Indiancy!

Indiancy!

kankrietno…

To było gorące lato w 1970 roku. A po jesieni nastąpiła gorąca zima, zwłaszcza na Wybrzeżu. Na obozie przeżyliśmy 22 lipca – święto odrodzenia Polski ludowej. Ostatnie dla towarzysza Wiesława. Niestety, my jeszcze przez dziesięć lat mieliśmy obserwować odrodzenia tego czerwonego feniksa, który ostatecznie zdechł w 1989 roku…

Poczytałem sobie fragmenty powieści Bronisława Wildsteina, o której ktoś tu łaskawie wspomniał, sugerując, że moja opowieść ciekawsza. O tyle się mogę skromnie zgodzić, że nudnie się czyta Bronka W. Ja góruję nad tym tuzem dziennikarstwa tym, że nie zmyślam, nie przykrawam pod założoną tezę, tylko opisuję własne przeżycia i to co me oczy widziały a uszy słyszały. Jak piszę o Leszku, to o Leszku a nie o Mieszku. Bronek musiał z Michnika zrobić Bogatyrowicza, co już brzmi wredną złośliwością, bo niby też mi bohater – siedział parę lat, może nawet osiem, ale się kumał a może nawet współpracował, no bo przecież jakim cudem mógł w kiciu pisywać rożności i przemycać je na Zachód do druku? Taki to Bronek – niezłomny i szczery do bólu! Prawdy…


GDY ŻYŁY DINOZAURY (14) By: chamopole (26 komentarzy) 6 czerwiec, 2008 - 10:45