Piszę, tak?


 

Lenistwo umysłowe dotyczy wielu z nas, jednym się nie chce myśleć i wyszukiwać danych, innym nie chce się nic. Nic, czyli między innymi nie chce im się czytać. Zamiast tego spędzają czas przed telewizorem, z którego sączy się trucizna werbalna, lub jeśli są młodzi przed komputerem, a tam w internecie język szaleje.

Kilka dni temu, przed czysto polskim świętem zakochanych, przysłano nam katalog tulipanów – “spod warszawskiego gospodarstwa”.
Wczoraj w radiowej Trójce w wiadomościach słyszę: “ nakryto ich podczas kontroli celników” – to znaczy, że kontrolowano celników, choć myślący redaktor chciał powiedzieć co innego – ale naoglądał się biedaczyna TVN, naczytał Onetu i już posługuje się nowym polskim.

Kiedy byłem młody, lud niewykształcony na końcu wielu zdań stawił “NIE?” Np. “ No i wychililim siedem flaszek, nie?”
Dziś w Tok FM, w Trójce, w każdej telewizji, nawet wykształceni eksperci na końcu co trzeciego zdania stawiają inteligenckie “TAK?”.

Wczoraj jadąc autem słyszałem panią od kultury, która w jednej krótkiej wypowiedzi zasunęła 6 TAK?ów. Minister Boni za każdym razem, kiedy się go słyszy, mówi TAK?

O co chodzi się pytam JA, tak? Czyżby to towarzystwo ze wsi przyjechało, i zamiast NIE mówi Tak, bo wie, że NIE jest złem? No nie, tak? Bo są w śród nich ludzie jednakowoż miastowi, z dobrych rodzin także. Czyli co, moda? A jeśli moda, to jednak lenistwo i niechlujstwo.

Nikt nie zwraca dziś uwagi, no to jak się ludzie wypowiadają. Ważne, żeby news był. Ważne, żeby w ogóle się pojawić. A jak się bełkocze – co za różnica. To obojętne przecież. Władze TV, Radia mają przed oczami jedynie słupki. Przed laty w TVP, czy w PR pracowały panie w dziale łączności z telewidzami. Zajmowałem się w tedy masowym tłumaczeniem filmów. I raz na jakiś czas dzwoniła do mnie taka pani z działu łączności i mówiła: Panie Lagriffe, zadzwonił do nas emerytowany żołnierz, weteran z Afryki i on się zna na dystynkcjach angielskich i wszystko pan pomieszał. / Panie Lagriffe, dzwoniła do nas nauczycielka polskiego, co pan tam powypisywał.

Co więcej, każde tłumaczenie było przed laty sprawdzane przez redaktora, adiustatora. Zawsze przed nagraniem KTOŚ to czytał. Dziś młodzi tłumacze nie są przez nikogo uczeni. Zmywałeś gary w Londku – bardzo proszę.

I ja też proszę, proszę włączyć sobie telewizor, i posłuchać krytycznie tłumaczeń filmowych. Proszę sobie włączyć radio i krytycznie posłuchać całego towarzystwa. I proszę zapytać dzieci, czy w szkole ktoś im mówi, że czujność proletariacka to podstawa, że wróg czai się w każdym zdaniu.

Bo się czai.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Lagriffe'ie!

Mówienie o tłumaczeniu filmów dla środków masowego przekazu to pikuś w stosunku do tłumaczeń urzędowych. Od kiedy wprowadzono kategorię „uniwersytetów specjalistycznych”, które są kalką z angielskiego nic nie jest w stanie mnie zdziwić. Dotyczy to zarówno „projektu” w znaczeniu przedsięwzięcia, które jest realizacją projektu, jak i „mapy drogowej” w znaczeniu planu, a nie mapy komunikacyjnej, a także ikonek w znaczeniu symbole, znaczki i anglosaskie klikanie zamiast polskiego pstrykania…

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Nie boli

No nie boli, jak się nie myśli, dlatego idiota ma najlepiej.
No ale wie Pan, na Facebooku się lajkuje, czyli klika – nie uciekniemy przed tym w coś tam. Niektóre wyrażąnse są już wtopione w język. I jak to mówią – pozamiatane.

Jadę se autem i dwóch pacanów w radio mówi: to musimy to ZALUBIKOWAĆ!
Niech żyje! Niech Żyje! Niech żyje!


Panie Lagriffe'ie!

