Bardzo mało Pan rozumie, zwłaszcza w części odniesionej do mnie, co w sumie mogłoby kończyć tę kwestię. Tylko po co Pan tym się chwali… Do takich mądrości nie trzeba wykształcenia, ani nawet doświadczenia życiowego. Na tym poziomie i w tym duchu każdy ma coś do powiedzenia: i profesor fizyki, i inkasent gazowy. Jak o leczeniu reumatyzmu, ustawieniu drużyny Nawałki i wyższości Bożego Narodzenia na Wielkanocą. I jest to równowartościowe, bo wszyscy wypowiadają się w duchu potocznym, wyrażają swoje wew. intuicje, nieweryfikowalny światopogląd i niepolemiczną wiarę. Na przykład, inkasent gazowy nie musi wiedzieć, że demokracja to nie są jednak rządy większości, a przynajmniej tego pojęcia nie da się zamknąć w tej charakterystyce. Słyszy to wokół i przemawia do niego prosta arytmetyka tego hasła, daje mu poczucie uczestniczenia w życiu społecznym, a może nawet polityce. Ale to jest o wiele bardziej złożone, ma m.in. istotny wątek aksjologiczny, który został w tej definicji pominięty. Redukcja problemu świadczy albo o niewiedzy, albo prostactwie umysłowym, albo o postępującym odchyleniu cywilizacyjnym. A może o wszystkim tym na raz. Takie stawianie sprawy urąga wiedzy, którą przez wieki nasz krąg cywilizacyjny gromadził na ten temat, często po dramatycznych epizodach. Szkoda zresztą gadać. Zawsze było tak, że o pewien depozyt dbają nieliczni, reszta zaś – nawet jeśli posługuje się tymi samymi pojęciami – w gruncie rzeczy ma inną pozycję. Ale o czym to ja miałem… Właśnie, jest Pan beneficjentem tego systemu, tego, że ktoś za Pana czyta i myśli, choć wydaje się, że demokracja, to rządy większości, że nagle mózg elektronowy, po wyborach do Sejmu, może obsłużyć Pan Staszek z ulicy, i że to będzie działało. Nie będzie, tylko tego jeszcze nie widać. Zmarnowany czas. Wahadło raz puszczone wróci wychylone bardziej. Z jeszcze prymitywniejszymi gębami. Miłego dnia.
-->tak zwany Jerzy Maciejowski
Bardzo mało Pan rozumie, zwłaszcza w części odniesionej do mnie, co w sumie mogłoby kończyć tę kwestię. Tylko po co Pan tym się chwali… Do takich mądrości nie trzeba wykształcenia, ani nawet doświadczenia życiowego. Na tym poziomie i w tym duchu każdy ma coś do powiedzenia: i profesor fizyki, i inkasent gazowy. Jak o leczeniu reumatyzmu, ustawieniu drużyny Nawałki i wyższości Bożego Narodzenia na Wielkanocą. I jest to równowartościowe, bo wszyscy wypowiadają się w duchu potocznym, wyrażają swoje wew. intuicje, nieweryfikowalny światopogląd i niepolemiczną wiarę. Na przykład, inkasent gazowy nie musi wiedzieć, że demokracja to nie są jednak rządy większości, a przynajmniej tego pojęcia nie da się zamknąć w tej charakterystyce. Słyszy to wokół i przemawia do niego prosta arytmetyka tego hasła, daje mu poczucie uczestniczenia w życiu społecznym, a może nawet polityce. Ale to jest o wiele bardziej złożone, ma m.in. istotny wątek aksjologiczny, który został w tej definicji pominięty. Redukcja problemu świadczy albo o niewiedzy, albo prostactwie umysłowym, albo o postępującym odchyleniu cywilizacyjnym. A może o wszystkim tym na raz. Takie stawianie sprawy urąga wiedzy, którą przez wieki nasz krąg cywilizacyjny gromadził na ten temat, często po dramatycznych epizodach. Szkoda zresztą gadać. Zawsze było tak, że o pewien depozyt dbają nieliczni, reszta zaś – nawet jeśli posługuje się tymi samymi pojęciami – w gruncie rzeczy ma inną pozycję. Ale o czym to ja miałem… Właśnie, jest Pan beneficjentem tego systemu, tego, że ktoś za Pana czyta i myśli, choć wydaje się, że demokracja, to rządy większości, że nagle mózg elektronowy, po wyborach do Sejmu, może obsłużyć Pan Staszek z ulicy, i że to będzie działało. Nie będzie, tylko tego jeszcze nie widać. Zmarnowany czas. Wahadło raz puszczone wróci wychylone bardziej. Z jeszcze prymitywniejszymi gębami. Miłego dnia.
Uszanowanie
referent -- 30.12.2015 - 14:25referent