Mieszkam w dzielnicy, w ktorej Turcy stanowia jakies 30% mieszkancow (Wedding). Przez rok moja corka uczeszczala do rejonowej szkoly dla dzieci i mlodziezy nieznajacej jezyka niemieckiego (miala tam 14 godzin niemieckigo tygodniowo).
Te same Turczynki, ktore w szkole chodzily w chustach wieczorami mozna spotkac na dyskotekach bez chust.
Krzyki i podniecone dyskusje o chustach sa uskuteczniane przez skrajne grupy po obu stronach “barykady”, a zycie samo sobie jakos z tym radzi.
Oczywiscie dochodzi gdzies czasem do jakis tam ekscesow “na tle”, ale wynikaja one raczej z “pedu do zadymy” niz z powodu “chust”. W Polsce tez dochodzi do bojek w szkolach, na podworkach i na dyskotekach.
Jezeli za kazdym razem bedziemy mowic, ze Turek sie pobil z Niemcem i jest to konflikt miedzykulturowy to wpadniemy w pulapke, bo w rzeczywistosci jeden gowniarz pobil sie z drugim.
Z tymi chustami i integracja to troche inaczej wyglada...
...w tak zwanym “zyciu codziennym”.
Mieszkam w dzielnicy, w ktorej Turcy stanowia jakies 30% mieszkancow (Wedding). Przez rok moja corka uczeszczala do rejonowej szkoly dla dzieci i mlodziezy nieznajacej jezyka niemieckiego (miala tam 14 godzin niemieckigo tygodniowo).
Te same Turczynki, ktore w szkole chodzily w chustach wieczorami mozna spotkac na dyskotekach bez chust.
Krzyki i podniecone dyskusje o chustach sa uskuteczniane przez skrajne grupy po obu stronach “barykady”, a zycie samo sobie jakos z tym radzi.
Oczywiscie dochodzi gdzies czasem do jakis tam ekscesow “na tle”, ale wynikaja one raczej z “pedu do zadymy” niz z powodu “chust”. W Polsce tez dochodzi do bojek w szkolach, na podworkach i na dyskotekach.
Jezeli za kazdym razem bedziemy mowic, ze Turek sie pobil z Niemcem i jest to konflikt miedzykulturowy to wpadniemy w pulapke, bo w rzeczywistosci jeden gowniarz pobil sie z drugim.
Jerry
Szeryf -- 18.01.2008 - 15:38