Trochę rozwinęła się dyskusja...

Trochę rozwinęła się dyskusja...

... a ja niestety nie mam czasu w niej uczestniczyć. Ograniczę się zatem do paru tylko spraw.
W odpowiedzi na pytanie pana Jerzego, dlaczego prof. Ciechanowski poszedł do boju, choć sprawę uważał za beznadziejną, najlepiej jak jeszcze raz zacytuję samego profesora: ““Jak zobaczyliśmy, że właściwie nie mamy broni, to pytaliśmy dowódcę: z czym do gości? Ale byliśmy zdyscyplinowanymi żołnierzami – na rozkaz stanęliśmy do walki i na rozkaz ją zakończyliśmy”.
Jednym słowem: bezrozumny rozkaz bezrozumnym rozkazem, ale honor honorem – taka postawa wśród żołnierzy II RP i akowców w czasach okupacji była normą.

Czy skutków powstania warszawskiego nie można było przewidzieć? Był na Zachodzie człowiek, który przewidział – generał Sosnkowski. Cały czas się powstaniu sprzeciwiał, bo wiedział, czym ono się skończy. Szkoda, że dopóki jego przewidywania się nie sprawdziły, to inni nie chcieli go słuchać.

W każdym z wypowiedzi pana Jerzego wnioskuję, że jeśli uzbroję go w sam tylko nóż kuchenny i z takim “uzbrojeniem” każę mu ruszyć samemu do walki przeciwko oddziałowi talibów w Afganistanie, to nie należy mieć do mnie pretensji, jeśli stanie mu się jakaś krzywda. Przecież nie jestem prorokiem i nie mogłem dokładnie przewidzieć, czym taka akcja może się skończyć.

Pozdrawiam wszystkich dyskutantów. Z panem Jerzym włącznie :)


Refleksje okołopowstańcze By: tecumseh (30 komentarzy) 5 sierpień, 2009 - 11:48