A mi się nic nie stało, miałam szpilki (i się na nich nie zabiłam, wręcz przeciwnie – takie cuda to tylko w sylwestra), spódnicę do pół łydki i bluzkę, która polegała głównie na tym, że była rozcięta. Najlepszy był zgorszony Kacper, zanim wyszliśmy: “nie masz stanika?”, no nie miałam, jakoś za często nie używam. Ale per saldo strój się okazał całkiem wygodny i praktyczny :)
Co za absurd :)
A mi się nic nie stało, miałam szpilki (i się na nich nie zabiłam, wręcz przeciwnie – takie cuda to tylko w sylwestra), spódnicę do pół łydki i bluzkę, która polegała głównie na tym, że była rozcięta. Najlepszy był zgorszony Kacper, zanim wyszliśmy: “nie masz stanika?”, no nie miałam, jakoś za często nie używam. Ale per saldo strój się okazał całkiem wygodny i praktyczny :)