grajdół

grajdół

Kuzyn mój w latach 70-tych chciał dorobić. Wybitny absolwent Wydziału Mechanicznego PK, był, co rzadkie u teoretyka także uzdolnionym rzemieślnikiem. Wyjechał do ówczesnego RFN, gdzie najął sie do warsztatu samochodowego w charakterze robola specjalisty. Kazali mu naprawić skrzynie biegów Mercedesa. Jedną drobną rzecz trzeba było przy okazji wyciągnąć z wnetrza mechanizmu, i nie było jak. To kuzyn z różnych szpejów warsztatowych wykonał zmyślny przyrząd służący do wyciągnięcia dziadostwa. Dzień nad konstrukcją spędził i jak już narzędzie wykonał, to słyszał chóry anielskie mechaniczne nad głową, i światowy rozgłos w marzeniach.
Poszedł z triumfem do kantorka i szefowi wynalazek okazał. Ten oczy wywalił jak żaba rozjechana przez walec, i długo tak pozostawał. Z objawów kuzyn poznał, że pryncypał jest wstrząśniety, i już szykował sie puszyć i pławić w chwale. Kręcąc głową bezustannie( co kuzyna trwogą zaczęło napawać, że szefowi ona odleci) ten podszedł do szafy z narzędziami i wyciągnął funkiel nówkę przyrząd w plastikowej przeźroczystej wytłoczce, służący do tegoż właśnie celu. Tyle, że jakiś taki ładniejszy i preczyjniej wykonany. I spytał kuzyna o powód, dla którego ten dzień zmarnotrawił, zamiast po narzędzie się zgłosić od razu, co to się z nim każdy uczeń pierwszej klasy ichniej zawodówki zapoznaje na wstępie nauki?

Wiele naszych wynalazków szumnie opiewanych w mediach tak się ma właśnie do kultury technicznej krajów technologicznie mocniejszych. A inne podzielają los opisanych w gorzkim felietonie powyżej. Słyszymy szumną zapowiedź, a potem zaraz zastrzeżenie, że do wdrożenia trzeba szmalu, ktorego nie ma. Za to, że jest zainteresowanie zachodnich koncernów. Ciekaw jestem, jaki jest finansowy wymiar tego zainteresowania, i późniejszy los? Odpowiedź mam we wpisie.
Który jest laniem octu na moje ksenofobiczne rany.
Grajdół.

P.S. Mój syn, który jest doktorantem na owej najstarszej uczelni polskiej , w pełni mi potwierdził ową mizerię naukowego światka. Intelektualną i moralną. Chociaż w owym mroku świecą się tu i ówdzie mdłe światełka wyjątków.

Wielka instytucja finansowa w Ameryce, z pierwszej transzy pomocowej urządziła na Karaibach wielką trzytygodniową konferencję z atrakcjami dla menadżerów, przy której ta z UJ-otu wygląda na skromniutką. Organizatorzy tłumaczyli to tym, że kojąc nerwy dyrektorskie nadwątlone wstrząsem ekonomicznym, przyczyniają się do zwalczenia w przyszłości wszelkich trudności. Bo sprawny i zadowolony zarządca, to pół sukcesu.
Holendrzy nie są gorsi. Mój szwagier też ładował akumulator w Amsterdamie, gdzie ING z tych samych pobudek, co amerykańscy bracia po szmalu, doładowywało swoich terenowych dyrektorów oddziałów w Europie. Z zastrzyku rządowego pomocowego rzecz jasna.

Trochę to wszystko bez sensu, co piszę, ale tyżem wkurzony.

Pozdrawiam wieczorową porą.

tarantula


Się wkurzyłem By: germania (29 komentarzy) 20 styczeń, 2009 - 13:20