Pino

Pino

Bo tu nie bardzo jest co komentować. :( Sama zaposiadywuję korespondencję z takim jednym bardzo wielkim und wielce prestiżowym wydawnictwem, które na pytanie o wznowienie jednej z “ksiąg zakazanych” wydanych kiedyś przez rynkowego malucha, którego to bardzo wielkie und wielce prestiżowe wydawnictwo “połknęło”, odpowiedziało z rozbrajającą szczerością “nie, bo nie mieści się w naszych planach wydawniczych”.

Dla dopełnienia smaczku dodam, że nie chodziło o jakieś tam przemyślenia kolejnego guru od “rozwoju wewnętrznego a’la New Age” (których wydają na pęczki), ale o książkę napisaną przez duet profesorów astrofizyki, którzy jakoś mało zgadzają się z paradygmatem głównego nurtu w tej dziedzinie. :) Żeby było jeszcze śmieszniej, jeden z nich para się również powieściopisarstwem z gatunku “high tech thriller” i tu z “planami wydawniczymi” nie ma żadnego problemu. :D

Ciężko powiedzieć, że “Historię” Simona przeczytałam. Właściwsza będzie odpowiedź: przekartkowałam. Zatem nie będę bredzić.

ps. Jestem już po pysznościowej kolacji. Teraz kieliszek wina, książka i “paciu” Jutro też muszę wstać razem z kurami.


Brzydka, skandalizująca historia Walentynek. By: goofina (23 komentarzy) 14 luty, 2012 - 12:48