Pani Gretchen...

Pani Gretchen...

...niepotrzebnie Pani przykro, bo mi nie było przykro…
:)
Raczej zdumiał mnie ten mail, zwłaszcza, że maile gazeta.pl przekierowują się automatycznie na mą skrzynkę personalną. Stąd zdumienie, gdy wśród informacji bankowych, rodzinnych maili i takich tam, ni z gruszki, ni z pietruszki, ktoś mnie szkodnikiem jabłoni nazwał. I choć nie jestem żydem po przodkach, a przynajmniej nie wiem o takich przodkach, to od razu poczułem się parchem, żydem, kimkolwiek nielubianym przez pp mozzera! Jak Kuroń, który w więzieniu oświadczył współwięźniom, kryminalnym zresztą, gdy toczyli antysemickie pogwarki, że jest żydem. Tamci przestali. Mozzer nie przestanie…

Może mozzera tak zainspirowało logo “Friend of Israel”? To rzeczywiście może w Polsce wkurzać... W TXT loga nie wywieszam, bo czuję się mimo wszystko gościem, choć i konfederatem, ale przecież nie założycielem. U siebie mogę wieszać, co chcę, czuję i na co mam ochotę.

Pani Gretchen – też mi bywa przykro, gdy przy mnie ktoś antysemici i najczęściej od razu reaguję, co ucina sprawę. Przykro mi bardzo, bo szkoda, że są rodacy, którzy mają skazy, choć mówię sobie, że wśród innych narodów też... Ale prawdę mówiąc, co mnie obchodzą skazy umysłowe innych narodów – niech się one same leczą.

Nie chciałem też zaczynać żadnej kolejnej rozmowy o polskim antysemityźmie, którego nie ma, który jest nam wmawiany, choć zawsze mam pecha, by na niego trafić... Wlepiłem po prostu zdarzonko, ciekawostkę. Coś takiego, jakbym napisał: – “ale miałem rankiem pecha – wdepnąłem w psią kupę!”

Pozdrowienia i uśmiechu
:)


Ja - parch! By: chamopole (24 komentarzy) 6 sierpień, 2008 - 09:44