Kompromitacja Michalskiego

Cezary Michalski się skompromitował. Napisał tekst w stylu blogerskich hien, które tak bardzo krytykuje. Nie mają znaczenia argumenty tekstu – ma znaczenie, kto jest tego tekstu autorem. Zgadza się, Panie Czarku, jeśli w ustach Millera słyszymy teksty o solidarności społecznej i współczuciu dla biednych to nóż się w kieszeni otwiera właśnie z powodu osoby autora tychże słów. Podobnie gdy próbowałoby się Kiszczaka lub Jaruzelskiego zrobić moralnymi autorytetami. Jednak…

Cezary Michalski konkluduje swój żenujący tekst następująco:

Blogujący Richard Henry Czarnecki, Janusz Palikot, Leszek Miller, Waldemar Kuczyński… mogą pisać głupoty, ale inwestują w te głupoty własne nazwiska. Przy całym szacunku dla analitycznej przenikliwości Kataryny, której dowody wielokrotnie dawała na swoim blogu, uważam to za ich przewagę nad nią.

To nieprawda, że Czarnecki pracuje na swoje nazwisko, a Kataryna nie. Kataryna pracuje na swój pseudonim. Na swoją markę. Markę budowana trudniej niż Czarnecki czy Miller – popularność ich blogów wynika z ich nazwiska. Można dywagować czy ich blogi byłyby tak oblegane gdyby zaczynali od blogowania? Jeśli ktoś decyduje się na używanie pseudonimu, to widocznie ma swoje powody. Kataryna zbudowała swoja markę na swoich tekstach od zera. Jak dla mnie to jest przewaga raczej Kataryny niż reszty.

Czy pamiętamy takiego cichego pana o rodowym nazwisku Aleksander Głowacki? Ten pan całe życie pracował na swoja markę, która była inna niż jego rodowe nazwisko. Dzisiaj mało kto pamięta go jako Olka Głowackiego, ale o Bolesławie Prusie słyszeli wszyscy. Mnie nie obchodzi jak Kataryna ma naprawdę na imię ani co robi w Realu. Mnie może obchodzić jedynie ocena jej tekstów. Jeśli ktoś decyduje się uczestniczyć w życiu publicznym tylko w formie tekstu, to należy to uszanować.

Pisze dziennikarka w sms-ie do Kataryny: proszę tego nie traktować jako szantażu. Naprawdę nie chcemy Pani skrzywdzić. Ależ przecież to jest szantaż w najczystszej formie! Poza tym takie naciskanie jest już krzywdą sama w sobie!!! Wolność człowieka jest ograniczona wolnością drugiego człowieka! Szantaż Dziennika jest właśnie takim pogwałceniem wolności Kataryny: ona ma prawo chcieć być anonimowa. To jej decyzja i dotycząca jej osoby. Chęć Dziennika do zatrudnienia Kataryny czy choćby ujawnienia jej nazwiska jest chęcią dotyczącą innej osoby, bez zgody której odbyć się to nie ma prawa.

Czym jest tekst Michalskiego? Szantaż nie przyniósł rezultatu to oplujemy Katarynę w stylu najgorszych blogerskich komentatorów? Kataryna nie pójdzie do sądu, bo by musiała się ujawnić. Zagrywka w najgorszym stylu. Panie Czarku, ujawniła się w Pana tekście szkoła Urbana, a zasnęła gdzieś szkoła przyzwoitej demokracji i odpowiedzialności za słowo. Wstyd, rozczarowanie, żenada.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Fakt, Michalski się osmiesza,

zresztą “Dziennik” też, co nie znaczy, że wnie można się czepiac sposobu blogowania Kataryny i tej całej otoczki ze swoją anonimością, która i sama czyniła.
Chocby pamiętam jej wpisy, gdy sobie żartowała, że była na imprezie salonowej którejś i wszyscy się podniecali, kim ona jest.
W sumie może to ta otoczka nie za jej sprawą jest, ale właśnie tej egzaltacji wokół postaci Kataryny nie rozumiem.
I “Dziennik” jako powazna gazeta się wpisał w ten trynd dziwny.

A do tekstu Michalskiego przyczepić się można jeszcze z innego punktu widzenia i zrobie to po południu lub wieczorem:)

Znaczy tekst napiszę o tej sprawie.

pzdr


re: Kompromitacja Michalskiego

A co takiego zrobiła ta kataryna, że wszyscy tak nad nią pieją?


