Panie Y

Panie Y

Swietna opowiesc. W sumie – można by w tym akutat cyklu skupic się na tych, ktorzy nas uratowali. Lub nam pomogli…

Oczywiście skorzystam z okazji na “lans” i wrzuce swoje trzy grosze… według narastajacego ryzyka.

Historia pierwsza: blizny “naręczne”
Sprawa prosta. W środę wylatujemy do Pakistanu. W planach trekking pod Narga Parbat, przejazdy lokalnymi srodkami transportu, start calej wyprawy z Indii (bo tam było taniej doleciec). Słowem – lanowany syf i malaria. W poniedziałek rano coś mnie wzięło na zmywanie. Technika odwieczna – szmatka w dłoni, dłoń złożona w łódkę wciśnięta do szklanki i ruchem lewo-prawo czyszczenie wnętrza. Szklanka oczywisce rozlatuje się, a ja pieknym ruchem obrotowym wkrawam sobie czesc szklanki w podstawe palca wskazujacego. Szklo chrobocze o kosc, krew sie leje, kawał skóry wisi, a ja myśle sobie: cholera, jak ja pojade z taka łapą? Jazda na pogotowie, szycie ręki i fundamentalne pytanie do lekarza w trakcie – czy ja z ta reką moge do Indii? Lekarz patrzy jak na wariata, ale każe przyjść następnego dnia na zmianę opatrunku, to zobaczymy. Wtorek – zmiana opatrunku, jest nieźle. Lekarz wlewa mi do buteleczki dziwny płyn (dezynfekujacy), wręcza skalpel oraz przeprowadza krotki kurs usuwania szwów, zabraniając kategorycznie udawania sie do szpitala w Pakistanie lub w Indiach. Nie bedę tu sie rozpisywał, jak wyglądały walki ze zmianami sterylnych opatrunków w warunkach właściwych Indiom. Po podejsciu pod Nange i tak ręka spuchła, szwy “wlazły” w rękę i zabawy z ich “cięciem” było całkiem sporo. Ale udało sie zakażeń uniknąć, ręka działa, blizna jest śliczna.

Historia druga i trzecia jak znajde chwile, ale juz tych chwil szukam…

Pozdrawiam.


Okolice Bródna: Jak chciały mnie papierosy zabić (pierwsze podejście). By: yayco (119 komentarzy) 22 październik, 2008 - 21:09
  • mindrunner By: max (23.10.2008 - 20:35)
  • Panie Yayco By: odys (23.10.2008 - 20:29)
  • Witam po pracy. By: Plenczow (23.10.2008 - 19:50)
  • Ciekawy gadget, By: yayco (23.10.2008 - 14:07)
  • Dobry odkurzacz:) By: max (23.10.2008 - 13:48)
  • Ja to ćwiczylem wiele razy, Panie Maxie! By: yayco (23.10.2008 - 13:36)
  • a...haaa By: max (23.10.2008 - 13:31)
  • Pani Gretchen, By: yayco (23.10.2008 - 13:06)
  • OPtymizm ważna rzecz, By: yayco (23.10.2008 - 12:59)
  • Dzieci Drogie (Max und Gretchen), By: yayco (23.10.2008 - 12:58)
  • Ha! By: Gretchen (23.10.2008 - 11:52)
  • Też tak mam! Znaczy nie, już nie bo wywaliłem By: max (23.10.2008 - 11:41)
  • Max By: Gretchen (23.10.2008 - 11:37)
  • Gretchen By: max (23.10.2008 - 11:32)
  • Panie Yayco By: Gretchen (23.10.2008 - 11:21)
  • Max By: Gretchen (23.10.2008 - 11:18)
  • To świetnie By: max (23.10.2008 - 09:43)
  • Panie Maxie, By: yayco (23.10.2008 - 09:10)
  • Pania Yayco By: max (23.10.2008 - 08:58)
  • Sam Pan się prosił, Panie Mindrunnerze By: yayco (23.10.2008 - 07:19)
  • Tak By: Plenczow (23.10.2008 - 07:00)
  • Panie Grzesiu, By: yayco (23.10.2008 - 06:56)
  • Hm, to co opisałem, to tylko fragment, By: tecumseh (22.10.2008 - 23:20)
  • Panie Grzesiu, By: yayco (22.10.2008 - 23:09)
  • Brrr..., By: tecumseh (22.10.2008 - 23:00)
  • Czy ja wiem, panie Mindrunnerze, By: Pino (22.10.2008 - 22:39)
  • Tej latryny, By: yayco (22.10.2008 - 22:13)
  • I jesze Pani Pino By: Plenczow (22.10.2008 - 22:12)
  • Ech. To ja tak przed snem zaznaczę By: Plenczow (22.10.2008 - 22:09)
  • Panie Odysie, By: yayco (22.10.2008 - 21:56)
  • Opowiem w rewanżu o lataniu fordem. Ale nie dziś... By: odys (22.10.2008 - 21:53)
  • Pani Pino, By: yayco (22.10.2008 - 21:50)
  • Ok. By: Pino (22.10.2008 - 21:39)
  • Panie Mindrunnerze, By: yayco (22.10.2008 - 21:36)
  • Aż mi serce stanęło jak przeczytałem Panie Yayco By: Plenczow (22.10.2008 - 21:27)