choć nie wszystko w tej bajce rozumiem, ale to jest moim zdaniem sednem:
To tylko demony lęku. Uciekają, bo twoi rodzice się kochają, a one boją się miłości.
fakt.
Ale mogę zepsuć i zasiać wątpliwości? (Tym zajmuję się u Poldka zazwyczaj, ale chopak cuś nie pisze, więc w zastępstwie to u ciebie będzie)
ja mam inną bajkę, bo pisać bajek nie umiem, jak to było, nie mam marzeń, nie znam bajek, bajki są okrutne,
Są?
jedna jest na pewno?
Nihilistyczna, eh, muszę ten mój powoli rodzący się tekst o nihilizmie i nihilistach napisać.
A teraz Georg Buechner i jego antybajka
“Było sobie raz biedne dziecko i nie miało ani ojca, ani matki- wszystko mu pomarło i nie było nikogo na świecie, a ono wędrowało i szukało dzień i noc. A że nie miało już nikogo na świecie, chciało iść do nieba. Księżyc spojrzał na nie tak mile, a gdy przyszło w końcu do księżyca, to był kawałek zgniłego drzewa. Wtedy chciało iść do słońca, słońce spojrzało na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do słońca,to był zwiędły słonecznik. Wtedy postanowiło pójść do gwiazd. Gwiazdy popatrzyły na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do gwiazd, to był złote muszki wbite na ciernie przez dzierzbę. Wtedy dziecko chciało wrócić znów na ziemię, ale gdy przyszło do ziemi, to ziemia była przewróconym gliniakiem. tak więc zostało samiusieńkie i przysiadło , i zaczęło płakać. I siedzi tam aż dotąd i jest samo , samiusieńkie.”
Z Woyzecka albo z Lenza pochodzi nie pamiętam.
A i to o pięknie ukrytej w szatach brzytwy, ta twoja opowieść skojarzyła mi się z pewnym głosem.
Jej głosem.
Piękna opowieść:)
choć nie wszystko w tej bajce rozumiem, ale to jest moim zdaniem sednem:
To tylko demony lęku. Uciekają, bo twoi rodzice się kochają, a one boją się miłości.
fakt.
Ale mogę zepsuć i zasiać wątpliwości? (Tym zajmuję się u Poldka zazwyczaj, ale chopak cuś nie pisze, więc w zastępstwie to u ciebie będzie)
ja mam inną bajkę, bo pisać bajek nie umiem, jak to było, nie mam marzeń, nie znam bajek, bajki są okrutne,
Są?
jedna jest na pewno?
Nihilistyczna, eh, muszę ten mój powoli rodzący się tekst o nihilizmie i nihilistach napisać.
A teraz Georg Buechner i jego antybajka
“Było sobie raz biedne dziecko i nie miało ani ojca, ani matki- wszystko mu pomarło i nie było nikogo na świecie, a ono wędrowało i szukało dzień i noc. A że nie miało już nikogo na świecie, chciało iść do nieba. Księżyc spojrzał na nie tak mile, a gdy przyszło w końcu do księżyca, to był kawałek zgniłego drzewa. Wtedy chciało iść do słońca, słońce spojrzało na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do słońca,to był zwiędły słonecznik. Wtedy postanowiło pójść do gwiazd. Gwiazdy popatrzyły na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do gwiazd, to był złote muszki wbite na ciernie przez dzierzbę. Wtedy dziecko chciało wrócić znów na ziemię, ale gdy przyszło do ziemi, to ziemia była przewróconym gliniakiem. tak więc zostało samiusieńkie i przysiadło , i zaczęło płakać. I siedzi tam aż dotąd i jest samo , samiusieńkie.”
Z Woyzecka albo z Lenza pochodzi nie pamiętam.
A i to o pięknie ukrytej w szatach brzytwy, ta twoja opowieść skojarzyła mi się z pewnym głosem.
grześ -- 13.01.2010 - 20:22Jej głosem.