Prędzej czy później przyjdzie otrzeźwienie i Polacy przestaną zachwycać się Zachodem. Do tego potrzebne jest tylko, by trochę więcej rodaków pojechało na ten Zachód i zobaczyło jak prymitywne zamieszkują go narody. Ja mam na co dzień do czynienia z ludźmi, którzy przyjeżdżają do Zjednoczonego Królestwa, myśląc, że przyjeżdżają do kraju dżentelmenów i dam. Zetknięcie z rzeczywistością jest dosyć bolesne i średnio potrzeba 6 miesięcy, by człowiek zaczął opluwać tamtejszy świat.
Nam się ciągle wmawia, że jesteśmy w czymś gorsi od Zachodu bądź Ameryki. A my jesteśmy tylko bardziej naiwni niż oni, bo wierzymy jeszcze w takie rzeczy jak: Bóg, honor i Ojczyzna.

Jak chamy chcą przyjeżdżać do Rzeczpospolitej, to niech uczą się polskiego…

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


-->Lagriffe

Dotknął Pan ważnej sprawy i prawdopodobnie już przegranej. Niestety. Po redakcji i korekcie w wydawnictwach profesjonalnych (powiedzmy specjalistycznych – prawniczych, bo w tym mam jakieś rozeznanie — niewielkie, ale mam) w ogóle nie ma już śladu. Mało kto wie, że redakcja i korekta to różne rzeczy. Smutne, bo błędy się potem powiela, biorąc za poprawne to, co kiedyś opublikowano.

A co do pana Boniego, to on ma po prostu taką manierę. Nieważne czy w sytuacjach prywatnych, czy publicznych. Wydaje mu się pewnie, że poważniej i mądrzej wypada. To jest zresztą bardzo dziwna postać, nie wiem czy ma właściwe rozeznanie w konwencjach społecznych. Prawdopodobnie uwierzył w swój geniusz (niesłusznie, choć w tej zgrai może ma podstawy) i tylko prezentuje się światu, bez względu na wszystko. Ostatnio widziałem go na pogrzebie pewnego profesora, gdzie przemawiał po prezydencie Gajowym i zaczął od sienkiewiczowskiego “Michale larum grają...” — dalej pojechał całym cytatem, aż zagrzmiało; ludzie chowali głowy w czapki, bo wypadło niezręcznie, zwłaszcza że aktorstwo nie było najwyższej próby. A potem posypało się sporo wspomnianego przez Pana TAK ;-) Tradycyjnie.

Pozdrowienia!


Lagriffe, zgryźliwy żeś się zrobił bardzo:)

ja tego masowego tak nie zauważyłem, acz się zdarza, ale tak samo jak zdarza się nie, prawda, proszę ciebie i podobne ozdobniki, wkurzające to, ale da się przeżyć.

na mojej prywatnej liście wkurzających zjawisk językowych są natomiast:
-nieodmienianie nazwisk
-proszę panią – zła wymowa i złe akcentowanie – słowa typu “zajefajny”
-pseudobranżowy język (np. na rozmowach kwalifikacyjnych mnie zawsze wkurzało jak w tych korporacjach mówią, na szczęśćie nigdy mnie nie przyjęli, może dlatego, że nie jadam lunchów/brunchów, nie chodzę na mitingi/brifingi, nie mam coucha:) itd)
To by było na tyle, na szybko tak
tak?:)


re: Piszę, tak?

Szczęśliw, kto nie robi w korporacji.


A Grzesiu, prose pani

to lubi dodawać to wnerwiające, angielskie chyba, bo przecież nie polskie ani niemieckie “no”, na końcu zdania, czego już się oficjalnie czepiłem na TXT wcześniej, zatem ja upieram się przy zapożyczonym “prawda”, choć mój ś.p. Dziadek uwielbiał to w wersji bardziej dosadnej, kończąc wszystkie istotne fragmenty wykładu za pomocą “prawda, tak” – nie żartuję, tak było!


re: Piszę, tak?

No można jeszcze wstawiać: “Panie Dziejaszku, Panie Dziejski, i ten tego, generalnie, przykładowo, nie uchodzi, a ja gorę, w mordę, kurde, pies zaje…”
W zależności od sytuacji wszystko można sobie wstawić, ale nie wszystko staje się ogólno narodowym zwyczajem.
Ostatnio pewien znany mi reżyser dbający o czystość polszczyzny na swojej stronie FB, podczas pewnego spotkania z 15 osobami wstawiał sobie, purysta jeden, TAK na końcu.

