Czwarty, najbardziej czarodziejski (bajka) - część 2

Goście, prezenty, biesiada i inne przyjemne rzeczy, na które czasem zasługuje nawet najbardziej zajęty czarodziej. Dziś mogła swobodnie zamknąć oczy, zatkać uszy i spokojnie siedzieć w domu, – ale z przyzwyczajenia rozglądała się i przysłuchiwała się. O czym rozmawiają kwiaty z samego rana? Maleńka, biała kanianka wspinała się po bierwionowej ścianie domku Lilii. Rosnące nieopodal rumianki gniewnie przypatrywały się jej staraniom, szepcząc do siebie:

- Jak jej nie wstyd? Co za impertynencja! My się staramy, wraz ze świtem otwieramy płatki, a ta bezczelna… Na co ona sobie pozwala?!

- Bluszczyk przeklęty! Nawet kwiatków nie ma! – przytakiwała i kiwała grubą łodygą żółta dziewanna. Dziewanna rosła nieco dalej od domu i by lepiej widzieć ze wszystkich sił wyciągała długą szyję.

- Cicho! Lilia obudziła się! To ona, na ganku! – syknęła gałązka wiciokrzewu zwisająca z dachu. – I rozbudził ją mój czuły zapach! Nie bez kozery jestem wyżej od was!

Kanianka milcząc kontynuowała swoja podróż. Bardzo chciała być tą, która jako pierwsza złoży życzenia gospodyni bierwionowego domku.

Lilia odwróciła się. Zauważyła kaniankę, która ostatnimi siłami wpiła się w drzwiową framugę. Maleństwo pisknęło:

- Z okazji urodzin! – I upadłaby na ziemię, ku uciesze złośliwych rumianków, ale na szczęście Lilia schwyciła palcami łodyżkę i umocowała ją na ścianie domu. Kanianka błogo westchnęła – jak wzdycha każdy kwiatek znalazłszy się w czułych dłoniach kwiaciarki.

- Dziękuję ci moja miła, – powiedziała Lilia, pogładziła drobne, ledwie dostrzegalne kwiatuszki.

- Dziewanna zawistnie syknęła i odwróciła się, starając się sprawić wrażenie, że jest jej wszystko jedno. Wiciokrzew wzruszył gałązkami i zapachniał jeszcze silniej.

- Kto będzie zazdrościć i obmawiać innych, ten dostanie dwa dni mniej kwitnięcia, – stanowczym głosem przemówiła Lilia, – Nie żartuję!

Rumianki w odpowiedzi zgodnie zachichotały.

Ciąg dalszy nastąpi…

  • tłumaczenie na prośbę autorki wykonane przez wenhrina

Bajka w oryginale dostępna na stronie:

http://zhurnal.lib.ru/m/medwedewa_ekaterina_aleksandrowna/lille.shtml

Niestety nie jestem w stanie na bieżąco przekazywać autorce wszystkich komentarzy. Katia ze względu na to, że mieszka na Białorusi, gdzie ma utrudniony dostęp do Internetu nie jest w stanie często odwiedzać swego bloga, ale adres jej podałem i przy pierwszej nadarzającej się okazji na pewno tu zawita.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Drogi Wehrinie

Wyrazy wielkiego uznania dla tłumacza! Wiem, co mówię:))) A bajka przeurocza, sama poezja i malarstwo słowem.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Dziękuję. Nigdy nie zajmowałem się tłumaczeniem, ale staram się jak tylko mogę, by najpełniej oddać atmosferę bajki.

Pozdrawiam serdecznie!


Od Katii

Dostałem wiadomość, że Katia odwiedziła tekstowisko i czytała komentarze pod pierwszą częścią jej bajki, lecz nie wszystkie zrozumiała. W wolnej chwili postaram sie je przetłumaczyć, a jutro mam nadzieję uda mi się wykonać kolejne tłumaczenie.


wenhrin

urocza, płynie… pieknie
Prezes , Traktor, Redaktor


Subskrybuj zawartość