Osiem

Coraz bardziej czuję się tu jak, bo ja wiem, latarnik? Który niczym Pan Referent, miał szczery zamiar pójść do kina na nowego Bonda, specjalnie w tym celu nawet wracając z urlopu, być może w ciepłych krajach, a przez pomyłkę poszedł do pracy, do referatu, w chłodny zimowy poranek. Zapalić światełko do nieba w latarni, która nadal stoi na tym samym cyplu, choć sam cypel już od dawna jest gdzieś w głębi lądu, do morza kilometry, i nikt już niemal nie pamięta, o co chodzi temu człowiekowi z tą latarnią morską w środku zmienionego nie do poznania miasta.

Spoglądam czasem na motto i opis mojego bloga, których nie zmieniałem chyba nigdy, odkąd pamiętam, i z każdym rokiem wydają mi się coraz bardziej na miejscu.

Bywa, że przyzwyczajenie i wynikająca zeń niechęć do zmian mają lepsze konsekwencje, niż ciekawość i powiew nowości nieznanego. Patyna czasu nie gwarantuje nieśmiertelności, ale też nie przesadzajmy, nikt na serio na nią nie liczy i tak. Wystarczy, że zostanie nam choć parę rzeczy, miejsc i ludzi, którzy zechcą się z nami wspólnie i pięknie zestarzeć. I nie zmienić za bardzo, w międzyczasie. W końcu musi zostać choć jedno kino bez popcornu, żeby było gdzie wybrać się na filmowy seans. Na przykład na znowu nowego Bonda.

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia Państwu!

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Nie na temat

Mam od jakiegoś czasu potrzebę, żeby odnotować, że ładnie Pan pisze. Dokładnie o to mi chodzi – układa Pan ładne zdania. Nie wiem, czy to talent, czy się Pan z biegiem czasu wprawił, a może w jakiejś proporcji zdarzyło się i jedno, i drugie. To w sumie bez znaczenia, kiedy ma Pan już wynik. Niektórym wydaje się, że ważne jest tchnienie, iluminacja lub nagłe odkrycie, czy po prostu samo pisanie i ciekawa historia, a słowa są tylko instrumentem. Piszą (mówią) bez umiaru, popisują się (nie wiadomo po co). Piszą z ewidentnymi błędami (mimo upomnień, nie poprawiają się), bezwstydnie miałko, bez sensu i składu. To próżność. Przecież nie muszą tego robić – wybrali. Nie szanują ani siebie, ani czytelnika. Słowem, żeby oddać sprawiedliwość, zgłaszam, że widzę różnicę. Nie kadzę, sprawozdaję. Nie wiem, czy można łatwo zrozumieć, co chciałem przekazać. No, ale wszystko jedno – pozdrawiam świątecznie w tym raczej przykrym czasie!


Panie Referencie!

Nie wiem, dlaczego uważa Pan, że to przykry czas (poza rozróbami urządzanym przez komitet ochrony własnej d…y), ale z całą resztą zgadzam się w 100%.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Sergiuszu!

Nie ma znaczenia jak daleko jest do morza, jeśli światło zapalone przez Szanownego Pana oświetla podróżnikom drogę, to wystarczy. A to, że oświetla wynika z komentarza pana Referenta. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


-->Jerzy Maciejowski

...

Zdrowia i wszystkiego dobrego, ukłony
referent


Panie Referencie,

Dziękuję za dobre słowo. Naczytałem się, przez z górą osiem lat, Pana (i może paru jeszcze dobrze i z sensem piszących w sieci po polsku i po angielsku) tekstów, to może i mi się udzieliło trochę (serio, bez kadzenia), bo świadomego wysiłku z mojej strony, co ze wstydem pewnym przyznaję, nie było, na ogół. Właściwie, to wydaje mi się, że im mniej się “staram” (a najlepiej w ogóle), tym lepiej to wychodzi. No i piszę tylko wtedy, gdy coś mi się w głowie zaczyna pisać i spokoju nie daje. Podsumowując, nie ma w tym jakiejś wielkiej mojej zasługi, ale w sumie co za różnica, jeśli Czytelnikowi się podoba? Pozdrawiam!


Panie Jerzy,

Dziękuję bardzo i życzę Spokojnych i Rodzinnych Świąt!


To mi Pan

przywalił ;-) Zresztą ja jestem zupełnie niezły. Piszę, jakbym był w stanie ocenić i rozróżnić. W głowie się przewraca, a kompetencję mam ściśle referencką, zatem wychodzę poza jej granice. Mogę odpowiedzieć na pytanie o konstytucję (he, he, he…) i to w dodatku na pytania sformułowane nie przez każdego, ale tych, którzy się na konstytucji cokolwiek znają, ale na inne pytania? Żeby przydać siebie legitymacji, proszę się trzymać, porównam Pana zdania do zdań tłumaczy pism Borgesa. Na przykład. Tam także w każdym zdaniu była część całości albo nieuchronnie ją zapowiadała. Nic zbędnego. Śliczne. Niech się Panu nie przewróci w głowie, zresztą mogę nie mieć racji, jak wspomniałem.


