Czwarty, najbardziej czarodziejski (bajka) - część 3

Obróciła się i poszła do domu, potykając się po drodze o coś leżącego na ganku. To dopiero ze mnie ofiara losu! Tyle czasu przestać na ganku, słuchać głupiej paplaniny i nie zauważyć w dniu urodzin prezentu! Opakowanie ze świeżych liści łopianu, a w środku coś niedużego i lekkiego… i na pewno czarodziejskiego…

- A my wiemy od kogo jest podarunek, – zasyczały rumianki.

- Wiemy, wiemy, – powtórzyła za rumiankami dziewanna, choć tak naprawdę z miejsca, w którym rosła nic nie mogła zobaczyć. A maleńka, biała kanianka przemilczała całą sprawę. Ona także widziała kto położył paczkę na ganku. Jednakże nikt, nawet same złosliwe rumianki, nie ma prawa wyjawiać tajemnicy i psuć tym samym niespodziankę. To reguła z rzędu praw niepisanych…

Lilia przycisnęła podarunek do piersi i wróciła do domu.

- Popatrz! – wykrzyknęła, – Jak myślisz, od kogo?

Nikczemka wzruszył ramionami. Skąd mógł wiedzieć.

- A ja wiem, – wyszeptała Lilia. – To od Niego! Jak wzruszająco i romantycznie!

Nikczemka znowu wzruszył ramionami. Trzymał na wyciągniętych rękach duże upieczone ciasto i czekał, kiedy Lilia to zobaczy. A ona w roztargnieniu oglądała swój pierwszy dziś prezent. Wszak to łopianowe opakowanie jest na pewno od Leśnika! Od najpotężniejszego i najstarszego czarodzieja, od Władcy lasu!

Co prawda Władcą lasu tytułowano go tylko w jego obecności. Między sobą wszyscy nazywali go po prostu – Leśnikiem. Dlatego właśnie, że w rzeczy samej był leśnikiem. Olbrzymi, brodaty, w gumowych butach, i brezentowym płaszczu, błądził po leśnych ostępach i nieprzebytych grzęzawiskach, znał na wylot wszystkie wiatrołomy, trawiaste polany, porośnięte chwastami wąwozy, rozczochrane wronie gniazda… Jak zgryźliwie żartowała Cykuta, każda borsucza nora znajdowała się pod jego nadzorem.

Bardzo rzadko się uśmiechał – i nie do wszystkich. Lilii poszczęściło się tylko raz – gdy na wiosenny pokaz przygotowała urzekającą i niezwykłą polankę porośniętą białymi amarylisami. Nie spała przez kilka dni, opiekowała się upartymi cebulkami: nie pozwalała kwaśnieć ziemi, wzywała ciepłe deszcze, odganiała natrętne, żarłoczne owady. Dobrze wiedziała, że jeśli trafią tutaj ludzie – bezmyślnie zrujnują całą jej pracę, okrutnie zbiorą ogromny bukiet, a potem wyrzucą go gdzieś na skraju lasu, a przecież zerwane amarylisy tak szybka więdną. I gdyby tak się stało, długo i gorzko by płakała. Wiedziała – a mimo to tworzyła piękno, postanowiwszy, że później poprosi przyjaciół, aby otoczyli amarylisy nieprzebytym, strasznym gąszczem, by nie stanęła tu stopa człowieka.

I tak, gdy inne kwiaciarki przygotowywały na pokaz niezapominajki i przebiśniegi, a Lilia przedstawiła swoją niespodziankę, – to właśnie wtedy spostrzegła, jak Leśnik się uśmiecha. Zarośnięty, ubrudzony błotem, w kapeluszu, podartym płaszczu, – na pozór zwyczajny człowiek, a nie potężny czarodziej, – stał na brzegu wonnego jeziora, uważnie i delikatnie dotykał lśniących płatków i uśmiechał się z głębi duszy. A później rzekł do Lilii:

- Uradowałaś mnie niepomiernie moja miła! Nie spodziewałem się!

Te słowa obiegły cały las. Wielu przychodziło, by zachwycać się Liliowym cudem. I chociaż częściej rozbrzmiewały zawistne słowa – „Nic szczególnego! Ja także tak potrafię, a poradziłaby sobie ona z dziesiątką lnianych pól?” lub sceptyczne – „A komu to potrzebne? Komarom, a może żabom? Wpuśćcie tu ludzi – w ciągu pięciu minut ani cebulka, ani najmniejszy płatek z tego wszystkiego nie zostanie.”, – mimo to Lilia stała się znana w całym lesie. A wydarzyło sie to kilka miesięcy wcześniej.

ciąg dalszy nastąpi

  • tłumaczenie na prośbę autorki by wenhrin

Bajka dostępna w oryginale na stronie:

http://zhurnal.lib.ru/m/medwedewa_ekaterina_aleksandrowna/lille.shtml

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Prze-sli-czne!

Prosze pozdrowic Katie!

Nie moge nigdzie znalezc tej kanianki.


Dziekuję i pozdrowię

Katia już tu zaglądała, czytała komentarze pod pierwszą częścią bajki. Nie wszystkie rozumiała, więc w wolnej chwili je przetłumaczę.


jeszcze a propos kanianki

Proszę wpisać do wyszukiwarki google.pl słowo kanianka

Kanianka (Cuscuta), rodzaj z rodziny kaniankowatych, rośliny pasożytnicze, bezzieleniowe, pozbawione liści i korzeni, wnikające w tkanki żywiciela przy pomocy ssawek (haustoriów).

Na świecie ok. 170 gatunków, w Polsce 8, z których najczęściej spotykane są: kanianka pospolita (Cuscuta europaea), pasożytująca na różnych roślinach zielnych i krzewach oraz kanianka macierzankowa (Cuscuta epithymum), częsta na łąkach. Kanianki pasożytujące na roślinach uprawnych powodują poważne szkody. Rośliny trujące, niekiedy stosowane w homeopatii.

To akurat z portalu “wiem”


:)

Że nie wszystkie rozumiała to nie dziwota, ja połowy nie rozumiem i żyję.
Pozdro


hehe

ale ja jej przetłumaczę!


Subskrybuj zawartość