"Sweeney Todd - Demoniczny golibroda z Fleet Street"

Tim Burton to reżyser po którym możemy spodziewać się wszystkiego… A właściwie wszystkiego co jest nieprzewidywalne, dziwne i mroczne. “Jeździec bez głowy”, “Gnijąca panna młoda”, “Planeta małp”. W jego reżyserii nawet filmy dla dzieci tak jak “Charlie i fabryka czekolady” są dziwnie niepokojące i niektórych dorosłych przyprawiają o dreszcze.
Kiedy tylko usłyszałam o pomyśle ekranizacji musicalu “Sweeney Todd” ucieszyłam się jak dziecko. Jestem bowiem fanką horroru, musicalu a także Johnny’ego Depp’a, bardzo lubię twórczość Burtona.
Doczekałam się premiery.
Zobaczyłam. I co? I nie zawiodłam się. Film jest mroczny i bardzo krwawy. Czytałam recenzje w których “Sweeney…” był nazywany “krwawym pasztetem”. Trudno się z tym nie zgodzić. Według mnie ten pasztet jest jednak bardzo smaczny.
Historia demonicznego golibrody przypomina klimatem polskie baśnie ludowe. Fabuła jest baśniowa. Niewielu już pamięta, że baśnie nie zawsze kończyły się dobrze.
Krew tutaj bryzga ekran. Wszystko jest we krwi. Główny bohater jest mścicielem-mordercą, w dodatku oczarowana nim sąsiadka zapieka ofiary golibrody w ciastkach-jak twierdzi z oszczędności. Okropne? Obrzydliwe? Tak. Szczególnie, że giną niewinni. Coś bardzo ważnego udało się reżyserowi. Burton sprawił, że lubimy bohaterów. Morderców i kanibali. Lubimy ich. Jest to według mnie bardzo ważne. Utożsamiamy się z mścicielem z brzytwą o twarzy Johnny’ego Depp’a. Chcemy by zabijał, chcemy by się mścił, nie chcemy by spisek się wydał.
Co do śpiewu, bo to wszak musical, to niewiele się na tym znam. Nie ocenię więc czy Depp, Bonham Carter, czy Rickman potrafią śpiewać.
Wiem natomiast, że piosenki świetnie wkomponowują się w film. Są potrzebne i dobrze brzmią w londyńskich dekoracjach.
Polecam ten film Burtona, ale tylko tym kinomanom którzy potrafią znieść malownicze podrzynanie gardeł i widok ludzi objadających się ciastem z ludzkim nadzieniem.
Pozdrawiam mrocznie!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Angie

Na sztukach nie trzeba się znać aby oceniać po konsumencku- albo się podoba albo nie. Się nie należy krępować i ocenić czy śpiewanie Dżoniego było fajne czy świdrowało i zgrzytało w uchu jak zardzewiały zawias:)

A na film się doczekać nie mogę aż się wybiorę:)

Pozdrawiam

kułak i spekulant


Angie poczekaj do marca

W Marcu wchodzi Alicja w Krainie Czarøw Burtona.
To film genialny, z genialną stawką aktorską. Pełen symboliki.
I nie jest to książka opowiedziana na nowo.
To historia 13 lat później. Niesłychany pomysł.
Zobacz na FB
Loyal Subjects of The Red Queen
Disloyal Subjects of the Mad Hatter
To film o ludności chorej psychicznie.


jestem po seansie "Parnasussa"

Gilliama. ten film ma w sobie coś a Alicji … choćby pomysł z lustrem, ale to szczegół. Gilliam jest geniuszem. ma nieokiełznaną wyobraźnię ...

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


O tak,

Parnasuss był zajebisty, zgadzam się.


Pino

myślę ze gdyby nie śmierć Ledgera to ten film miałby szansę nie powstać, albo jego produkcja ciągnęła by się jak flaki z olejem, co już Gillam wielokrotnie przerabiał.

ale takie są losy wizjonerów. Cameron pierdnie i ma 200 melonów na badziewny filmik o niebieskich ludkach. Gilliam za kilkakrotnie mniejszą sumę robi KINO a nie wodę z mózgu ludziom.

Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich


Subskrybuj zawartość