I

żeby zejść z tego ego, coś w tym jest, że jak się ma cokolwiek do powiedzenia, to jakoś dobrze to wychodzi ;-)


Panowie!

:)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Referencie,

Dobra dobra, Pan się tu nie wykręca sianem i nie udaje zaledwie ‘referenta od Konstytucji’ :) Wiem co mówię i mam na to dowody, także w archiwach na TXT, gdyby co. O! Zawsze czytałem co Pan pisze z pewną taką zazdrością. A łatwo o to u mnie nie jest.

Natomiast, zgadzam się, że warsztat byłby psu na budę, gdyby autor nie miał czegoś (czegokolwiek) do (o)powiedzenia. Jak już jest opowieść, to dalej trzeba jedynie spisać, co tam się w głowie samo-dyktuje.

Brat mojej śp. Babci Marty, który akurat był i dyrygentem, i stroicielem fortepianów, przyglądając się moim ćwiczeniom na wiolonczeli zawsze powtarzał: “Synku, talent jest ważny, ale to tylko 5% efektu. Cała reszta to praca. Tylko nie myśl sobie, że te 5% da się zastąpić pracą. Nie da się, i w tym jest cała rzecz!” Pozdrawiam Wujka Stacha w Niebie!

Zmierzam do tego, że z pisaniem jest jak z grą na wiolonczeli. Lepiej jak się nabierze trochę wprawy, zanim się wejdzie na scenę, by dać mini-koncert, bo inaczej wydobywane dźwięki mogą się okazać katuszami dla słuchaczy :)

Wszystko jest muzyką, a dobra muzyka, a zwłaszcza dobre jej wykonanie, nigdy nie jest dziełem przypadku, nawet jeśli tak się wydaje.


Panowie

Chętnie bym temat kiedyś pociągnął, ale nie możemy sprawy odnosić już do siebie, bo jak ktoś z boku zacznie to czytać, czego nie możemy przecież wykluczyć, to zobaczy w nas kogoś zupełnie innego ;-) Ale zgodzę się łatwo na coś jeszcze innego, choć w związku, że szkoda marnować czas na robienie niektórych rzeczy za wcześnie.

A do Pana Jerzego, wyjątkowo, w związku ze Świętami, koncyliacyjnie (w czym nie mam wprawy), bo nie daje mi to spokoju, powiem tak: byłem na marszu, mimo że umowa o pracę mi tego zakazuje, głosowałem na PiS, staję tam gdzie do tej pory (tak mi się przynajmniej wydaje, że nie zmieniłem przez ostatni miesiąc poglądów), i jak Pan to wyjaśni? Czyjej d…y bronię i w jaki sposób? Niech Pan się zastanowi, czy to nie jest bardziej skomplikowane? Niech się Pan też zastanowi, czy mam prawo się zirytować na Pana i czy czuć się obrażonym (to na marginesie)? I czy zostawia mi Pan drogę wyjścia (sobie zresztą też)?

Koniec z polityką, idę na kolację.

Pozdrawiam
referent


Panie Referencie!

Rozumiem, że Pan wierzy, iż demokracja jest zagrożona. Niestety demokracja jest rządami większości, nawet gdy jest to większość niesympatyczna dla człowieka. Tak zwany komitet obrony demokracji podważa wynik demokratycznych wyborów, więc atakuje demokrację, a nie jej broni. Czy to Panu w czymkolwiek pomoże? Nie wiem.
Ja wyborcą PiS-u nie jestem, ale kibicuję nowemu rządowi. Odsunięcie TK od procesu legislacyjnego jest moim zdaniem słuszne. Następnym krokiem jest pozbawienie władzy wykonawczej inicjatywy ustawodawczej. Ciekawe czy PiS zdobędzie się na to. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


-->tak zwany Jerzy Maciejowski

Bardzo mało Pan rozumie, zwłaszcza w części odniesionej do mnie, co w sumie mogłoby kończyć tę kwestię. Tylko po co Pan tym się chwali… Do takich mądrości nie trzeba wykształcenia, ani nawet doświadczenia życiowego. Na tym poziomie i w tym duchu każdy ma coś do powiedzenia: i profesor fizyki, i inkasent gazowy. Jak o leczeniu reumatyzmu, ustawieniu drużyny Nawałki i wyższości Bożego Narodzenia na Wielkanocą. I jest to równowartościowe, bo wszyscy wypowiadają się w duchu potocznym, wyrażają swoje wew. intuicje, nieweryfikowalny światopogląd i niepolemiczną wiarę. Na przykład, inkasent gazowy nie musi wiedzieć, że demokracja to nie są jednak rządy większości, a przynajmniej tego pojęcia nie da się zamknąć w tej charakterystyce. Słyszy to wokół i przemawia do niego prosta arytmetyka tego hasła, daje mu poczucie uczestniczenia w życiu społecznym, a może nawet polityce. Ale to jest o wiele bardziej złożone, ma m.in. istotny wątek aksjologiczny, który został w tej definicji pominięty. Redukcja problemu świadczy albo o niewiedzy, albo prostactwie umysłowym, albo o postępującym odchyleniu cywilizacyjnym. A może o wszystkim tym na raz. Takie stawianie sprawy urąga wiedzy, którą przez wieki nasz krąg cywilizacyjny gromadził na ten temat, często po dramatycznych epizodach. Szkoda zresztą gadać. Zawsze było tak, że o pewien depozyt dbają nieliczni, reszta zaś – nawet jeśli posługuje się tymi samymi pojęciami – w gruncie rzeczy ma inną pozycję. Ale o czym to ja miałem… Właśnie, jest Pan beneficjentem tego systemu, tego, że ktoś za Pana czyta i myśli, choć wydaje się, że demokracja, to rządy większości, że nagle mózg elektronowy, po wyborach do Sejmu, może obsłużyć Pan Staszek z ulicy, i że to będzie działało. Nie będzie, tylko tego jeszcze nie widać. Zmarnowany czas. Wahadło raz puszczone wróci wychylone bardziej. Z jeszcze prymitywniejszymi gębami. Miłego dnia.

