Moja dzisiejsza prasówka była dość przygnębiająca: dziadzio w Wieliczce od 50 lat przetapiający na diałace psy na smalec, który sprzedawał okolicznym mieszkańcom, młodzieńcy z Elbląga znęcający się nad kotem i przechwalający nagranym telefonem komórkowym filmem, na którym zarejestrowali jak zwierzę płonie oblane benzyną, koleżka z podwarszawskiej wiochy bezlitośnie katujący codziennie swego pas gumową pałką – ot, tyle jednego dnia.
Skala okrucieństwa, jakiego doznają zwierzęta z rąk naszych drogich współobywateli jest przerażająca. Sam wielokrotnie widziałem bydło i świnie w koszmarnych warunkach przeworzone do ubojni. Otwarte, gnijące rany na nogach, uwiązane za nozdrza w niemożliwej pozycji, w upale bez wody…
Wiele słyszy się o smutnym końcu starych koni, oraz tych, które miały nieszczęście coś sobie złamać i być niezdolne do pracy. Widzi się równie często, na różnych posesjach, zabiedzone psy łańcuchowe, które muszą przeżyć zimę o misce namoczonego chleba dziennie, może lekko okraszonej smalcem kaszy. Drżące z zimna w jakiejś prowizorcycznie skleconej, dziurawej budzie.
Do tego dochodzi obrzydliwy szpan nowobogackich, to ich nagłe upodobanie do fois gras, walk psów, futer czy polowania.
Okrucieństwo wobec zwierząt ma formy zalegalizowane i nielegalne, lecz obie są powszechne. W Polsce bardzo często zwierzęta traktowane są całkowicie przedmiotowo, instrumentalnie. Pamiętam dobrze, jaką wzbudziłem sensację, gdy wiele late temu kategorycznie zarządałem od pracowników katedry biochemii na Wydziale Chemicznym Politechniki Wrocławskiej wdrożenia jakiejś humanitarnej procedury uśmiercania zwierząt doświadczalnych, ponieważ do czasu mojej interwencji pracownik techniczny załatwiał sprawę... kijem bejsbolowym. I jeszcze mnie przekonywali, że to w sumie najlepszy sposób, że zwierzę się nie męczy…
Nie zauważyłem w ogóle, żeby kwestie traktowania zwierząt były poruszane przez Kościół, który mógłby tutaj wykazać przecież jakąś aktywność – sięgając chociażby do franciszkańskiej tradycji. Ale nie – naszych drogich księżulków to jakoś nie boli. Dla nich bydlę to bydlę – duszy nie ma, więc nie ma się czym przejmować... Religijnie usankcjonowane okrucieństwo ma wiele obliczy: my mamy naszego wigilijnego karpia, Arabowie i Żydzi skrwawianego żywcem cielaka…
Zdumiewają mnie śmiesznie niskie wyroki na jakie nasze sądy skazują domorosłych sadystów. Tam wyroki – na ogół sprawy takie się po prostu umarza z powodu “niskiej szkodliwości społecznej” – tak, jakby wierzono, że niech lepiej męczą zwierzęta, skoro mogliby chcieć wyładować się na ludziach…
Nie wiem, czasami to wszystko mnie tak zniechęca. Nie jestem żadnym radykałem. Nie jestem nawet wegetarianinem. Nie oczekuję żadnych praw dla zwierząt, poza tym jednym jedynym – że skoro już u kogoś są, to powinny być dobrze traktowane. No i wydaje mi się, że niewrażliwość na ich cierpienie jest wyrazem skrajnego prymitywizmu. Takiego właśnie – zezwierzęcenia, zbydlęcenia, które niestety zbyt często jest w naturze rodaka-Polaka. Jakże się nie podobało naszym “patriotom” je zobaczyć wirtuozersko opisane w “Malowanym Ptaku”, ale cóż zrobiono, żeby chociażby odrobinę prawo zmienić i zwierzęcej doli ulżyć? Nic! Za każdym razem odpowiednie wnioski przepadały w Sejmie!
komentarze
Ręce zaczynaja mi się trząść, Panie Zbigniewie,
gdy czytam o takich zwyrodnialcach. Ale także o szerokich warstwach siedzących cicho, bo to ich nie dotyczy.
Lorenzo -- 25.09.2008 - 14:05Też mi wstyd...