@nick

Tu nie chodzi o to co zrobiła Kataryna tylko o to co zrobił Michalski. Kataryna w tym kontekście jest zwykłym obywatelem.


@Autor

Eee tam – przeczytałem ten tekst Michalskiego i jako bloger publikujący pod własnym nazwiskiem właściwie się z nim zgadzam.

To żenujące (zakładam, że to prawda), że Kataryna anonimowo pluła na Kwiatkowskiego, z którym robiła równocześnie interesy. To się nazywa po prostu OBŁUDA.

I w ogóle – jej – zbliżona do ściosowej metoda oglądu rzeczywistości (że każda sprawa ma drugie, szwindlowo-agenturalne dno) polegający na wyrywaniu strzępków zdań z kontekstu i umieszczanie ich w innym jest nie do przyjęcia.

Każdy może napisać coś w tym rodzaju. Biorę pierwszy lepszy fragment z dzisiejszej “Rzepy”:

Zmienione zostaną zasady prowadzenia lekcji wychowania fizycznego w szkołach, a dotychczasowe przysposobienie obronne zastąpi edukacja dla bezpieczeństwa – zdecydował Sejm przyjmując poprawki Senatu do nowelizacji ustaw: o powszechnym obowiązku obronnym oraz o kulturze fizycznej.

I rozpoczynam “dedukcję” w stylu Kataryny:

Czy to nie dziwne, że właśnie w tym momencie Sejm pod przywództwem koalicji PO-PSL zmienia ustawę o powszechnym obowiązku obronnym i kulturze fizycznej? Być może nie o lekcje WF tu chodzi, lecz o kontrakty na wyposażenie sal gimnastycznych. W skali kraju są to tysiące obiektów i grube miliony do wyłudzenia z państwowej kasy.
Przypomnijmy: radna Katarzyna Munio z warszawskiej platformy od co najmniej roku otwarcie krytykowała swoją partię, szczególnie jeśli chodzi o działania związane z rozwojem sportu w mieście. Ostatnio radną wzburzyła postawa Platformy wobec burmistrza Ursynowa, który poprzez zaniedbania przy budowie hali sportowej naraził miasto na straty finansowe.
- Władze miasta przymykają oczy na marnotrawstwo, jakim była utrata możliwości dochodzenia przez dzielnicę Ursynów blisko stu milionów kary od wykonawcy hali – mówiła Munio. – Wstydzę się za to, że jestem radną tego ugrupowania – dodała.

Czy jest to sytuacja jednostkowa? Czy w całym kraju nie odbywa się “kręcenie lodów”, przy którym politycy i samorządowcy PO dogadują się z prywatnym biznesem kosztem podatnika za sute synekury?

Jak widać – mógłbym tak ciągnąć spod palca. Takie pisanie jest łatwe. Takie myślenie jest bardzo łatwe. Tylko, że tak naprawdę gówno z tego wynika.

Więc nie płaczę nad utraconą czcią Kataryny – kij jej w oko!


@Zbigniew

Jeśli kij w oko Katarynie, jeśli jest ona jałowym treściowo dyskutantem, to mozna zlać ją po prostu ciepłym moczem. Natomiast szantażowanie jej i wkręcanie w jakieś idiotyczne gierki uważam za nadużycie. Za wkroczenie w granice wolnosci drugiego człowieka. We Francji ostatnio sądzi się jeden facet, który podczas zbiegowiska wskazał policjanta palcem i powiedział “Sarkozy! Widzę cię!” Jest sądzony za obrazę głowy państwa. Jeśli w ten sposób mamy podchodzic do kwestii wolności to ja dziekuję. Jesli Kataryna jest nikim to zostawmy ja w spokoju. Jeśli Michalski jest dziennikarzem, niech nie wchodzi do sypialni prywatnego człowieka bez sądowego nakazu.

Tu nie chodzi o Katarynę i o to kim ona jest i co sobą reprezentuje. Tu chodzi o Michalskiego i o to co soba reprezentuje. Dyskutujmy z argumentami, albo olejmy debila (jesli za takiego uważamy Kataryne). Uzywanie zaś jako argumentów osobistych obelg odnoszących się do życia prywatnego zamiast do kontrargumentu – zawsze będę uważał za… głupie po prostu.


@igorczajka

Tak i nie,

To znaczy – ja chyba rozumiem Pańskie argumenty i w ogóle – podoba mi się Pański styl polemiczny, gdzyż TAK MOŻNA ROZMAWIAĆ NAWET JEŚLI SIĘ MA INNE ZDANIE.

