Poldku

Poldku

zarówno Wałęsa jak i premier dokładają wszelkich starań aby dezauować prezydenta przy byle okazji

Kaczor – Wałęsa i Kaczor – Tusk to są zupełnie różne spory i nie ma co tych dwu panów jednoczyć, bo żadna z nich dwójca.

Wałęsa z Kaczyńskimi walczą wciąż w wojnie na górze panowie tylko nie zauważyli, że minęło piętnaście lat, nikt nie wie o co im chodzi i nikt o to nie dba. To właśnie jest cała groteskowa małość tych ludzi (Wałęsy także). Szczęśliwie LW już nie trzyma żadnej władzy, nawet wpływy ma znikome.

Tusk po prostu toczy bieżącą walkę polityczną z braćmi K., w której dość umiejętnie gra kartą Wałęsy jak mu podejdzie. Dość naturalne.

I w tym sporze obie strony się nie oszczędzają, więc nie ma co całej winy zwalać na premiera. Prezydent też nie zasypia gruszek w popiele. Wetuje ile wlezie, na każdym kroku podważa politykę rządu, czynnie w niej przeszkadza i przy każdej okazji tupie nogą by pokazać kto tu rządzi, oraz puszcza oko, by zasugerować, kto tu kradnie & wyzyskuje. Ot, takie uroki kohabitacji w polskich warunkach. Smiszno i straszno.

Szczerze mówiąc, jeśli sięgnąć po realizację obietnic wyborczych, to PiS po skróconej kadencji z pełnią władzy w swoich rękach nie wypadł lepiej niż PO po roku. Twierdzenie, że akurat PO ma tu więcej do zasłaniania niż PiS ze swoim prezydentem jest mocno naciągane. Ten konflikt jest grą, to jasne, ale jednak jest realną rywalizacją o następną kadencję prezydencką.

Ale ja również liczę, że Polacy nie zapomną o wizji drugiej Irlandii i z działań modernizacyjnych będą swe władze rozliczać. i również mam nadzieję, że straszenie wyborców będzie nieskuteczne: czy to kaczofaszystami, czy też Układem, liberałami i karetką na kartę kredytową. Liczę, że Polacy będą dokonywać wyborów raczej z nadziei niż ze strachu.

A to co łączy Tuska i Wałęsę oraz odróżnia od Kaczyńskiego to stosunek do ujawniania najnowszej historii Polski.

To bzdura. PO, z Tuskiem, głosowała w całości za ustawą lustracyjną. To poprawki Kaczorów (i Romaszewskiego) ustawę doprowadziły do groteskowej postaci, w której weta Trybunału Konstytucyjnego należało być pewnym.

Pierwotny projekt po prostu otwierał archiwa. Szybko dowiedzielibyśmy się, kto ma co za uszami. Konkretnie. To poprawki ograniczyły dostęp do akt tylko pracownikom IPN (wyłącznym badaczom i śledczym w jednym — unikat w skali świata), a rzeszom Polaków kazała wypełniać oświadczenia, w których brzmieniu nie ma miejsca na różnicę między kanalią – donosicielem w rodzaju Maleszki, a człowiekiem, który w jednorazowym akcie słabości podpisał kwitek — po czym faktycznie nie współpracowal, a i po łbie dostał jeszcze. Obaj mają zaznaczyć identyczną pozycję: współpracowałem.

A zanim badacze zweryfikują, zanim publiczność doczyta, jak to z kim było — minęły by lata.

Tą drogą Kaczyńscy ukręcili powszechnej lustracji łeb, i na długie lata skazani jesteśmy na szantaże, “przypadkowo”, znajdowane kwity, cały ten żenujący spektakl… A można było w cywilizowany sposób, sprawdzony w Instytucie Gaucka.

Z tym męczeństwem Cęckiewicza to ja nie wiem, tak naprawdę. Bo jedyną osobą, która głosi, że zmuszono go do odejścia w zamian za kasę dla IPN, jest sam Cenckiewicz. A przy tym wydaje kolejne świetnie sprzedające się ksiązki (na ten sam temat). Gontarczyka jakoś nikt wyrzucać nie musiał.
Pożywiom, uwidim.

Podsumowując: spór o Wałęsę jest czysto symboliczny i ambicjonalny — i to Kaczyńskim zależy, by utożsamić Lecha z Tuskiem. Bo im zależy na podtrzymaniu mitu nocnej zmiany i nieustannej kontynuacji wojny na górze. Oni kontra reszta świata (do tej reszty zaliczają się już nawet Jurek, Marcinkiewicz, Zalewski i Dorn).
Kreacja Tuska jest odmienna: on jedynie z estymą uznaje wielkość LW jako postaci historycznej, nic więcej.

Nie widzę powodu, bu wierzyć Kaczorom bardziej niż komukolwiek innemu.

A do stracenia Tusk i Kaczor mają tyle samo: wszystko (tzn. całą karierę polityczną). Za starzy są, by liczyć na kolejne odwrócenie losu za 10 lat. Przy czym chwilowo klęska wydaje się bliższa braciom K.

Moim prezydentem jest Lech Kaczyński, a premierem — Donald Tusk. Bo jestem obywatelem Rzeczpospolitj Polski. Oba urzędy darzę niezbędnym szacunkiem, obu polityków poddję jednak krytyce i nie mam powodu stawać do wojny domowej w armii jednego, ani drugiego.

Ale prócz wymienionych przez Ciebie przymiotów, od przywódcy oczekuję jasnej wizji, umiejętności wytyczania zadań, a kto wie czy nie przede wszystkim — umiejętności doboru i awansu współpracowników. W tej ostatniej dziedzinie widać już jak na dłoni, że Kaczyńscy są zdolni obsadzić państwo tylko swoimi zaufanymi, bez względu na ich talenty (beztalencie). Obawiam się, że to także cały ich program sanacji.

PS. Poldku. Tośmy sobie wyłożyli nasze wizje polityki i polityków. Dalece odbiega to od treści notki. Chyba dość już zrobiliśmy bałaganu u Jotesza. Proponuję zawieszenie broni.

PS2. Joteszu. Rozpisałem się, przepraszam. Postaram się przekuć to na osobną notkę i wówczas skrócić/usunąć spod Twojego wpisu, ale najwcześniej pojutrze.


Wiejski głupek o wiejskiej potańcówce By: chamopole (13 komentarzy) 12 listopad, 2008 - 15:12