Grześ

Grześ

tecumseh

Bo ja np. wiem, że Radio Maryja i jemu podobni wrogów potrzebuje i bez wrogów zyć nie umie.
Zastanawiam się czy ta tendencja się nie rozszerza że tak powiem.

Słucham Radia MAryja jeżdżąc po Polsce samochodem – jest tam dużo modlitwy, medytacji, audycji o nauczaniu Ojca św., Modlitwa Brewiarzowa, itd.

2. Gdybym przedstwił ramówkę Radia Maryja – na blogu kika razy przedstawiał ją Franek – byś się zdziwił... . Gdzie ten wróg???

3. SPiskowa teoria dziejów “Rydzyka”. Gdy o.Rydzyk mówił o niepolskich mediach, władzy nie wrękach Polaków (patriotów), wszyscy robili z niego oszołoma.
Gdy wyszedł na światło dzienne Rywin, – okazało się, że mamy do czynienia z demokracją fasadową i Polskę zagrabioną przez oligarchów.
“Rydzyk” mówił też o niepolskich mediach – a media wygrały ostnie wybory… ???

Diagnoza “Rydzyka” okazała się nie pozbawiona racji i rozsądku.

4. Mówiąc na temat RM nalezy oddzielić charakter jego założyciela od tego co prezentuje to radio 24 godz. na dobę. To jest zasadnicza różnica – słyszalna na antenie.

5. Radio Maryja ma czarny PR w mediach prywatnych -> są niezależne, są więc solą w oku.

Więc wolałbym aby na RM spoglądać wg tego co słychać na antenie a nie wg tego co mówi się o nim w mediach konkurencyjnych.

Mam wrażenie, że tak Jak Igła wmawia, że Kościół ma Twarz Rydzyka, tak Radio Maryja ma “twarz”, rozmów niedokończonych…. . A to manipulacja a’la “Gross”.

Mnie interesuje czy my (pisże ,,my” by nie wytykac komuś innemu, zpaominając o sobie, choć teoretycznie siebie nie powinienem jako niewierzącego uwzgledniać) pozwalamy innym odczuć, że Chrystus istnieje.Czy dajemy świadectwo?
Czasem mam wrażenie, że gdyby Chrystus teraz przyszed na ziemię, to w najlepszym razie by go nikt nie zauważył (wersja najłagodniejsza).

NIe wiem co masz na myśli mówiąc “czy dajemy świadectwo”. Dajemy, tylko o tym nie wyczytasz w prasie, w programach telewizyjnych, itd. Gdyż media to rozrywka najczęściej i publicystyka filtrowana przez redaktorów… ???

POkazałem Ci oblicza Koscioła w poprzednim wpisie: i to są owoce spektakularne tego świadectwa. Misjonarze, osrodki Kościoła żyją z naszych pieniędzy które wpłacamy na tacę, dajemy extra składki, modlimy się za nich.

Na pewnym etapie swojego życia też miałem problem z tym, że wydawało się, że Kościół to Bskupi których znałęm z TV przy okazji kolejnej konferencji episkopatu. Lub z wizyt w parafiach przypominających mi akademie szkolne i powiatania dygnitarzy partyjnych.

To prawda, że są “oddaleni” – jak się wydaje – od Kościoła na dołach. ALe niestety większośc nie wychodzi poza ramy administracyjnych fukcji jaką pełni biskup. Funkcja duszpasterska, “Umacniania w Wierze” jest moim zdaniem mało dostrzegalna – jest to jakiś brak. Ale są też i rodzynki: np. bp. Alfons Nosol(opolskie), bp Nycz, to są wybitne postacie. No ale w mediach ich nie zobaczysz. O BUdzym też w TV nie usłyszysz…. ???

Więc mam wrażenie, że często nagatywny obraz Kościoła jest medialny a więc nieprawdziwy.

Dla osoby szukającej Kościół ma ofertę znakomitą: – rekokcje wszelkiej maści – ośrodki odwykowe, terapii wszelkich – Caritas – wspólnoty: neokatechumenatu, duszpasterstwa akademickie, OPus Dei, współnoty modlitewne, itd

Wiem, że chciałoby się widzieć takie duszpasterstwa w parafiach ale ja bym nazwał Parafię Duchowością pierwszego kontaktu. Poszukujesz głębi, wyjedź, wysuń nosa poza parafię: odwiedź np. Benedyktynów -> zrób sobie dni skupienia, itd, zobaczysz inny śiwat i inne chrześcijaństwo.

Często się wydaje mi – gdy popadam w lenistwo duchowe, że: proboszcz do kitu, katolicy do kitu, wszystko do kitu -> Oni powinni być medialni, nośni, itd….. .

