Mogęż, jak Bóg w dzień stworzenia,
Ogromnéj dłoni zamachem,
Rzucać gwiazdy nad świata zbudowanym gmachem,
Tak, by w drodze przeznaczenia,
Nie napotkały nigdy kruchéj świata gliny,
I nie strzaskały w żegludze?
Mogę – więc pójdę! ludy zawołam! obudzę!
(po chwili – z wyrazem zniechęcenia)
Może lepiéj się rzucić w lodowe szczeliny?...
***
Jak to stwierdziła moja polonistka, te dwa ostatnie wersy są najbardziej zajebistym przykładem cyklofrenii w dziejach polskiej literatury :D
***
(po chwili – zrazu spokojnie, potém z zapałem…)
Uczucia po światowych opadały drogach…
Gorzkie pocałowania kobiety – kupiłem…
Wiara dziecinna padła na papieskich progach…
Nic – nic – nic – aż w powietrza błękicie
Skąpałem się... i ożyłem,
I czuję życie!
(...)
Spojrzałem ze skały szczytu,
Duch rycerza powstał z lodów…
Winkelried dzidy wrogów zebrał i w pierś włożył,
Ludy! Winkelried ożył!
Polska Winkelriedem narodów!
Poświęci się, choć padnie jak dawniéj! jak nieraz!
Nieście mię, chmury! nieście, wiatry! nieście, ptacy!
(Chmura znosi go z igły lodu.)
***
Kurwa, jak ja bym chciała to wystawić, dysponując porządnym budżetem… Motyw chmury jest genialnie groteskowy :D
Spoko Maroko
Mogęż, jak Bóg w dzień stworzenia,
Ogromnéj dłoni zamachem,
Rzucać gwiazdy nad świata zbudowanym gmachem,
Tak, by w drodze przeznaczenia,
Nie napotkały nigdy kruchéj świata gliny,
I nie strzaskały w żegludze?
Mogę – więc pójdę! ludy zawołam! obudzę!
(po chwili – z wyrazem zniechęcenia)
Może lepiéj się rzucić w lodowe szczeliny?...
***
Jak to stwierdziła moja polonistka, te dwa ostatnie wersy są najbardziej zajebistym przykładem cyklofrenii w dziejach polskiej literatury :D
***
(po chwili – zrazu spokojnie, potém z zapałem…)
Uczucia po światowych opadały drogach…
Gorzkie pocałowania kobiety – kupiłem…
Wiara dziecinna padła na papieskich progach…
Nic – nic – nic – aż w powietrza błękicie
Skąpałem się... i ożyłem,
I czuję życie!
(...)
Spojrzałem ze skały szczytu,
Duch rycerza powstał z lodów…
Winkelried dzidy wrogów zebrał i w pierś włożył,
Ludy! Winkelried ożył!
Polska Winkelriedem narodów!
Poświęci się, choć padnie jak dawniéj! jak nieraz!
Nieście mię, chmury! nieście, wiatry! nieście, ptacy!
(Chmura znosi go z igły lodu.)
***
Kurwa, jak ja bym chciała to wystawić, dysponując porządnym budżetem… Motyw chmury jest genialnie groteskowy :D