieństwie do tych pasożytów, wykorzystujących tychże hajerów do swoich gierek.

Pozdrawiam


związki zawodowe...

...na Księżyc!
:)


Jotesz

Lepiej do kopalni. Na ścianę, do fedrunku.


No to kogo...

...na Księżyc???
:(


Jotesz

Nikogo.

Sam bym tam, z ciekawości, poleciał. Sześciokrotnie niższe ciążenie. Żyć nie umierać.


A poza tym...

...nie ma kopalń, stoczni ani związków zawodowych! Ani polityków! Ani IPN-u…
:)


Jotesz

Może by było za nudno? Chociaż Twardowski jakąś piwniczkę pewno przemycił.


Subskrybuj zawartość