Marzenia o władzy

Kto marzy o upadku Platformy? Przede wszystkim PiS. Ale zaraz z tyłu podąża LiD. Obie partie widzą już w radosnych snach, jak ogromne nadzieje obudzone w społeczeństwie przez upadek lewicowych populistów, także tych spod znaku SLD, nie ziszczą się i już. Bo każdy z nas w odsunięciu niedawno rządzących politycznych i gospodarczych oczajduszów widział możliwość zaspokojenia swoich osobistych niedostatków. Przemysłowcy – deregulację gospodarki, budżetowcy – podwyżkę zarobków, bezrobotni – pracy lub zasiłków, wszyscy – uwolnienia się z omnipotencji państwa. W dodatku życzylibyśmy sobie sprawnej ochrony zdrowia, oświaty, szkolnictwa wyższego, wymiaru sprawiedliwości. PiS, doprowadzając w czasie swych rządów do absurdu wiele spraw odsłonił jednak bardzo wyraźnie nasze braki. Platforma ma je usunąć. Mając wetującego wszystko z zamkniętymi oczami prezydenta na karku.

I tu jest nadzieja dla PiSu i LiDu. Muszą wymarzoną porażkę Platformy zdyskontować dla siebie. Dlatego nie mogą się zwyczajnie sprzymierzyć i stworzyć lewicy. Muszą działać przeciwko sobie. Mogliby wprawdzie znaleźć państwo solidarne jako wspólną płaszczyznę porozumienia. Ale taka Polska, solidarna, według PiSu to kraj zdekomunizowany, zweryfikowany, zlustrowany, monoetniczny, katolicki. Tylko bowiem – według nich – społeczeństwo jednolite, wyznające te same wartości jest zdolne do potęgowania swoich działań w jedności wszystkich obywateli, bez egoizmu i partykularnych interesów wzniecanych przez różne jego obce odłamy albo w dodatku służby specjalne dawnego układu. Wszystkie tezy PiSu są więc zasadniczo sprzeczne z tradycyjną argumentacją lewicy zaś postulat dekomunizacji i dominacji katolicyzmu jest wprost wymierzony w serce SLD.

Opcja postkomunistyczna, która już doświadczyła na własnej skórze złych skutków redystrybucji dochodu narodowego, kierowanego w zamiarze do najbiedniejszych, musi zaproponować inne, neoliberalne w istocie sposoby gospodarowania. Okazało się bowiem, że pośród najbiedniejszych rzekomo obywateli pojawili się w czasie jej rządów pośrednicy, którzy nie bardzo się chcieli zadowolić tylko cząstką dzielonego “solidarnie” dochodu. Pośrednicy pochodzący raczej z szeregów lewicy ale też prawicy, narodowców, którzy radośnie przejmowali redystrybuowany dochód narodowy, stający się w istocie niczyim. Odbierając, wcale nie turbowali się dobrem polityków, których wysiłkom zawdzięczali swe nowe bogactwo. Nawet przeciwnie, starali się pozyskać łaski ich potencjalnych następców. Musi zatem lewica jakoś przekonać wyborców, że inaczej tym razem zapewni im szczęście niż tradycyjnie rozdając nie swoje. Że w różnorodności jest siła. Że nie zaspokajanie roszczeń a organiczna praca prowadzi do dobrobytu. Zaiste, w świetle dotychczasowej retoryki wielce karkołomne zadanie.

Obie opozycyjne grupy muszą udowodnić, że na gruzach Platformy zbudują nową, świetlaną przyszłość. Obie więc są zainteresowane w tym aby rzekomą nieudolność rządzącej partii rozdymać do największych rozmiarów. Obie mają też uwagę nakierowaną na wszystkie możliwe potknięcia konkurenta w opozycji. Każda więc będzie podkreślać swoją religijność lub antyklerykalizm, ksenofobię lub otwartość, interwencjonizm gospodarczy lub takiż liberalizm. Przede wszystkim zaś będą sobie wytykać nikczemności popełnione w czasie sprawowania rządów. Afery paliwowe, podsłuchy, sterowanie prokuraturą, finansowanie kampanii wyborczych, zawłaszczanie państwa i wreszcie samobójstwo Barbary Blidy będą ustawicznie w grze. Obie opozycyjne partie będą przy tym Platformie przypisywać koligacenie się ze swym pozarządowym adwersarzem ba, ideową z nim jedność.

