ale się ciesz, że nie posiadałaś dziadka wędkarza. Ludzie! Cała kabina zawsze była w muchach i rosówkach. A fuj.
Czajnik i ja uważamy, że ryby są do jedzenia, a nie łowienia ich.
Jestem burżujem mentalnym, nic nie poradzę, na chleb mi braknie suchy i na paczkę fajek, ale zasadniczo, to ja powinnam mieć bogatego męża, albo coś w tym stylu.
Bez cytryny odpada w ogóle. Już wolę zrezygnować z flądry.
Powyższą uwagę można rozumieć dosłownie, ale też metaforycznie.
To prawda,
ale się ciesz, że nie posiadałaś dziadka wędkarza. Ludzie! Cała kabina zawsze była w muchach i rosówkach. A fuj.
Czajnik i ja uważamy, że ryby są do jedzenia, a nie łowienia ich.
Jestem burżujem mentalnym, nic nie poradzę, na chleb mi braknie suchy i na paczkę fajek, ale zasadniczo, to ja powinnam mieć bogatego męża, albo coś w tym stylu.
Bez cytryny odpada w ogóle. Już wolę zrezygnować z flądry.
Powyższą uwagę można rozumieć dosłownie, ale też metaforycznie.