@Podróżny

@Podróżny

Pozwolę sobie jedynie zauważyć, że jednak wchodzi Pan w dość śliski temat. Prawo ma swoje dobre powody do tworzenia definicji, które niekoniecznie pokrywają się z tym, co mają na dany temat do powiedzenia nauki techniczne. Zwróci Pan na przykład uwagę na taka prozaiczną kwestię jak transport.

Zgodzi się Pan, że podział pojazdów ze względu na pojemność skokową silnika nie za bardzo ma dziś jakiś związek z ich osiągami i w ogóle – dla inżyniera nie jest to kryterium istotne. A tymczasem w prawodastwie okazuje się być kluczowym dla wyznaczania podatków odprowadzanych od pojazdu.

Podobnych urzędniczych podziałów i definicji – pozostających w ścisłym związku z otoczeniem prawnym, lecz bez specjalnego powiązania z otoczeniem przyrodniczym jest całkiem wiele – ot proszę dla przykładu obowiązująca w naszym prawie definicja lasu:

Lasem w rozumieniu ustawy jest grunt:

1) o zwartej powierzchni co najmniej 0,10 ha, pokryty roślinnością leśną (uprawami leśnymi) – drzewami i krzewami oraz runem leśnym – lub przejściowo jej pozbawiony:

a) przeznaczony do produkcji leśnej lub

b) stanowiący rezerwat przyrody lub wchodzący w skład parku narodowego albo

c) wpisany do rejestru zabytków;

A tymczasem wg definicji “naukowej” autorstwa prof. J. J. Karpińskiego:

Las, to dynamiczny twór przyrody, w którym są zespolone w niepodzielną całość układem zależności, powiązań i wzajemnych wpływów: określona roślinność z przeważającym udziałem form drzewiastych, związanych z nim zwierzętami oraz wykorzystywane przez rośliny i zwierzęta podłoże geologiczne, gleba, woda i klimat.

Jak sam pan widzi – w rozumieniu prawa, las jest to w zasadzie to, co zostało uznane za las i gdzieś jako las figuruje. Ustawodawca nie próbuje dochodzić jakiś szczegółowych cech lasu – słusznie pozostawiając to zwyczajowi – i stawia właściwie jeden tylko wymóg – minimalnej powierzchni, jaką las musi zajmować, żeby w definicji tej się zmieścić.

Rozumiem, że w pewien może niezbyt precyzyjny sposób się wyrażając, ale właśnie podobnej ogólności oczekuje Pan od prawa geologicznego – żeby ustawodawca nie silił się na próby opisania wszystkich możliwych morfologii złoża, lecz żeby pozwolił fachowcom powiedzieć, co jest a co nie jest złożem – urzędnik ma to jedynie potwierdzić.

Ja w zasadzie się z tym zgadzam, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ustawodawca podzielił jednak zasoby geologiczne wg jakiś kryteriów, które mogą być bardzo pożyteczne i funkcjonalne w porządku gospodarczym, chociaż niekoniecznie wynikające ze ścisłych przesłanek naukowych. W tym sensie – chociaż woda oczywiście jest kopaliną, to w obiegu gospodarczym funkcjonuje zwyczajowo inaczej i ustawodawca ma prawo – a nawet powinien to respektować.

Serdecznie pozdrawiam,
ZS


Surowcowy chaos By: amaksymowicz (8 komentarzy) 30 czerwiec, 2009 - 19:58