Brzydota to jest kwestia względna, a nie przeciwnie. Tak jak uroda świątecznej choinki.
Odwrócę sprawę Panie Zbigniewie: dlaczego ludzie przyjeżdżający do Warszawy, no tak weźmy jak Pan do pracy, niemal zawsze na nią plują? Nie ma obowiązku odbycia koszmarnych kliku lat w tym okropnym mieście.
Ja mam jakoś tak, że jak jestem gościem to nie pluję ludziom na obrus, choćby podali golonkę z sierścią.
Patriotyzm lokalny nie jest żenujący.
To jest trochę tak, jak powiedziała kiedyś jedna moja znajoma o swoim synu: ja znam jego słabe strony i ograniczenia, wiem gdzie jest kiepski, ale niech ktoś obcy powie złe słowo na jego temat!
Wrocław kocham miłością niedawną, bo kilkuletnią. Jest niezwykły. Oczywiście tak bardziej po rynku , bo w głębi to już normalne blokowiska, jak na Ursynowie. W niczym to nie zmienia mojej przyjaźni.
Dla mnie Pana opinia jest niesprawiedliwa i tyle. Może nie ma Pan czasu, miasto traktując być może jak bankomat, żeby się w nie wgryźć, poznać, poczuć.
Noooo proszę
Brzydota to jest kwestia względna, a nie przeciwnie. Tak jak uroda świątecznej choinki.
Odwrócę sprawę Panie Zbigniewie: dlaczego ludzie przyjeżdżający do Warszawy, no tak weźmy jak Pan do pracy, niemal zawsze na nią plują? Nie ma obowiązku odbycia koszmarnych kliku lat w tym okropnym mieście.
Ja mam jakoś tak, że jak jestem gościem to nie pluję ludziom na obrus, choćby podali golonkę z sierścią.
Patriotyzm lokalny nie jest żenujący.
To jest trochę tak, jak powiedziała kiedyś jedna moja znajoma o swoim synu: ja znam jego słabe strony i ograniczenia, wiem gdzie jest kiepski, ale niech ktoś obcy powie złe słowo na jego temat!
Wrocław kocham miłością niedawną, bo kilkuletnią. Jest niezwykły. Oczywiście tak bardziej po rynku , bo w głębi to już normalne blokowiska, jak na Ursynowie. W niczym to nie zmienia mojej przyjaźni.
Dla mnie Pana opinia jest niesprawiedliwa i tyle. Może nie ma Pan czasu, miasto traktując być może jak bankomat, żeby się w nie wgryźć, poznać, poczuć.
Do tego bym zachęcała.
Gretchen -- 15.12.2008 - 15:58