O Jezu!!!!
Wszedłem do domu i po siedzeniu przez parę godzin w samochodzie nareszcie usiadłem.
Nic nie pamiętam.
Najpierw wyszedłem z domu o 5 rano ( w sobotę ).
Potem wsiadłem do Intercity, o 6,25, to pamiętam.
Potem w Poznaniu dosiadł się Jarecki, już pijany, tak że mu sie pociągi pomyliły, ale zdążył wyskoczyć. Ja szybko musiałem nadrabiać zaległości, była godz. 9,35, to pamiętam.
Potem we Wrocławiu dołączyli do nas Adam i Tezeusz. Jeden z nich wygrażał nam laską, wypowiadając plugawe słowa, które natychmiast przekierowaliśmy w stronę PKP, z racji spóźnienia pociągu. To pamiętam.
Potem pamiętam jeszcze jakieś pociągające blondynki w kubańskiej knajpie we Wrocku. Potem pamiętam jak Jarecki, na bosaka, wręczał kwiaty pomnikowi Fredry na Rynku, twierdząc że jest to Haszek. Cholera go wie?
Potem obudziły mnie wrzaski i krzyki u Nicponia, któren to usiłował jednym cięciem szabli ściąć głowę barana ( udało mu się za 11 razem, z fuzji wystrzelił ), którego ja piekłem, a żona Freedmana dziękowała mi, że uratowałem ją i resztę, od śmierci głodowej. Potem musiałem odejść na stronę, żegnały mnie piski tych Kubanek i wywijający laską Tezeusz, któren znowu coś ode mnie chciał. Jak wróciłem to widziałem jak Freedman wpada do stawu, do rana jeszcze nie wypłynął, a darł się Jankes, który całował w rękę Nicponia, usiłującego zamknąć się w samochodzie, tylko wystająca mu noga nie pozwalała zatrzasnąć drzwi.
Jankes zapewniał Nicponia, że jeszcze nigdy nie bawił się tak dobrze, w tak doborowym towarzystwie, i upierał się, że następnym razem przyjedzie z żoną i z dziećmi aby czytać im wieczorem nad stawem, w którym topił się bez miłosierdzia Freedman, bajki na dobranoc.
Potem oddaliłem się znowu, szukając po ciemku, gniazda czarnego bociana, nie znalazłem, nie wiem dlaczego, mimo że kierunek marszu wskazywali mi stajenni Nicponia strzelający do wydr, kradnących szaszłyki z barana lub Freedmana, bo już nie pamiętam.
Potem było rano i zagnałem do roboty Zetora, no bo ktoś musi do cholery pracować, aby kogoś innego mogła boleć głowa.
I to by było na tyle.
bo mi moja depresyjność na stałe zniknie:). Usmiałem się totalnie,a już miałem dosyć salonu 24, jednak warto dla kilku osób i ich tworów.
Pzdr.
co skomentował pierwszą relację z imprezy:)
jw.
jak TY, Igła, tak bez wstydu całkiem zmyślasz znowu po swojemu, i to na tak doniosły temat! ja oczekuję kolejnych odcinków u Ciebie, żeby wyjaśnić Szanownej Publiczności te rozliczne niedopowiedzenia i luki w akcji któreś tu uczynił!
Pozdro.
Bardzo realistyczna relacja. Dokładnie tak to sobie wyobrażałem. Zapomniałeś tylko o kłótni między Adamem a Tezeuszem. :)
Pozdr.
Dajcie i mi znać, to zabiorę się z Wami, bom z Wrocka jest
pozdro
to że przyjechaliśmy za późno, żeby być świadkiem walki Nicponia z baranem - to musiało być coś :-)
Nie tworów ino potworów, co się ich tam najechało.
No przeca dla ciebie, też, piszę, bo nie dla siebie. Aż takiej depresji jeszcze nie mam.
No i Basia Wpisz taka miła była, i inni też byli.
No może oprócz Jareckiego, któren krzyczał , że on za Menczeterem United jest, a przecież Kazik Deyna w City grał.
Dlatego Jarecki stracił dla mnie wiarygodność, no i jeszcze bluzę ze mnie, nad ranem w łóżku się kotłując jak nieogolony hipopotam, ściągał, rzężąc jak zarzynany bawół..
Tylko tego czarnego bociana mi brakło, a on tam mieszka naprawdę.
T dwa cwaniaki są, te [email protected], jak jeden laskę trzyma, to drugi cicho siedzi.
Chciałem ci, im te laskę odebrać, pod pretekstem, że duży szaszłyk robię, ale gdzie tam, wtedy obaj na mnie skoczyli, bisurmany jedne.
he he - fajna impreza :-)
To gdzie bedzie nastepna i kiedy - ja to bym wolal gdzies wokól Wawy - najlepiej od zachodniej strony też miasteczka ;-)
pzdr
tegoż - oczywiście ;-)
z zadrosci.
Napiszę na priva do RRK. Musi byc zaprzyjaźniona ze specami od regenaracji wątroby. Moze da jakies namiary, choć na jednego. Żółć powinna ją zalać dawno. Ciekawe czym się to dezaktywuje.
Bo pęknę ze śmiechu :D
http://zezem.salon24.pl/index.html
Ale się uśmiałam, nareszcie wiem co się na tej imprezie wyprawiało(bo do Pana mam zaufanie absolutne)i chyba dzięki Panu wszyscy przeżyli, a mój Jacek cały do domu powrócił. Proszę o następny odcinek tej relacji. Z ukłonami żona Jareckiego.
Może pani spokojnie wysyłać męża na wycieczki. Jest miłym, skromnym, stonowanym kompanem. W swoich zachowaniach kieruje się umiarem we wszystkim. Myśli też cały czas o rodzinie.
Te luki w pamięci to efekt "zemsty" barana. Ostrzegałem Artura, że pite pod barana musi być czyste, albo picie źle się skończy. To mi wyjechał, że jest wolność i każdy może pić to co lubi. Wolność wolnością ale szacunek konsumowanemu się należy.
A gniazdem czarnego bociana toś dał totalną plamę. Przecież z badań "grinpisu" wynika, że ptaszysko to nie buduje gniazd ale kopie nory i to głębokie. Na tyle głebokie, że dokopuje się do pokładów wegla kamiennego, po to by barwę, zgodną z nazwą gatunkową, przyjąć.
Na koniec pytanie: czy "wizyta" Freemana w stawie była dobrowolna czy persfazyjna?
Serdecznie pozdrawiam
Dobrze kombinujesz co do Freemana.
Zostały wykorzystane pewne środki perswazji, którym on jako kibic Liwerpulu nie potrafił się oprzeć.
Pragnienie i to nieustające.
"perswazyjna" miało być... wybaczcie.
Znam się na tym.
Gratuluję.
uśmiałem się po pachi
Dej pan spokój, Panie Igło! Chyba mnie potarga z żalu i zazdrości..