Za obu partiami opozycyjnymi ciągnie się odrażający wizerunek a to ciemniaka a to pazernego postkomunistycznego aparatczyka. Obie grają fałszywie. Obie się bowiem próbują szczycić ludową proweniencją. Obie się odwołują do małomiasteczkowej społeczności pracowników najemnych. Pozostają w nadziei, że to nadal środowisko bandosów, lumpenproletariatu, ludzi ciemnych. Ze zgrzebnego worka, jaki na siebie naciągają co rusz wyłazi komicznie szydło w postaci albo mędrków, próbujących dowodzić ryzykownych logicznie tez o wyższości intelektualnej ludu albo maminsynków bredzących o wychowaniu poza podwórkami, jakie odebrali w czasach, kiedy podwórka były powszechne.

A w tle tej walki o dusze Polacy. Przedsiębiorczy lub nie – szczęśliwie rzadziej nie, mądrzy lub nie – coraz częściej tak, doświadczeni zawsze. I zawsze cwani. Wybierzemy tego, kto da więcej. Ale tym razem już chyba nie plew.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

...

...


Stary

Cały czas popełniasz jeden błąd.
Myślisz, ze jak zniknie Pis a właściwie jego żenujący medialni oratorzy, to zniknie również ten jego małomiasteczkowo, rydzykowo, lumpowy elektorat.
Anie ten elektorat nie jest do końca taki a nie nie zniknie.
Igła


Magia

Nie widziałem. Ale obejrzę. Przeczytałem właśnie o nim w Onecie. Ciekaw jestem niepomiernie.


Igła

Przypisujesz mi niewypowiedziane chyba poglądy. Chociaż przyznaję, drażnią mnie środowiska idące na lep tak głupiej demagogii, jaką uprawiają neoendeccy politycy.

Całe zawodowe życie spędziłem w tzw terenie. Naoglądałem się ludzi, nasłuchałem poglądów. I naoglądałem ewolucji.

Ten tradycyjny, szary elektorat zmienia się bardzo szybko. Nie zastyga. Retoryka paranoików, oparta na straszeniu ludzi “obcym” ten proces spowalnia. Dlatego też uważam że populiści ponoszą odpowiedzialność za ogłupianie ludzi, których cynicznie nie tylko w intelektualnej ale też materialnej nędzy utrzymują.

Natomiast rzeczywiście, irytują mnie ludzie, którzy im wierzą i powtarzają ich brednie bezrefleksyjnie.


...

...


Szanowna Pani Magio

Nic, tylko się dać zahibernować i za lat …dziesiąt się znowu wybudzić. Razem z Panem Starym (choć on trochę bardziej jakby optymistą jest) dokładacie sie dzisiaj do tego deszczu, mgły i niskiego ciśnienia.

Spod jednej ściany Czerwony Kapturek się kłania, Pan komiko dokłada swoje, pod drugą sciana jakieś knuje się snują i jak tu się dziwić zwiększeniu się spoźycia alkoholi.

Pozdrawiam serdecznie


@Stary

Masz 2 taktyki zapanowania nad tzw umownie ciemnogrodem.
Jedna sldowska – opalenizna po szwajcarskich nartach, jedwabny krawat, pare milionów i rad nadzorczych na koncie, synekura w zachodnim koncernie, 3 języki obce. Do pewnego momentu skuteczna.
Druga pisowska – krzywe buty i zęby, maniery fryzjera z Pcimia, bełkotliwy, alogiczny język, 5 dzieci. Ostatnio w miarę skuteczna. Ale powstała wątpliwość a potem chęć szczera, żeby te konta wypełnić i krawat zmienić. U wielu.

Jak będzie następna taktyka?
Igła


Igła

Wolność. Każdy sam wybiera bo ma tę samą szansę i nikt nie przeszkadza. Niech populiści cos powiedzą studentowi, który przeważnie się z ciemnogrodu wywodzi, to się tylko roześmieje. Dajmy wszystkim taką własnie wolność.


Magia

Bardzo to ładnie przedstawiłaś.


Kochani

Znikam, obowiązki.


Panie Igło,

Piszesz Pan o taktyce takiej, czy innej.

A może sięgnijmy dalej i, trzymając się militarnej terminologii, pogadajmy o strategii.

Co zrobić, by liczebność tej, jak to Pan określiłeś, ciemnogrodzkiej masy zredukować?
W perspektywie może nie jednej, ale kilku kadencji.

Bez oglądania się na doraźny cel polityczny otworzyć tych ludzi na świat. Pokazywać dobre i złe rzeczy i zmuszać do oceny. Nie serwować ocen na talerzu, nie uprawiać partyjnej propagandy, po prostu budować od podstaw myślące rozsądnie społeczeństwo, świadome konsekwencji dokonanych wyborów.

