Najprawdopodobniej chodzi o Peresołowice – nie na Wołyniu ale na Zamojszczyźnie. O napadzie na Ukraińców raczej nikt tam nie słyszał. Znalazłem w necie recenzję książki Partacza i Łady:
Kolejna sprawa to lansowanie przez ukraińskich historyków – także na łamach „otwartej” Gazety Wyborczej – dotychczas nieznanych mordów. Lwowski historyk Jurij Kiriczuk przedstawił właśnie tam genezę „konfliktu” polsko-ukraińskiego w sposób następujący: “Próba wyjaśnienia, kto pierwszy rozpoczął na Wołyniu walkę zbrojną, jest beznadziejna – mówił w 1997 r. na polsko-ukraińskiej konferencji historycznej w Iwano-Frankowsku prof. Jarosław Isajewicz. Pierwsze napady na Polaków zanotowano pod koniec 1942 r. Odbyły się one pod znakiem zemsty za wydarzenia na Chełmszczyźnie [gdzie polskie podziemie atakowało działaczy ukraińskich – red. Gazety Wyborczej]. W katolickie Boże Narodzenie polska bojówka napadła na wieś Peresołowycze. Nad trupami zamordowanych Ukraińców śpiewano kolędy”. Na to źródło powołuje się również lwowski historyk Stepan Makarczuk w opracowaniu pt. „Cywilne nasełennia Wołyni i Halyczyny u rozrachunkach i dijach riznych wijśkowo-politycznych struktur rokiw druhoji switowoji wijny”. O rzekomym mordzie bożonarodzeniowym w Peresołowicach – wsi leżącej w pobliżu Hrubieszowa, nie ma wzmianki w wykazie UCK. Otóż chodzi tu zapewne o mord dokonany na członku UCK „pułkowniku” Jakowie Halczewśkim-Wojnarowśkim w Peresołowicach 22 lutego 1943 r. Wykaz UCK nie wymienia żadnych mordów dokonanych na cywilnej ludności powiatu hrubieszowskiego w 1942 roku. Po co więc lansować ten okrutny mord bożonarodzeniowy? Przypomina to sprawę wołyńskiej wsi Dermań, lansowaną swego czasu przez Kulturę [paryską] (nr 2–3/1952), jakoby przed Janową Doliną był Dermań, gdzie ludzi wbijano na pal, a dzieci wrzucano do studni.W rzeczywistości żadnego napadu polskiego na Dermań nie było, co potwierdza sporządzona przez ukraińskiego naukowca w ostatnich latach kronika wydarzeń na Wołyniu. Argument miał jednak swoje zadanie polityczne.Zamiast rzetelnych i szczegółowych badań sprawa Chełmszczyzny została wyraźnie ukierunkowana na pokazanie „polskiej winy”. W tym celu wykorzystuje się wszelkie źródła, w tym niesprawdzone i stronnicze, aby to udowodnić.
Jeszcze raz Peresopowyczi
Najprawdopodobniej chodzi o Peresołowice – nie na Wołyniu ale na Zamojszczyźnie. O napadzie na Ukraińców raczej nikt tam nie słyszał. Znalazłem w necie recenzję książki Partacza i Łady:
Kolejna sprawa to lansowanie przez ukraińskich historyków – także na łamach „otwartej” Gazety Wyborczej – dotychczas nieznanych mordów. Lwowski historyk Jurij Kiriczuk przedstawił właśnie tam genezę „konfliktu” polsko-ukraińskiego w sposób następujący: “Próba wyjaśnienia, kto pierwszy rozpoczął na Wołyniu walkę zbrojną, jest beznadziejna – mówił w 1997 r. na polsko-ukraińskiej konferencji historycznej w Iwano-Frankowsku prof. Jarosław Isajewicz. Pierwsze napady na Polaków zanotowano pod koniec 1942 r. Odbyły się one pod znakiem zemsty za wydarzenia na Chełmszczyźnie [gdzie polskie podziemie atakowało działaczy ukraińskich – red. Gazety Wyborczej]. W katolickie Boże Narodzenie polska bojówka napadła na wieś Peresołowycze. Nad trupami zamordowanych Ukraińców śpiewano kolędy”. Na to źródło powołuje się również lwowski historyk Stepan Makarczuk w opracowaniu pt. „Cywilne nasełennia Wołyni i Halyczyny u rozrachunkach i dijach riznych wijśkowo-politycznych struktur rokiw druhoji switowoji wijny”. O rzekomym mordzie bożonarodzeniowym w Peresołowicach – wsi leżącej w pobliżu Hrubieszowa, nie ma wzmianki w wykazie UCK. Otóż chodzi tu zapewne o mord dokonany na członku UCK „pułkowniku” Jakowie Halczewśkim-Wojnarowśkim w Peresołowicach 22 lutego 1943 r. Wykaz UCK nie wymienia żadnych mordów dokonanych na cywilnej ludności powiatu hrubieszowskiego w 1942 roku. Po co więc lansować ten okrutny mord bożonarodzeniowy? Przypomina to sprawę wołyńskiej wsi Dermań, lansowaną swego czasu przez Kulturę [paryską] (nr 2–3/1952), jakoby przed Janową Doliną był Dermań, gdzie ludzi wbijano na pal, a dzieci wrzucano do studni.W rzeczywistości żadnego napadu polskiego na Dermań nie było, co potwierdza sporządzona przez ukraińskiego naukowca w ostatnich latach kronika wydarzeń na Wołyniu. Argument miał jednak swoje zadanie polityczne.Zamiast rzetelnych i szczegółowych badań sprawa Chełmszczyzny została wyraźnie ukierunkowana na pokazanie „polskiej winy”. W tym celu wykorzystuje się wszelkie źródła, w tym niesprawdzone i stronnicze, aby to udowodnić.
A więc wszystko jasne.
Dymitr (gość) -- 29.07.2009 - 20:36