Właśnie leci w TV Alicja w Krainie Czarów w dubbingu z lat 60tych – masa cudownych piosenek ze świetnymi tekstami. Dziś bardzo trudno jest o dobrego tekściarza. Zawód w zasadzie zanika, celebrytki dające głos same sobie piszą byle co, byle się dało łatwo zaśpiewać. Treść czy poezja nie ważne są. Jedynie dla rozrywki pozwalam sobie wstawić tekst jednej znanej gwiazdy z czeskiego Cieszyna:

Długo to nie znaczy wiecznie, przecież dobrze wiem
A na razie bezskutecznie modlę się o sen
Wiem, najdłuższa noc ma na mecie zawsze świt
Trzeba będzie wstać, wyprostować się i iść
Trzeba zacząć od początku, czas otworzyć drzwi
Za nic wcale nie dziękuję ci, wszystko wypalone, popiół i dym
Co mnie nie zabije dobrze zrobi mi, że ci uwierzyłam tylko mi wstyd…

I teksty pewnego młodego artysty imieniem Damian:
Kiedy zadzwonić ty wiesz i płakać na ramieniu
O każdej porze nocy i dnia
Do kogo zwrócić się wiesz, bo tylko ja naiwny
Do ciebie zdążę nim spłynie łza
A gdy już wszystko dobrze, niepotrzebny
Odchodzę w cień całkiem sam
I widzę ciebie z innym, kolejnym
I nigdy to nie będę ja

Przyjaciel nic więcej, nic więcej, więcej nic
Przyjaciel blisko tak, blisko, daleko zbyt
By znaczyć dla ciebie tyle co dla mnie ty
Co takiego widziałaś w nim
Ja dałbym wszystko by z tobą być


Eh,

współczesne teksty popularnej muzyki to faktycznie dno straszliwe.
Ale po co tego słuchać?
Ja teraz słucham sobie koncertu sprzed roku, gdzie Magda Umer śpiewała piosenki Osieckiej, za chwilę w Trójce na żywo kto inny będzie to śpiewał.

A poza tym są przecież zawsze teksty Staszewskiego (ojca), Młynarskiego, Przybory, Cygana, Kofty itd

A i w muzyce nowszej coś się znajdzie (acz ta nowsza to dla mnie głównie lata 90-te), ale ja to opóźniony jestem.

Ewa Farna zaś niech śpiewa dla tych, co nie opóźnieni są:)


re: Piszę, tak?

drogi grzesiu jak wiesz moja praca łączy się także z nagrywaniem muzyki i z “lokalizowaniem” TFU piosenek. Czyli żeby to, co robię było dobre, muszę mieć świetnego tekściarza, który przetłumaczy, zrobi adaptację i napisze te słowa synchornicznie z obrazem.
Są z tym gigantyczne problemy. Oczywiście mógłbym zgłosić się do tuzów, ale tuzy mają swoje lata, operują w niemłodzieżowej estetyce i leksyce, a to co robię jest adresowane do dzieci, młodzieży, no i także do dorosłych, i musi to być nowoczesne.
Jedno słowo MASAKRA. To samo dotyczy dialogów. Po pierwsze, poza kilkoma filmami – np Drogówka, gdzie jest prawdziwy język, choć wulgarny i Róża, dobre dialogi – ten sam reżyser, czy Testosteron, Lejdis, polskie filmy mają fatalne dialogi. Literatura się nazywa.
Seriale – ile seriali ma dobre dialogi? Ano kilka, ale niewiele. rodzinka.pl i i jeszcze ze dwa. reszta sztuczne i sztywne.
Ludzie zdolni, twórczy nie wybierają dziś drogi artystycznej, ale lądują w reklamie albo jakimś, pożal się Boże, marketingu. Ludzie idą tam, gdzie są pieniądze. Tak, w piosence są pieniądze, ale położyły sobie na tym łapę pseudo poetessy. $$$, a ludność słucha. Zobaczymy, czego będziemy słuchać, kiedy w radiach będą za dnia puszczać polskie piosenki. Może to na coś wpłynie?
Nikt już nie spija słońca z pomarańczy, dziś się widzi orła cień.


Panie Lagriffe'ie!

Jak Pan wywołał ten nieszczęsny „orła cień”, to proszę to porównać z tekstem „wolnych ptaków” lub „bzu”. To ten sam zespół i też wokalistka Zosia samosia. Tyle, że ta druga, a może raczej pierwsza, to Anita Lipnicka, w szczytowej formie.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość