Pisać czy nie pisać, oto jest pytanie: ile

Pisanie felietonów ma sens o tyle tylko, o ile warto w ogóle dzielić się z innymi swoimi opiniami, sądami, wątpliwościami, wahaniami czy nawet przerażeniami.

Przy pomocy felietonów autor z sporym szwungiem wdziera się w czaszkomózgowie czytelników. Owa siła bierze się z tego, iż felietonista zawsze usiłuje przekonać czytelnika do własnej wizji. Odbiorca z kolei jest wniebowzięty, że ktoś marnuje czas, by do czegoś go przekonać.

Często się zdarza, że któryś z czytelników nie będzie się z autorem zgadzał i dodatkowo zdecyduje się zmarnować czas, by napisać tekst polemiczny. Można zatem skonstatować, że pisanie cotygodniowego felietonu to nic innego jak wystawianie się na ocenę, innymi słowy dawanie gęby, nierzadko do obicia. Jest to jednak ryzyko wpisane w felietonową profesję. Prowadzenie bloga, to z kolei zwiększanie swojej szansy na częstsze dawanie gęby do obicia a nawet oplucia.

Polemiki właśnie i komentarze, nawet jeśli w pewnym momencie odchodzą od meritum problemu poruszonego w tekście, są miarą sukcesu autora, stanowią dowód na to, że treści zawarte w tekstach są ważne, a przynajmniej powstał w danym momencie stosowny klimat. Nikt przecież nie podejmowałby debaty z tekstami, w których kręgosłup stanowią komunały. Im więcej polemik, tym większa duma rozpiera klatę autora. Szczególnie, jeśli za polemizowanie biorą się intelektualiści, to wtedy sukces pierwsza klasa.

I taką satysfakcję przeżywałem wczoraj i dzisiaj. I w obu tych dniach, moją radość zakłóciła wyższa konieczność, jaką było szukanie przez mój tekst wczoraj swego miejsca na konkretnym kawałku przestrzeni, czy dzisiaj, kiedy został wycofany do rezerwy…

Serdecznie Państwa pozdrawiam i dziękuję za radość którą miałem przyjemność przeżyć…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Kleina

Im więcej polemik, tym większa duma rozpiera klatę autora.

A może autor skacze po klacie innych, w samozadowoleniu.
Statystycznym.
Igła


Panie Andrzeju

Niepotrzebnie. Bez sensu. Szkoda.


Magio

wszycznasz polemikę?

Prezes , Traktor, Redaktor


No jasne, Panie Iglo Szanowny,

bo jak są u niego, to nie są u innych. Choć widzę po sobie, że z dużą doza samozadowolenia uprawiam (inni pewnie też) coś rodzaju zappingu (czyli skakanie po kanalach tv). Tyle, że przy sieczce w tv jest czlowiekowi w zasadzie obojętne, gdzie wyląduje, a na forum trzeba się jednak trochę skupić, by dopiec blogociotkom i blogowujom prezentującym swoje blogacje (blogi+dywagacje).

A`potem oni dobieraja się do niego i nasz bohater jest nieco zaskoczony: jak tak można?! :-)) Czyli normalne cierpienia mlodego Wertera (tak, tak mlodego, w końcu caly ten net ma chyba coś góra 10 lat)

Pozdrowienia


Maksie

Jakieś trudne słowo zapodałeś. Nic nie rozumiem. Na wszelki wypadek, też.


Jeszcze słówko do Pana Igły

Wie Pan? – różnimy się bardzo.
Ja, dla przykładu, cieszę się kiedy ludzie się cieszą.
Choćby z polemik.


Pani Magio

Ja nie mam problemu z polemizowaniem.
Tylko z tematem.
Igła


Panie Andrzeju

pisać, pisać pisać! ile? ile fabryka ma mocy :)

jak mówi stare przysłowie pszczół: “Pisarze do piór!”

“Kto pyta wielbłądzi”


Panie Igło!

Zaczął Pan swój komentarz od mego cytatu: – Im więcej polemik, tym większa duma rozpiera klatę autora.

I odpowiedział: – A może autor skacze po klacie innych, w samozadowoleniu. Statystycznym.

