I jesteśmy w domu.
Państwo nie tylko da się budować, na tym, co tak Panu (i mnie zresztą tez) nie podoba się, ale jak uczy historia, tylko tak się je buduje skutecznie.
Nie mówimy tu przecież o Królestwie Bożym, a o królestwie jak najbardziej z tego świata- niestety.
A tu trzeba dbać o własne interesy. Ależ sypię komunałami:).
I jak pan się orientuje najtrwalsze imperia powstawały na mordzie, gwałcie, kłamstwie, szantażu i nieuczciwości.
A jeśli chcemy poobcować z królestwem miłości i cudu to zalecałbym lekturę fantasy lub sejmową mowę premiera. No chyba, że chcemy być Jaques’em Bonhomme’em?
Ale o tym już pisałem w postach traktujących o idealizmie.
Jeśli chodzi o Unię to uprzejmie informuję, że nie jestem najwdzięczniejszym partnerem do sporu. Głosowałem za. Z tym, że nie idealizuję jej.
W dobry nastrój wprowadzają mnie ci, którym miłość do niej przesłania wszystko. Ale cóż? Jak wiadomo miłość jest ślepa.
Pamiętam, jak parę lat temu Róża Thun perlistym śmiechem, pełnym politowania kwitowała ostrzeżenia aktywistek Samoobrony przed wyjazdem na zachód lekarzy po otwarciu europejskiego rynku pracy. Ale to przecież były tylko głupie dziewuchy z populistycznej wieśniaczej quasi partii motłochu. Co one tam wiedziały?
A pani Róża? Krakowski, inteligencki cream of cream:).
Tak przy okazji. Zaskoczyło mnie kiedyś Pana twierdzenie, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa. Wishfull thinking w czystej postaci. Chyba nie muszę powodów tego zaskoczenia uzasadniać:).
I tego właśnie Panu zazdroszczę.
Panie Stary,
I jesteśmy w domu.
Państwo nie tylko da się budować, na tym, co tak Panu (i mnie zresztą tez) nie podoba się, ale jak uczy historia, tylko tak się je buduje skutecznie.
Nie mówimy tu przecież o Królestwie Bożym, a o królestwie jak najbardziej z tego świata- niestety.
A tu trzeba dbać o własne interesy. Ależ sypię komunałami:).
I jak pan się orientuje najtrwalsze imperia powstawały na mordzie, gwałcie, kłamstwie, szantażu i nieuczciwości.
A jeśli chcemy poobcować z królestwem miłości i cudu to zalecałbym lekturę fantasy lub sejmową mowę premiera. No chyba, że chcemy być Jaques’em Bonhomme’em?
Ale o tym już pisałem w postach traktujących o idealizmie.
Jeśli chodzi o Unię to uprzejmie informuję, że nie jestem najwdzięczniejszym partnerem do sporu. Głosowałem za. Z tym, że nie idealizuję jej.
W dobry nastrój wprowadzają mnie ci, którym miłość do niej przesłania wszystko. Ale cóż? Jak wiadomo miłość jest ślepa.
Pamiętam, jak parę lat temu Róża Thun perlistym śmiechem, pełnym politowania kwitowała ostrzeżenia aktywistek Samoobrony przed wyjazdem na zachód lekarzy po otwarciu europejskiego rynku pracy. Ale to przecież były tylko głupie dziewuchy z populistycznej wieśniaczej quasi partii motłochu. Co one tam wiedziały?
A pani Róża? Krakowski, inteligencki cream of cream:).
Tak przy okazji. Zaskoczyło mnie kiedyś Pana twierdzenie, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa. Wishfull thinking w czystej postaci. Chyba nie muszę powodów tego zaskoczenia uzasadniać:).
I tego właśnie Panu zazdroszczę.
Pozdrawiam z wyrazami uszanowania
yassa -- 20.01.2008 - 20:13