Z pewną przesadą nazwałbym to egzorcyzmem – wyganianie ducha homo sovieticusa…

Utopia?

Dzisiaj tak, ale może za kilka lat, gdy obecny, głównie pisowski smrodek stylu uprawiania polityki wywietrzeje?


Panie Oszuście

Stary wpada w tę samą pułpkę w jakie od zawsze tkwi Nicpoń i inni korwinisci.

Przekłada po pierwsze, że państwo jest takie proste jak folwark albo 100 osobowa firma.
Po drugie tu nie chodzi o studentów bo ci sobie poradzą. Tu chodzi o sprzataczki, fryzjerów w Pcimu, kolejarzy, kelnerów, kasjerki itp.
Nicpoń mowi albo se radźta albo wypierdalać i zdychać.
Stary mówi daję wam wolność.
No i co z tego wynika?
Że oni mają microsofty pozakładać albo hotele czterogwiazdkowe otwierać?
Jak oni nawet zdolności kredytowych nie mają.
Igła


Ano właśnie, Panie Igło.

Ci, którzy umieli pójść “na swoje” już to zrobili. Za Balcerowicza.
Ci, którzy mieli wyjechać do Irlandii już to zrobili.

Pozostałe miliony nie mają aspiracji biznesowych. Chcą (pewnie nie wszyscy) normalnie pracować i normalnie zarabiać.

Problem w tym, że większość z tych ludzi nie ma jakichkolwiek sensownych kwalifikacji i nijak nie przystaje do dzisiejszego rynku pracy. Ma natomiast takie, czy inne żądania. Tyle tylko, że ta zarabiająca na nich część społeczeństwa ani myśli, by się ciężko zarobionymi pieniędzmi z nierobami dzielić.

I tu jest konflikt. Co mogliby zrobić rozsądnie myślący rządzący?

Dawać wędki, a nie ryby.

Mikrokredyty dla tych, którzy mogliby jednak spróbować być samowystarczalni. Nie żadne dotacje, a ulgi w odsetkach (na takie coś może byłbym skłonny część moich podatków przeznaczyć)

Finansowane przez państwo szkolenia/kursy w najbardziej potrzebnych fachach – budownictwie, drogownictwie i czym tam jeszcze. Mielibyśmy kolejną generację “złotych rączek” zamiast porannych klientów sklepów z piwem.
Nie żadne “kursy obsługi komputera”, tylko konkretne zawody rzemieślnicze.

Nie wiem czy jest jakiś cudowny środek na ten problem, wydaje mi się, że tylko powolna i niezbyt efektowna praca u podstaw.


Igła i Oszust

Oszust ma zupełną rację. Ja bym też się zgodził na podniesienie podatków dla zagwarantowania kredytów dla ludzi, którzy mają konkretny fach i pomysł. A ci, którzy go nie mają znajdą wtedy robotę u tych, którzy mieli. Wystarczy tylko uwolnić ich od konieczności kłaniania się przed urzędnikiem. Pomysł zaś też musi być ich. Nikt tego za nich nie załatwi.

A polityków, którzy obiecują, że w ramach solidarnego państwa pozostający bez pracy dostaną marne zapomogi aby nie poumierali uważam za niemoralnych i działających na szkodę polskiej racji stanu. Mamy być krajem potężnym a nie zbiorowiskiem żebraków, ustawicznie narzekającym na obcych w sytuacji, kiedy leżymy na głównym kierunku światowego rozwoju gospodarczego.

Polityką powinni się interesować ci, którzy tego chcą. Prosty człowiek tego nie chce i to jego problem ale nie powinien być ordynarnie oszukiwany i nie powinien wierzyć, że się da przeżyć bez pracy bo bogaczom odbierze się to co oni mu rzekomo ukradli.


Stary & Oszust

Ostatnie zdanie Starego jest sprzeczne z tym, ze godzi sie na podniesienie podatków.

Jak rozmawiamy na poziomie abstrakcji to Stary może dawać wolność, Nicpoń w mordę a Oszust złote myśli.
Jak schodzimy do konkretów, to rozmawiamy o tym gdzie zaczyna się i kończy państwo/społeczeństwo solidarne.

I wtedy trza znaleźć pieniądze/pomysły na programy edukacyjno/inwestycyjno/dostosowawcze.

Igła


Subskrybuj zawartość