Panowie miłość jest jedna. Określenie „małpia miłość” oznacza pewne postawy, zachowania, które z miłością nie mają za dużo wspólnego.
Każdy ma prawo definiować miłość tak, jak ma na to ochotę. Pani pogląd o „jedynie słusznej miłości” jest Pani poglądem, ale nie obowiązuje wszystkich. Dla mnie matka kochająca swoje dziecko „małpią miłością” kocha je, niezależnie od tego co Pani na ten temat myśli.
Wracając do Joanny, czym innym jest strategia walki z wrogiem, w otwartej wojnie, a czym innym z niby poplecznikami. Czyli cała obłudna polityka, dyplomacja, tutaj miłość i wiara stają się słabością, którą trzeba schować i walczyć bronią wroga. To smutne, ale prawdziwe.
Możliwe, że użycie broni wroga przyniesie krótko trwałe rezultaty, ale nie tędy wiedzie droga do świętości, a czasem do zwykłej przyzwoitości.
Generalnie się zgadzamy, może forma komunikacji wydłuża dyskusję.
Ja bardzo lubię postać d’Arc i właśnie dlatego powinna jej historia być lekcją dla potomnych, by nie dać się zabić, zbyt wcześnie.
I Panie Adamie, możliwe, że to propaganda komunistów, ale wyprawy krzyżackie, to już nie propaganda. Kościół w swej działalności odszedł bardzo daleko od nauk Chrystusa, oby do nich wrócił kiedyś.
Co do wypraw krzyżowych, to była to ewidentna sprawka szatana. To, że wtedy był nazywany Jezusem nie ma najmniejszego znaczenia, Teraz jego imię brzmi Allah, więc jak widać wszystko może się zmienić.
Pani Anno!
Panowie miłość jest jedna. Określenie „małpia miłość” oznacza pewne postawy, zachowania, które z miłością nie mają za dużo wspólnego.
Każdy ma prawo definiować miłość tak, jak ma na to ochotę. Pani pogląd o „jedynie słusznej miłości” jest Pani poglądem, ale nie obowiązuje wszystkich. Dla mnie matka kochająca swoje dziecko „małpią miłością” kocha je, niezależnie od tego co Pani na ten temat myśli.
Wracając do Joanny, czym innym jest strategia walki z wrogiem, w otwartej wojnie, a czym innym z niby poplecznikami. Czyli cała obłudna polityka, dyplomacja, tutaj miłość i wiara stają się słabością, którą trzeba schować i walczyć bronią wroga. To smutne, ale prawdziwe.
Możliwe, że użycie broni wroga przyniesie krótko trwałe rezultaty, ale nie tędy wiedzie droga do świętości, a czasem do zwykłej przyzwoitości.
Generalnie się zgadzamy, może forma komunikacji wydłuża dyskusję.
Ja bardzo lubię postać d’Arc i właśnie dlatego powinna jej historia być lekcją dla potomnych, by nie dać się zabić, zbyt wcześnie.
I Panie Adamie, możliwe, że to propaganda komunistów, ale wyprawy krzyżackie, to już nie propaganda. Kościół w swej działalności odszedł bardzo daleko od nauk Chrystusa, oby do nich wrócił kiedyś.
Co do wypraw krzyżowych, to była to ewidentna sprawka szatana. To, że wtedy był nazywany Jezusem nie ma najmniejszego znaczenia, Teraz jego imię brzmi Allah, więc jak widać wszystko może się zmienić.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.06.2009 - 18:30