a powaznie, nie było to tak od niechcenia, napisałem po prostu w miarę sensowny plan co chcę tam robić (inna sprawa, że na szczęście robić tego nie musiałem).
Plan zas w sumie zawdzięczałem nie tyle sobie, co warsztatom, w których uczestniczyłem wcześniej w Lublinie i mnie zainspirowały.
No i nie stypendia, jedno, niestety, dwa lata temu starałem się o inne i sprawę zawaliłem.
Co gorsza, stypendium było w zasięgu reki (i to półroczne w Niemczech), ale Grzesiowi się nawet literówek nie chciało dobrze sprawdzić w projekcie, który wysłał.
Eh, gupi i leniwy jestem:(
A co do Niemiec, mi tam się nigdy nie nudzi.
A ichn i porządek mnie uspokaja, jak byłem tydzień w Rzymie, to wszędzie mi się wydawało, że jest zbyt chaotycznie, zbyt brudno, zbyt głośno, męczyło mnie to.
Inna sprawa, że nie znam dużych miast niemieckich w ogóle, największe w jakim byłem, to chyba Dortmund albo Frankfurt am main, ale w tym drugim to chwilkę, a w pierwsyzm na peryferiach. tylko.
Poldku, zdolny jestem:)
a powaznie, nie było to tak od niechcenia, napisałem po prostu w miarę sensowny plan co chcę tam robić (inna sprawa, że na szczęście robić tego nie musiałem).
Plan zas w sumie zawdzięczałem nie tyle sobie, co warsztatom, w których uczestniczyłem wcześniej w Lublinie i mnie zainspirowały.
No i nie stypendia, jedno, niestety, dwa lata temu starałem się o inne i sprawę zawaliłem.
Co gorsza, stypendium było w zasięgu reki (i to półroczne w Niemczech), ale Grzesiowi się nawet literówek nie chciało dobrze sprawdzić w projekcie, który wysłał.
Eh, gupi i leniwy jestem:(
A co do Niemiec, mi tam się nigdy nie nudzi.
A ichn i porządek mnie uspokaja, jak byłem tydzień w Rzymie, to wszędzie mi się wydawało, że jest zbyt chaotycznie, zbyt brudno, zbyt głośno, męczyło mnie to.
Inna sprawa, że nie znam dużych miast niemieckich w ogóle, największe w jakim byłem, to chyba Dortmund albo Frankfurt am main, ale w tym drugim to chwilkę, a w pierwsyzm na peryferiach. tylko.
grześ -- 06.11.2009 - 22:43