...za tych, co się nie wstydzą...
jotesz -- 25.09.2008 - 14:29.
.
Magia -- 26.09.2008 - 13:57@Magia
Dziwi mnie Pani opinia.
Psa śmiertelnie chorego na raka usypiamy wierząc, że skoro nie umiemy mu pomóc, to chociaż niech sie biedne zwierzę nie męczy.
Tymczasem w przypadku człowieka odmawia mu Pani prawa do godnej śmierci.
A dość szczególny, lecz nad wyraz częsty przypadek degeneracyjnych chorób mózgu, które zabierają człowiekowi człowieczeństwo pozostawiając jedynie korpus, który niczym zombie udaje człowieka – staje się dla Pani jakąś areną obrony ludzkiej godności do kwadratu.
Cóż za hipokryzja !
Zbigniew P. Szczęsny -- 25.09.2008 - 15:04.
.
Magia -- 26.09.2008 - 13:57@Magia
No wie Pani – są koncepcje, że marchewki też na swój sposób myślą... Proszę sobie tylko wyobrazić taką biedną marchewkę. Siedziała sobie słodko w wilgotnej ziemi, delikatnie grzało ją słoneczko a tu nagle siur – wyrywa ją ktoś z korzeniami, polewa zimną wodą, potem zostawia na wiele dni zupełnie bez picia. Potem ktoś na żywca obdziera ją ze skóry i wrzuca biedactwo do wrzątku. Brr…
Jak marchewkę podłączyli do czułego urządzenia typu elektroencefalograf, to wyraźnie było widać reakcję na te wszystkie bodźce. No i w fotografii kirilianowskiej marchewka też ma aurę !!!
Sama Pani widzi – nigdy nie możemy byc niczego pewni. Ile marchewek już Pani haniebnie wykończyła, hę?
Zbigniew P. Szczęsny -- 25.09.2008 - 18:39.
.
Magia -- 26.09.2008 - 13:58rany Panie Z
jak można zejść z dyskusji o eutanazji do marchewki, żenada
AnnaP -- 25.09.2008 - 18:49@AnnaP
Droga Pani,
Mało się znamy, więc wyjaśniam, że ja jestem taki, słodki drań.
I jak mi ktoś zasuwa, że mając coś w rodzaju kawałka pleśniowego sera zamiast mózgu (mam na myśli np. chorych z zaawansowanym Alzheimerem) można wykazywać świadomość w jakimś nieznanym, ukrytym wymiarze, to nie pozostaje mi nic innego niż marchewki…
Zbigniew P. Szczęsny -- 25.09.2008 - 19:00.
.
Magia -- 26.09.2008 - 13:59Tekst,
dobry, znaczy zgadzam się w 100 proc z tym co piszesz o traktowaniu zwierząt.
Zresztą sam kiedyś wspominałem w komentarzu,. dodać nalezy np. przywiązywanie psów w lesie jak się znudzą dzieciom czy bezmyslne kupowanie a póxniej bezmyślne wyrzucanie.
Czy zabijanie małych szczeniaków/kotków, bo nie ma co z nimi zrobić.
Na wsi też jest tragicznie, szczególnie szkoda tych psów łańcuchowych.
Tyle mam wrażenie, że to nie prawo tylko ale świadomość musi się zmienić.
Pozdrówka.
P.S. A co do eutanazji, to sorry, ale dla mnie eutanazja może być tylko świadomym i wolnym wyborem, inaczej to jest zabójstwo lub ewentualnie przerwanie uporczywej terapii przez lekarzy, więc to co piszesz eutanazji, to jest nie do przyjęcia.
grześ -- 25.09.2008 - 19:07Moim zdaniem.
@Magia
Jeśli mam być zjedzony jako marchewka, to tylko po dobrym starciu z jakimś fajnym jabłuszkiem.
Pozdrawiam 8-)
Zbigniew P. Szczęsny -- 25.09.2008 - 19:08ZS
.
.
Magia -- 26.09.2008 - 13:59ZSz
schlebia Pan sobie tym słodkim draniem, z mojej strony na ten temat koniec dyskusji, bo tu kpina nie pasuje, proszę udawać, że łzy Pan roni nad zwierzętami
AnnaP -- 25.09.2008 - 19:21