Komiks

Kolorowy, same obrazki z dymkami tekstu.
Wejście do kanału, pozycja strzelecka w otwartym oknie. Twarze młodych chłopców i dziewcząt. Opaski na rękawach panterek…

Masz, kolego, proszę koleżanko – to dla was. Szybko, bez wysiłku dowiecie się o Powstaniu. Dbamy o was, jesteście naszą przyszłością. Wiemy, że już nigdy nie będziecie czytać. No, może w internecie. A komiks jest nowoczesny i tak łatwo wchodzi w głowę, przemawia do waszej wyobraźni…

Pomięta kartka cienkiego papieru. Na niej mapka, odręcznie rysowana ołówkiem. Niezrozumiałe symbole w dymkach przy niektórych kształtach. Jakaś data, przekreślona godzina, obok druga. Droga dojścia na zbiórkę.

I druga karteczka, odbita przez kalkę, widocznie kopiowana w większym nakładzie. Kilka rysunków, widać wprawną rękę, może inżyniera, obeznanego z rysunkiem maszynowym?
Zamek. Iglica. Lufa. Jak to poskładać? Co robić, żeby się nie zacięło? Żadnych tekstów, tylko numerki oznaczające kolejność...

Trzecia kartka, ze śladami wielokrotnego składania. Może noszona w portfelu? Może w kieszonce na piersi? Wyidealizowany, amatorski portrecik dziewczyny w berecie. Uśmiecha się.
Podpis – M.Z. 1944.

Rysunek. Zrobiony po to, by powiedzieć więcej niż słowem.

I komiks. Też rysunek. Stworzony by powiedzieć szybciej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Merlocie

nie dla Ciebie przecież ten komiks. to dla tych, ktorzy po książke nie sięgną. a po komiks tak i może to zachęci choćby część z nich do tego, by jednak znaleźć książke. Ci, którzy z domu wyniosa zamiłowanie do książek, komiksu nie potrzebuja.
każda forma propagowania pamięci jest dobra. to nie zastępowanie, tylko uzupełnienie.
ja tak to widzę...


Panie Merlot

Zauważyłam, że trudno mi komentować teksty o Powstaniu. Szczególnie trudno te emocjonalne.

Jedyne co mi przychodzi do głowy to dziękuję , ale ile razy można dziękować?

I może to zbyt mało dla Autora?

A może to tylko pierwsza reakcja, po której przyjdzie jeszcze jakaś refleksja?

Dziękuję Panie Merlot…


Griszqu,

Mam mnóstwo wątpliwości robiąc to porównanie i moja niechęć do komiksu nie jest wstrętem do gatunku.

Cały czas mam jednak wrażenie, że zaprzęganie komiksu do celów, jakie zapewne przyświecały autorom tej publikacji jest rodzajem odfajkowania sprawy. Szybko, sprawnie, nowocześnie.

Lao Che nie wywołuje we mnie takich skojarzeń, wręcz przeciwnie. Ani ekspozycja w Muzeum. Też nowocześnie, ale o ile mocniejsze emocjonalnie…

Mogę się mylić, zdaję sobie z tego sprawę.


Też mi trudno

Panno Gretchen.

Ale z drugiej strony, nie wyobrażam sobie tekstu o Powstaniu wypranego z emocji. To byłby tekst o czymś innym. Obok. Takie teksty też są potrzebne, zresztą.

Witam po powrocie z wojaży…


Panie Merlot

Ja sobie też nie wyobrażam bezemocjonalnego tekstu o Powstaniu, chociaż zgadzam się z Panem, że one są i są potrzebne.

Dla mnie to jakoś zbyt bliskie.

Zbyt osobiste.

Kiedy czytam to mnie przytyka w środku.

Pisząc to pomyślałam, że skoro komiks jest takim środkiem wyrazu, który przemawia, być może do emocji właśnie, to niech produkują seriami i w nieograniczonych ilościach.

Pozdrawiam witając się również...


merlot

może jest to droga na skróty, może

wiem jednak że wielu młodych ludzi zna przebieg tamtych wydarzeń o niebo lepiej niz chocby moje pokolenia

a to jest już coś

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Merlocie

a moze nienalezy oceniac tego osobno, tylko właśnie jako szereg działan zmierzających do pogłębiania wiedzy o Powstaniu? dla niektórych LAO CHE było bluzniercze, niektorzy narzekali na “nowoczesnosc” Muzeum Powstania.

dla mnie to jest kolejna cegiełka. wypełnianie pustego dotychczas miejsca. oby takich działan było jak najwięcej.


Może masz rację, Griszqu

im dłużej nad tym się zastanawiam, tym bardziej wychodzi na to, że irytuje mnie jednak sposób komunikacji, a nie cel i motywacje.

Zarówno Lao jak i projekt Muzeum mają w sobie oprócz przesłania i emocji pierwiastek twórczy; w komiksie mi tego brakuje…


komiks jest tak samo wartościową

sztuką jak literatura, malarstwo czy muzyka. niestety u nas nadal pokutuje wyobrażenie rodem z pyryly, że to jest imperialistyczny bzdet dla półgłówków.

komiksu nie robi się po to żeby opowiedzieć “szybciej” ... to samo można powiedzieć o filmie. zrobić film żeby “odfajkować”, ludzie obejrzą i będzie ok. temat przerobiony.

to, że ktoś wybrał formę komiksu aby opowiedzieć o Powstaniu jest drugorzędną sprawą. ważne żeby zrobił to dobrze, a to wcale nie jest proste.

ważne jest też, że ludzie dla których taka forma ekspresji jest naturalna chcą w ten sposób przekazywać istotne treśc, a nie pierdoły o superbohaterach z kosmosu.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Ważne żeby zrobił to dobrze...

