Szwajcaria na ten przykład. W pewnym stopniu Austria czy USA. Co ciekawe wszystkie te kraje są związkami mniejszych organizmów państwowych. A doszli do tego metodą, jaka Pan był łaskaw opisać: doświadczenia starszych mieszkańców przekładały się na sposób walki potomków o wyznaczone cele. Przywódcy odeszli od metody uszczęśliwiania wszystkich za wszelką cenę, uznając za naczelne dobro państwa (co do którego wszyscy się zgadzają), nawet gdyby składało się ono ze sfederowanych mniejszych organizmów (a może właśnie dlatego).
Te trzy rodziny są celowo dobrano pod względem wielkości. Aczkolwiek różnie bywa, jeśli członkowie zaczynają miec drastycznie rozbieżne zdania. W przypadku USA skończyło się to wojną secesyjna, ale już w Austrii rząd federalny ugiął się był przed protestem* jednego z krajów związkowych; w Szwajcarii za to wprowadzono system referendalny będący (zdaniem Szwajcarów remedium na wszelkie choroby) i jakoś nie dochodzi tam do większych zadrażnień. Co do samopoczucia Szwajcarów dotyczącego pozycji ich kraju nie muszę się chyba wypowiadać.
Austriacy sa natomiast mieszaniną ludów, jakie swego czasu Habsburgowie jednoczyli (inna sprawa czy doborwolnie czy nie) pod swoim berłem. Ale niezadowoleni nie są, choć co poniektórzy lubią sobie z siebie samych dworować.
Szwajcarię i Austrię łączy jeszcze jedno – oba społeczeństwa są dość zamknięci na przybyszów z zewnątrz, co moźe w przypadku Austrii dziwić. Ale zapewniam, że tak jest naprawdę i być może, jest to efektem świadomości narodowej kraju, który nie dość, że jest związkiem, to jeszcze – jak wspomniałem – zamieszkałym przez potomków wielu narodów.
Mam nadzieję, że zaspokoiłem Pańską ciekawość, chyba że doszło do nieporozumienia.
Pozdrawiam serdecznie
W przypadku Austrii powód konfliktu (przynjamniej tego, jaki przyszedł mi akurat do głowy) może być uznany przez nas za śmieszny: oto rząd związkowy we Wiedniu postanowił nazwać (lata 70-te XX w.) nowozbudowany statek na Jeziorze Bodeńskim ‘Stadt Wien”, co oburzyło mieszkańców Tyrolu. Eskalacja konfliktu doprowadziła do tego, że Landeshauptmann (czyli formalnie rzecz biorąc szef rządu Tyrolu) wezwał do protestu i wyprowadził na ulice członków rozlicznych stowarzyszeń strzeleckich (a było tego towarzystwa ze 20 000, i to pod bronią armia austriacka liczyła wtedy trochę ponad 20 000, w tym ze 400 oficerów w randze generałów oraz 2 wiceadmirałów)), a ci z kolei zaproponowali marsz w pełnym wyposażeniu i uzbrojeniu na Wiedeń. Wiedeń się wycofał i statek został nazwany imieniem cesarzowej Marii Teresy.
Szanowny Panie Griszequ
Szwajcaria na ten przykład. W pewnym stopniu Austria czy USA. Co ciekawe wszystkie te kraje są związkami mniejszych organizmów państwowych. A doszli do tego metodą, jaka Pan był łaskaw opisać: doświadczenia starszych mieszkańców przekładały się na sposób walki potomków o wyznaczone cele. Przywódcy odeszli od metody uszczęśliwiania wszystkich za wszelką cenę, uznając za naczelne dobro państwa (co do którego wszyscy się zgadzają), nawet gdyby składało się ono ze sfederowanych mniejszych organizmów (a może właśnie dlatego).
Te trzy rodziny są celowo dobrano pod względem wielkości. Aczkolwiek różnie bywa, jeśli członkowie zaczynają miec drastycznie rozbieżne zdania. W przypadku USA skończyło się to wojną secesyjna, ale już w Austrii rząd federalny ugiął się był przed protestem* jednego z krajów związkowych; w Szwajcarii za to wprowadzono system referendalny będący (zdaniem Szwajcarów remedium na wszelkie choroby) i jakoś nie dochodzi tam do większych zadrażnień. Co do samopoczucia Szwajcarów dotyczącego pozycji ich kraju nie muszę się chyba wypowiadać.
Austriacy sa natomiast mieszaniną ludów, jakie swego czasu Habsburgowie jednoczyli (inna sprawa czy doborwolnie czy nie) pod swoim berłem. Ale niezadowoleni nie są, choć co poniektórzy lubią sobie z siebie samych dworować.
Szwajcarię i Austrię łączy jeszcze jedno – oba społeczeństwa są dość zamknięci na przybyszów z zewnątrz, co moźe w przypadku Austrii dziwić. Ale zapewniam, że tak jest naprawdę i być może, jest to efektem świadomości narodowej kraju, który nie dość, że jest związkiem, to jeszcze – jak wspomniałem – zamieszkałym przez potomków wielu narodów.
Mam nadzieję, że zaspokoiłem Pańską ciekawość, chyba że doszło do nieporozumienia.
Pozdrawiam serdecznie