JEzus mówił do bogatego młodzieńca, Jeśli chcesz być doskonały… “..Pójdź za Mną”. NIe mówi tego do wszystkich ale tym mówi których nie zadowala to co mają lecz chcą jeszcze więcej “Być”.... . Dlatego wielu wyrusza z parafii dalej na poszukiwanie i zdonywanie “szczytów duchowych”. Poprzez lekturę, częstszą spowiedź, rekolekcje, czasem wstapienie do zakonu, Kapłaństwa, itd…. .

ABracham też wyszedł z domu rodzinnego do obiecanej ziemi. Podobnie jest z nami. Musimy wyjść poza to co zastaliśmy. Ale to MY a nie innii: proboszcze, i jacyś itedesi?

Ale niestety bycie w Kościele to wysiłek przedarcia się przez te slogany i “gotowce usprawiedliwiacze” aby wypłynąć “na głębię” To tam jest centrum i bijące źródło -> gdyż otrzymaliśmy Dycha Św. na chrzcie św. CZasem aby tę głębię odkryć trzeba właśnie pojechać gdzieś na rekolekcje, dni skupienia, zrobić rachunek sumienia i się porządnie wyspowiadać... (metody są różne). A wtedy przychodzi zdziwienie, że ten “skarb był we mnie, tylko zapomniany”.

,Jedynym w swoim rodzaju komentarzem na temat Zachodu jest fakt, że chociaż wyznaje on chrześcijaństwo, to nie ma tam ani chrześcijaństwa ani Chrystusa- gdyby było inaczej, nie byłoby tam wojen

Bardzo mądre zdanie ale nieadekwatne do Europy. Gdyż ja to zdanie postrzegam w ten sposób, że dopóki osobista wiara nie będzie wykraczać poza dom prywatnym, kruchty Kościoła dopóty w strukturach społęcznych będą się gnieździły totalitaryzmy. Gdyż świat bez Boga “strukturalnego” -> tak rozumiem szacunek do Podstawowych praw człwowieka począwszy od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. A skończywszy na Dmeokracji realnej a nie fasadowej dla oligarchów i właścicieli koncernów medialnych -> serwujących wizję świata i życia… bez odniesień moralnych.

To jest zadanie dla chrześcijan by dawać wyraz swojej wiary nie tylko w warstwie Liturgicznej, obrzędowej ale także w warstwie społecznej, politycznej.. . Może siedząć cicho w “Kościele” a nie walcząc o człowieka popełniamy grzech zaniedbania… ?

Jak się dzieje, gdy ustrój Państwowy jest autonomiczny od treści moralnych – najpełniej widać w poprzedniej epoce totalitaryzmów: KOmunizmu i Nazizmu. WIęc Gandi raczej powiedział gładkie zdanie: KOmuniści KOściół prześladowali bez ogródek, Naziści – gdy wierzący byli niewygodni i nielojalni.

Więc warto wgłębić się w treść takich okrągłych zdań. Wg poglądu Gandiego, tam gdzie więc nie ma chrześcijańsytwa powinien być raj bez wojen. POpatrzmy zatem na te miejsca bez Jezusa. MOże na Chiny? To geograficznie bliska kraina dla Ghandiego.

W Ewagelii czytamy “Uczeń nie jest większy od MIstrza. Jak mnie prześladowali, tak i Was prześładować będą. Ale to będzie okazja do złożenia świadectwa, w ten sposób ocalicie dusza wasze… “. (cytat z pamięci).

Więc nie należy liczyć na sukces spektakularny Katolicyzmu. Będzie to do końca świata “walka” pomiędzy cywilizacjami życia z cywilizacją śmierci. Bo świat jest terenem walki Złego o dusze ludzi. Więc złudzeń nie nalezy mieć.

Natomiast każdy z nas – mówiąc językiem katechezy z pierwszej klasy szkoły podstawowej – może budować Królestwo Boże swoim prawym, dobrym życiem. W swojej załozonej rodzinie, miejscu pracy, w każdej działalności jaką podemuje. Nie jest to droga medialna, ale prawdziwa i jedyna.

Myślę, że produktem ubocznym codziennej duchowości będzie przemieniona rzeczywistośc w warstwie społecznej – wprowadzenie strukturalnej cywilizacji życia poprzez dobre prawo respektowane przez wszystkich dobrej woli. A nie takie prawo które daje władzę absolutną nad człowiekiem: aborcja, eutanazja, toalitaryzm “Czeczeński i Chiński”.

Powyższy akapit to pewnie zdanie – “pobożne” życzenie. Ale z drugiej strony, przecież ideały dla człowieka dobrej woli, są jak gwiazdy dla żeglarza. Są one niedosięgalne ale niezbędne bo wg nich można się orientować. Orientować na morzu życia by temu nie dać się przez nie pochłonąć... ale przepłynąć na drugi brzeg.

Pozdrawiam świątecznie!!!


Pokoncertowe rozważania wielkopostne o Kościele i nie tylko By: tecumseh (22 komentarzy) 1 marzec, 2008 - 16:24