Panie Igło. To, co Pan napisał, jest idiotyczne. I podłe. Ze wskazaniem na to drugie. Samozadowolenie nie jest karalne. Może być jedynie śmieszne o ile będzie zbyt ostentacyjne. Może mieć też charakter neurotyczny. Nie mnie – u siebie – je w tych kategoriach próbować oceniać…

W innym miejscu Pan mówi: – Ja nie mam problemu z polemizowaniem. Tylko z tematem.

Widzę to inaczej. Bez skakania Panu po klacie. Pan ma problem z sobą. Mógłbym to definiować w kategoriach psychologii ludowej. Tylko, po co?

Dla mnie rozmowa z drugim człowiekiem stanowi wielką wartość. Jest przepięknym zjawiskiem widzieć otwieranie się człowieka na drugiego i w tym uczestniczyć.

Klasyczne studium przypadku miało miejsce wczoraj. Pani Delilah szukała intelektualnej zwady. Prowokowała. Robiła to jednak od samego początku elegancko, aczkolwiek dość ostro. Skakała, że przy Pańskiej konwencji pozostanę, mi na klatę. Skakała jednak w ciżemkach, nie w brudnych butach traperskich. I następowało otwarcie. Z obu stron. Na drugiego człowieka. I to było piękne, a ja odczuwałem radość.

Moja radość została brutalne, w sposób administracyjny przerwana. Pan Sergiusz, na private próbował dokonać wyjaśnienia. Pan swoim wpisem jego wyjaśnienia unicestwił.

Pański świat jest w mej ocenie płaski i monochromatyczny, ot taka kategoria grisaille. Ale to Pański świat, Pańska wartość i ja ją szanuję. A może się nawet w ocenie mylę…? I w mym słowniku istnieją słowa „przepraszam”, czy też „dziękuję”. U Pana ich nie zauważam…


Panie Kleina

Wychodzi na to, że jestem podły i powinienem pana przepraszać za to, że pan z lubością eksploatuje przykry dla nas 3 konflikt z Jackiem.

A to faktycznie przepraszam.
Igła


PAnie Andrzeju

Dużo prawdy w tym co napisał o felietonowaniu, że jest to wystawienie się, ale też w pewnym sensie prowokowaniem w dobrym tego słowa znaczeniu aby skonfrontować swoje “myśli” z “widzeniem” innych czytelników.

Na pewno jest miło widzieć na swoim blogu dużo gości – objawiającej się w stanie licznika czy ilości komentarzy.. , gdyż to świadczy, że pisanie jest potrzebne.

Chociaż powiem szczerze tak zastanawiając się nad wogóle powodem pisania są chyba potrzeby osobiste – doszedłem do tego wniosku niedawno. Że chyba nawet komentarze i liczniki są kwestią drugorzędną a pisanie to chyba taka potrzeba… , może już nawyk będący nie dalego nałogu… ?

Pozdrawiam blogersko!


WSP Magio!

Po raz pierwszy (i pewnie ostatni… :)) mam cokolwiek inne zdanie. Sens istnieje nawet w działaniu autodestrukcyjnym :)
Pozdrawiam ciepło (mimo, iż zimno i deszczowo jak diabli) z krzyżackiej krainy…


Panie Docencie!

Dzięki za przypomnienie przysłowia pszczół. Uruchomił mi Pan od razu całe sekwencje: “Traktorzystki na traktory”, a nawet “Żydzi do Izraela” :)
Pozdrawiam…


Panie Igło!

Pisałem na ten temat nie dlatego, że zależało mi na nagłośnieniu tego konfliktu. Pisałem z szacunku dla Prawdy, jako moralnego imperatywu: Nie godziłem się z oglądem (bo nie powiem sądem Majora. Cokolwiek Galopującego po Panach).
Kiedy został wycięty mój post dotyczący Pana Paliwody i przeniesiony do archiwum usłyszałem stosowna motywację. Nie godziłem się z nią, ale ją zaakceptowałem. W tej chwili podaje Pan drugi typ motywacji i w dalszym ciągu nie jest on spójny z wyjaśnieniem Pana Sergiusza. I tyle…


Panie Poldku!

Dziękuję za pozdrowienia i je odwzajemniam.


Subskrybuj zawartość