Jednak w przypadku Kataryny sytuacja jest taka, że mamy tu do czynienia nie z jakąś “jeszcze jedną” blogerką, lecz z kimś w rodzaju anonimowej osoby publicznej.

Blog Kataryny wygrał zdaje się nagrodę na najpoczytniejszy blog polityczny polskiego Internetu. Jej “analizy” zdaje się kształtują punkt widzenia bardzo znacznej grupy czytających jej publikacje osób, podczas gdy ona nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ich jakość. Zasłania się anonimowością, co jest – uważam – do przyjęcia w tej szczególnej konwencji, jaką jest blogowanie, lecz równocześnie Dziennik ma prawo – zgodnie z dziennikarską praktyką – takiego delikwenta docisnąć. Kataryna nie jest dla Dziennika “źródłem”, które Dziennik chroni przed ujawnieniem. Kataryna jest dla Dziennika “obiektem” dziennikarskiej pracy i tutaj dziennikarze mają swoje święte prawo mieć w dupie ambicje Kataryny do zachowania anonimowości.

Nie widzę tutaj nic, co byłoby moralnie naganne. Nie istnieje żadna podstawa prawna, która zakazywałaby Dziennikowi ujawnić tożsamość Kataryny – czy jej się to podoba czy nie. Dziennik dał jej szansę zrobienia tego “na jej warunkach” – nie chce, to kij jej w oko.


@Zbigniew

Myślę i myślę i jednak uważam, że Kataryna ma prawo do swojej anonimowości, a dziennikarz powinien jednak czuć granice swojego rzemiosła. Są sprawy, które dla dobra wyższego pozostają w granicach świata dziennikarskiego. Czasem dziennikarz nie ujawni informacji, jesli mogłaby ona zaszkodzic innej słusznej sprawie. Tak samo uwazam, że prywatność jest tą sferą, prywatnego człowieka, która powinna pozostac prywatna.

Oczywiście można sie spierac czy opisywanie romansu Marcinkiewicza było na jego własne życzenie, czy nie. Mozna sie spierać czy dziennikarz powinien zagladac do sypialni osoby publicznej. Mnie osobiscie szczegóły pozycia Marcinkiewicza obchodzą tyle co zeszłoroczny snieg, choc rozumiem, że potencjalny wyborca Marcinkiewicza chciałby to wszystko wiedziec.

Problem tkwi w płynnych granicach. Czy gdyby dziennikarz napisal o Pańskim spotkaniu z piekna kobieta w kawiarni z komentarzem w formie pytania: czy Szczęsny ma romans? to byłoby to przekroczenie czy nie? Nawet jeśli prawo tego nie reguluje (i przy oczywistym pominieciu faktu, ze dziennikarza gówno obchodzi jakis Szczęsny) to wg mnie tego typu zagrywki wykraczaja poza pewna cienka granice naruszania wolnosci drugiego człowieka.


Co jest?

Tylko ja nie moge wejsc na S24, czy Wy tez?


@igorczajka

Oczywiście ma Pan rację – to jest wszystko brudne i be, ale taki jest ten dzisiejszy świat i jest w nim miejsce i dla Kataryny i dla jej Paparazzich…


@Zbigniew

Oczywiście. Co nie zmienia faktu, że Michalski się skompromitował. Myslałem po prostu, że inaczej sie pozycjonuje. Sam siebie postawił w jednym rzędzie z dziennikarskimi czy blogerskimi hienami. Nie jestem za tym, żeby wsadzać Urbana do więzienia. Jestem za tym żeby ignorowac Urbana.


@igorczajka

Ale jednak wie Pan,

To całkiem interesujące, że Kataryną jest właśnie pani Katarzyna Sadło z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, której strona internetowa ozdobiona jest (Galeria) zdjęciami spotkań z Mazowieckim, Wujcem, Bugajem czy Balickim i gdzie świadczy się program konsultacji pt. “Głęboki szacunek dla różnic”. Hmm, dziwny jest ten świat – nieprawdaż?


@Autor:“Jeśli ktoś

@Autor:“Jeśli ktoś decyduje się na używanie pseudonimu, to widocznie ma swoje powody.”

Jak wielu wybitnych twórców w przeszłości.
Przecież to naturalne. Czy te rzesze pisarzy w przeszłości też się “czegoś bały”, bo przecież często działali pod pseudonimami.


Subskrybuj zawartość