Uszanowanie
referent


Panie Referencie!

Sugerowanie, że ukrywam się pod fałszywym imieniem i nazwiskiem, bez cienia przyczyny… bezcenne.

Ustrój republikański, gdzie prawo służy ochronie mniejszości przed tyranią większości, jest czymś innym niż demokracja. Można się o tym dowiedzieć i wyciągnąć wnioski. Można zarzucać nieuctwo. Co kto woli.

Pan Staszek z ulicy jest prawdopodobnie tak samo kompetentny, jak pan Józek mianowany przez poprzednią władzę, więc nic gorszego mnie nie spotka. Nie działa, tak jak nie działało.

Tak jak pisałem, nie jestem wyborcą PiS, bo dla mnie socjaliści pobożni są przede wszystkim socjalistami. Zatem nie różnią się zasadniczo od socjalistów brukselskich czy moskiewskich. Natomiast dać nowej władzy jakieś 100 dni spokoju, to taki dobry zwyczaj, którego przegrani w demokratycznych wyborach 2015. roku w Polsce nie zamierzają podtrzymać pokazując swoją klasę.

A co do rozumienia Pana, to nie rozumiem go i nie widzę w tym niczego zdrożnego. Nie mam obowiązku rozumienia wszystkiego i wszystkich. :)

Łączę wyrazy należnego szacunku

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


tak zwany Jerzy Maciejowski

Pisze Pan tak zwany KOD. To brak szacunku, czego nie podzielam. Nie mam z tym ruchem nic wspólnego, nie znam nawet jego członków, ale na zasadzie symetrii jest Pan dla mnie tak zwanym Jerzym Maciejowskim. Tak samo realnym; paradne są te Pana interpretacje, czy też przypisywanie mi intencji ;-) Wyjaśniam tylko to, bo reszta to skrajny bełkot. Nie wiem, czy nieuctwo, to może mieć różne przyczyny.

“Łączę wyrazy należnego szacunku”. Tak podpisywało się pisma, gdy chciało się dać do zrozumienia, że rozmawia się z nikim i wyraża “żaden” szacunek. Taki inteligencki kod z dawnych epistolarnych czasów. Nie wiem, czy Pan to wie.

Ukłony, bez odbioru
referent


Panie Referencie!

Pańska interpretacja zwrotu „łączę wyrazy należnego szacunku” jest poprawna choć nie jedyna. Ja poznałem ten zwrot jako używany przez osoby duchowne za czasów komuny… nie kojarzę ówczesnej inteligencji świeckiej, by używała go.

Zgadzam się z Panem, odnośnie braku zrozumienia. Czy z tego wynika, że mam Panu zarzucać głupotę? Nie. Ja Pana nie rozumiem i mogę z tym żyć. Również brak zrozumienia tego co piszę przez Pana nie spędza mi snu z powiek. Moja samoocena nie jest uzależniona od tego co sądzą o mnie inni w tym Pan. Ja się przyzwyczaiłem do bycia innym, wiem jakie są tego przyczyny, więc Pańskie pretensje, iż jestem nie taki jak być powinienem nie robią na mnie wrażenia.

Jeśli ktoś nazywa się obrońcą demokracji, a kwestionuje demokratyczny porządek, to trudno poważnie traktować jego nazwę. Gdyby nazwali się Komitet Obrony Przywilejów, na pewno nie napisałbym „tak zwany”.

Łączę…

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


tak zwany Jerzy Maciejowski

Ja też nie kojarzę ówczesnej inteligencji świeckiej. Przy czym ja jej nie kojarzę zupełnie. Natomiast miałem okazję poznać kilka osób, które używały wówczas zwrotu “psu na budę”. Znaczyło to tyle, co “po nic”. To jednak nie jedyna poprawna interpretacja. Chodziło bowiem o akcję charytatywną dla Reksa.

– Od Zygmunta ukłony i różne wyrazy.
– Od jakiego Zygmunta?
– Od trzeciego Wazy.

referent


Panie Referencie!

:)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość