Gdy mamula po wychowawczym chce wrócić do pracy okazuje się, że w firmie nie ma już jej stanowiska, ba nie ma całego działu. Pozornie podobne stanowisko jest jak Lech, prawie piwo. Prawie czyni wielka różnicę.
Mamula się rozgląda za nową pracą, ale coś trzeba począć z dzieciami. Dziecio młodsze może iść do żłobka, w tej chwili jest wolne miejsce, ale mamula nie ma jeszcze pracy więc po co dawać dziecio do żłobka? Bo zaraz nie będzie wolnego miejsca. Wpisuje się dziecio na nowy rok żłobkowy. 37 pozycja na liście rezerwowej.
Starsze dziecio do przedszkola i zaczyna się ciekawe zapętlenie. Otóz mamula jest na wychowawczym więc w pierwszej kolejności zapisywane są dzieci osób pracujących. No i słusznie. Co więc z dzieciem. też na listę rezerwową, a nuż się zwolni miejsce. Ale kiedy nie wiadomo. Jakby mamula pracowała to miejsce w przedszkolu byłoby klepnięte, ale, że nie pracuje miejsca nie ma. Do pracy zaś nie pójdzie, bo z kim zostawi dziecio? Gdyby mamula chciała zacząć pracować to musi czekać z zatrudnieniem do września najdalej października, bo dopiero wtedy będą rozstrzygnięcia czy przyjąć dziecio czy nie. Mamula więc ma przymusowe wakacje i żadnej pewności, że miejsce w przedszkolu się znajdzie. Jeszcze mniejsza pewność, że praca będzie czekać na mamulę.
Na szczęście jest tatul co został belfrem i będzie miał wakacje zamiast mamuli. Mamula może szukać pracy. W końcu na coś się zdał ten tatul.
komentarze
No i ma Pan, Panie Sajonaro,
kolejny argument “za”, jesli idzie o wybór Pańskiego zawodu:-))
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 24.05.2008 - 15:50Wydusić te bachory
Zawsze można potem adoptować chińczyka.
Igła -- 24.05.2008 - 16:36Igło
Czytałem, że co czwarte dziecko rodzi się Chińczyk.
odys -- 24.05.2008 - 17:51Boję się.
Igła
chińczyka? No coś pan. przeca Free Tibet, jeszcze trzeba będzie go odesłać.
Zresztą dzisiaj marsz w Kamiennej Górze, a pan żarty sobie stroisz, fe.
sajonara -- 24.05.2008 - 20:41sajonara
niestety to są jaja,
mam u siebie podobnie, albo jeszcze ciekawiej ale chyba nie będę tego wyrzucał w świat, zobaczę we wrześniu co i jak i ew. wtedy
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 24.05.2008 - 23:31I czemu tu się dziwić?
Nie rozumiem.
W poprzedniej kadencji samorządowej w mojej wsi szalała pewna pani, która postawiła sobie za punkt honoru likwidację żłobków i przedszkoli. Było to w czasie kiedy zasiedlane były 3 nowe osiedla mieszkaniowe.
Niestety, pani ta odniosła znaczące sukcesy na tym poletku, które teraz trzeba odkręcać.
Magia -- 25.05.2008 - 09:05Na szczęście (dla mieszkańców dzielnicy) poszła sobie do Sejmu, gdzie dzielnie stoi u boku męża. Bardzo ważnego.
W Rzeszowie nie jest źle
Płacz, że jest mało dzieci, a ja mam taki fart, ze się na wyż demograficzny załapałem. nagle przeludnienie w grupie trzylatków. Choć były przedszkola gdzie były miejsca tylko jakos tak na drugi kraniec mietropolii to kiepski pomysł, żeby dowozić.
Mnie natomiast bardziej rozbawiła kwadratura koła.
Jak chcesz iść do pracy to trzeba znaleźć opiekę nad dzieckiem. Do przedszkola nie da rady, bo trzeba pracować, żeby dostać miejsce. Żeby pójść do pracy trzeba gdzieś zostawić dziecko.
Opiekunka czy prywatne przedszkole? Koszty takie, ze pod znakiem zapytania jest sens poszukiwania pracy.
sajonara -- 25.05.2008 - 09:22Chyba, ze babcię się wyśle na wcześniejszą emeryturę :>
Pani Magio
Po nazwisku.
Igła -- 25.05.2008 - 09:30Za sukcesy trza nagradzać i nagłaśniać.
Sajonaro
Opiekunka czy prywatne przedszkole? Koszty takie, ze pod znakiem zapytania jest sens poszukiwania pracy.
Chyba, ze babcię się wyśle na wcześniejszą emeryturę :>
I w tym właśnie sedno sprawy.
Wychowywanie dzieci kosztuje. Bo wymaga pracy. Albo trudni się tym rodzic, albo babcia, albo wynajęty profesjonalista (w instytucji lub indywidualnie).
Można przyjąć, że wychowywanie własnych dzieci jest tańsze, niż wychowywanie cudzych. Nawet w instytucji.
Wówczas zawsze wynajęcie przedszkola czy niani będzie droższe niż średnia płaca. Znacznie droższe.
odys -- 25.05.2008 - 11:48Przerzucenie tych kosztów przez podatki na wszystkich jest jakimś – tam rozwiązaniem, bowiem koszty dzieci są również nałożone na bezdzietnych.
Ale istotnym minusem jest to, że koszty te są nałożone również na tych rodziców, którzy z takich usług nie korzystają.
A im pozostaje tylko jedna pensja, przypomnę.
W efekcie może się okazać, że na żłobki i przedszkola dla rodziców pracujących składają się pozostałe rodziny, zwłaszcza wielodzietne.