Wizyta Obamy w Europie, która jeszcze nie miała miejsca to mały “pikuś” w porównaniu do spraw, których Pan nie chce zauważyć. Włączając w to ustawę o rozpoczęciu prac nad Global Defence, przez Billa Clintona. Tym ważniejszą, bo w czasie kiedy zgłaszał ją do przegłosowania w Kongresie wydarzenia 11/09 nie miały miejsca. Pan zdaje się tego nie widzieć. Tym lepiej dla Pana…
Nie widzi Pan też “amerykańskich klozetów” rozmieszczanych od lat w najróżniejszych miejscach świata. Po co widzieć? Polskie media o nich nie donoszą, znaczy się bez wartości są, prawda? Tylko jak na takiej podstawie (a właściwie jej braku) można wysnuć wniosek, że Rosja odbudowuje swój imperializm a USA zanikają? Kuriozalne, doprawdy… :)
I proszę nie opowiadać dyrdymałów, że obecne negocjacje są bez znaczenia “bo przyjdzie Obama”. Chłopie, jak w każdej porządnie zarządzanej spółce handlowej występuje zasada obejmowania zarządu z dobrodziejstwem inwentarza. To znaczy, że administracja Obamy będzie musiała respektować i przestrzegać każdej zawartej przez poprzednią administrację umowy. Być może będzie usiłowała się z nich wyplątać, ale nie bez strat własnych. Zgroza, że Pan tego nie widzi!
Itede, itepe… Jakby co, w styczniu 2009 pośmiejemy się trochę, prawda?
Panie Hamiltonie
Wizyta Obamy w Europie, która jeszcze nie miała miejsca to mały “pikuś” w porównaniu do spraw, których Pan nie chce zauważyć. Włączając w to ustawę o rozpoczęciu prac nad Global Defence, przez Billa Clintona. Tym ważniejszą, bo w czasie kiedy zgłaszał ją do przegłosowania w Kongresie wydarzenia 11/09 nie miały miejsca. Pan zdaje się tego nie widzieć. Tym lepiej dla Pana…
Nie widzi Pan też “amerykańskich klozetów” rozmieszczanych od lat w najróżniejszych miejscach świata. Po co widzieć? Polskie media o nich nie donoszą, znaczy się bez wartości są, prawda? Tylko jak na takiej podstawie (a właściwie jej braku) można wysnuć wniosek, że Rosja odbudowuje swój imperializm a USA zanikają? Kuriozalne, doprawdy… :)
I proszę nie opowiadać dyrdymałów, że obecne negocjacje są bez znaczenia “bo przyjdzie Obama”. Chłopie, jak w każdej porządnie zarządzanej spółce handlowej występuje zasada obejmowania zarządu z dobrodziejstwem inwentarza. To znaczy, że administracja Obamy będzie musiała respektować i przestrzegać każdej zawartej przez poprzednią administrację umowy. Być może będzie usiłowała się z nich wyplątać, ale nie bez strat własnych. Zgroza, że Pan tego nie widzi!
Itede, itepe… Jakby co, w styczniu 2009 pośmiejemy się trochę, prawda?
Magia -- 05.07.2008 - 22:46