Otóż to. Jest to na tyle nie proste, że w przypadku tematyki poważnej udaje się niezwykle rzadko.

I nie wtykaj mi Docencie luby myślenia rodem z pyryly. Komiksy z Kaczorem Donaldem były super. Ewentualny komiks z Kaczorami i Donaldem dzisiaj byłby wizualną tragedią. W stylu logo “Precz od IPN”, że przytoczę przykład zza ściany.

Jedno dobrze napisane zdanie, jeden zacytowany dialog, jedno zdjęcie, nawet poszarpane, powiedzą więcej o tamtych dniach niż pełna strona infantylnych, źle narysowanych obrazków…


merlocie

wierz mi lub nie, ale na świecie powstało wiele dobrych komiksów o poważnych sprawach. i wcale nie są to infantylne rysunki.

utożsamianie przez Ciebie komiksu li tylko ze sztuką dla dzieci dowodzi, wybacz, że nie wyrosłeś jeszcze z tego Kaczora Donalda (przynajmniej jeżeli chodzi o komiks) ... ;-)

owszem nic nie zastąpi prawdziwej relacji, dokumentu z tamtych czasów, ale chyba nikt nie będzie się upierał że komiks ma być takim właśnie świadectwem na miarę dokumentu. to jest jedna z wielu form ekspresji. i dobrze że twórcy komiksów chcą takie tematy poruszać.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Niekoniecznie dla dzieci, Docencie...

dla intyfantylnych odbiorców, w dowolnym wieku.

Dobre, nie tylko merytorycznie ale i artystycznie komiksy “z górnej pólki” oczywiście powstają. Ale większość z nich to pogranicze komiksu i innych form ekspresji graficznej. W nurcie głównym króluje wizualna tandeta. Niezależnie od treści, lub gatunku przedstawianego kaczora.

Ale jak już z Tobą gadam, to możemy zrobić sobie eksperyment: komiks on-line na TXT. Wymyślmy sobie temat (może być najpoważniejszy, a nawet wręcz przeciwnie) i spróbujmy to naskrobać, oblinkować i wystawić. Co Ty na to?


>merlocie

ale ja nie umiem rysować :(

widziałem kiedyś komiks, który formą wizualną nawiązywał do prawosławnych ikon, a jego treścią był jeden z wykładów C. G. Junga o marzeniach sennych. piękna rzecz. niestety powstała w jednym egzemplarzu :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Oni też nie

ale im to nie przeszkadza;-)

To na razie myślmy koncepcyjnie. Temat, scenariusz. Potem się narysuje, a może i zaanimuje. Nie ma pośpiechu.


okej

pomyślę o czymś :)

a tak BTW to kiedyś w Czechach widziałem rewelacyjny komiks o Alfonsie Musze w stylu art nouveau. miałem też kiedyś świetny polski komiks o Musashim … jest tego trochę

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Jest doskonały komiks...

Podobno, bo nie widziałem, o Westerplatte.
Burzący mity ale prawdziwy.

Akurat nie czytałem, bo mit Sucharskiego naoczny świadek, Westerplattczyk, zburzył mi w latach 70tych.
Jako harcerzowi.


“Westerplatte. Załoga

“Westerplatte. Załoga Śmierci”; Krzysztof Wyrzykowski – rysunki; Mariusz Wójtowicz-Podhorski – scenariusz

moim zdaniem nic szczególnego :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Nigdy nie lubiłem komiksów,

ale jeżeli jest to dobrze zrobione (byłoby, bo piszesz, że nie jest) to jaki problem?
Trafi może tkomiks z tematem takim do kogoś, kto inaczej wiele vby się nie dowiedział może na temat PW.
Więc chyba raczej zysk niż problem.
A może komiks zainspiruje do dalszych poszukiwań/czytania/oglądania filmów itd

pzdr


Panie Igło

Sucharski to też w sumie kontrowersyjna postać. Jasne, że z mitu należy obedrzeć, bo niezasłużony.
Ale tak sie kiedyś zastanawialiśmy będąc w armii. Dowódca, który ocenia szanse oddziału na przezycie jako mizerne a znaczenie taktyczne placówki jako żadne, ma w sumie obowiązek poddać załogę. Pamiętasz – general Sowiński na Woli dostał propozycje poddania oddziału i tą propozycję przyjął. To, że Ruscy zmasakrowali poddającą się złogę reduty to inna sprawa. Sucharski zrobił to samo – ocenił jako zawodowy żołnierz, ze obrona nie ma sensu i tylko skończy sie masakrą (której akurat nie było). Trzeba wiedzieć, kiedy walczyć do ostatniego żołnierza, a kiedy nie. Choć tu ocena może być bardzo różna.

Pozdrawiam.


Tyle, że

Sucharski przeżył załamanie nerwowe i w tym stanie trudno jest o dobrą ocenę sytuacji.
A wojna wymaga mitów.


wojna wymaga mitów

jak np “cud” nad Wisłą

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Subskrybuj zawartość