Refleksje okołopowstańcze

Miałem nie pisać, bo nie czuję się kompetentny za bardzo, zresztą odpowiada mi postawa wyrażona w tym tekście

Bo tak naprawdę co ja mogę i większość obecnie zyjących o tamtych czasach powiedzieć?
Sprzed monitora perorować jacy to powstancy byli fajni albo nie to przecież nie za bardzo godzi się.

Ale napiszę te kilka moich kawałków, obrazków, impresji, z góry przepraszam za chaos i nieudolność.

Podziwiam powstańców, jak napisałem w innym tekście Gretchen, uważam, że piękni oni są, pełni radości energii, werwy, wewnętrznego i zewnętrznego piękna. Nie wyobrażam sobie siebie w tym wieku, a co dopiero siebie po traumie wojny.
Więc podziwiam, szanuję i dziwię się, skąd tacy ludzie się biorą.

Nie wiem czemu, ale wzruszają mnie te pieśni powstancze, utwory Lao Che, w ogóle ta cała otoczka, odczuwam totalny smutek,ale i wzruszenie i chcę pamiętać o bohaterstwie tych ludzi i o ich poświęceniu.

Jestem wdzięczny powstańcom, ostatnio tak sobie myślałem, kurde, przecież żyję, jestem, jestem wolny, mieszkam w Polsce, mam wszystko, mogę żyć, bawić się, śmiać się, jeździć na Woodstock:), poznawać Europę, jeździć do Niemiec, pisać, czytać, jestem wolny.
W jakimś sposób im to zawdzięczam, myślę sobie, że oni pomimo swego poświęcenia tego nie mieli częto, że musieli czekać lata, by żyć w wolnym kraju, ja to mam właściwie za darmo i za nic.
I jak tu nie odczuwać wdzięczności?

Oczywiście można powiedzieć, że do tej wolności to Powstanie nie doprowadziło, ale ja widzę ich udział.

Obrazek: sobota, około 17, trochę wcześniej i trochę później, wracam z dwójką znajomych z wycieczki, gra nam Trójka, mowa oczywiście o Powstaniu, o Baczyńskim, leci Lao Che, pieśni do tekstów Baczyńskiego, do tekstów Białoszewskiego, powstańcze pieśni też.Milczymy wszyscy, czasem ktoś coś powie, ale cisza raczej, nie wiem jak znajomi, ale ja się czuję dziwnie, coś drapie w gardle, wzruszenie, oczy nie łzawią jak przy czytaniu najpiękniejszych tekstów o Powstaniu, ale jakoś się boje, że zaraz zaczną.

Dziwnie jest.

Rozumiem wściekłość i żal przeciwników i krytyków Powstania. Nie dziwię im się, żal, że zniszczona stolica, że wybita elita została prawie cała, że tych pieknych ludzi zostało tak mało. Myśli nasuwają się, że przecież gdyby oni byli, ta Polska iinaczej by wyglądała, że by była inna, że straciliśmy za dużo.

Nie dziwię się więc emocjom i wściekłości krytyków, ba, uważam, że ból i wściekłóść to też elementy patriotyzmu, że patriotyzm to nie jakieś ślepe uwielbienie,to nie fascynacja tylko, to coś bardziej złożonego.

Jacek Jarecki pisze pięknie o micie Powstania, inni też. Tylko się zastanawiam, czy nie potrzeba nam równie silnego mitu zwycięskiego jakiegoś? By coś budować. Nie wiem, nie znam się na tym.

Nie rozumiem kilku rzeczy i nie chcę ich. Nie rozumiem zawłaszczania Powstania, nie rozumiem genetycznych patriotów, którym sie wydaje, że coś jest tylko ich dziedzictwem, do czego inni ze względu na poglądy nie mają prawa. Nie chcę, by politycy używali Powstania w walce o sondaże, choć pewnie będą to robić, jak wykorzystują Boga, to i inne rzeczy tym bardziej.

Nie rozumiem pogardy wobec krytyków Powstania czy odmawiania im prawa do krytyki czy odmawiania im patriotyzmu z powodu tejże krytyki.

To tyle chyba tych luźnych myśli.

P.S. Do zobaczenia za jakieś dwa tygodnie, choć pewnie przerwa od blogowania az tyle nie wyjdzie, ale od jutra przez jakie 10 dni jestem w Dojczlandzie, a tam oczywiście interneta mieć nie będę, chyba że z jakiej kafejki uda się cos poczytać i skomentować na TXT.
No a po powrocie będzie o clownie pewnie, może też o pobycie w Niemczech, kto wie.

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Ciekawym

komentów koleżeństwa, nie pańskich, bo te znam.
Domyślam się, że nie było żadnych?

Ot, polska przeciętna.
A w drodze trza patrzyć gdzie taniej zatankować.


Panie Iglo, komentów apropos Powstania?

Powiem panu, że w sumie mieli/mają znajomi podobne spojrzenie co ja na Powstanie.

Czyli jak to młodzi mówią, szacun:) jednym słowem.

A czy przeciętna?

No przeciętna< młodzi, wykształceni, wrażliwi, oczytani ludzie, z którymi można pogadać i sensownie spędzić czas:)

Takich przyjaciól tyż mam:)


No to

OK.
A nawet gdyby nie mieli, niczeho – znaczy Wojewódzkiego na ten przykład.
To przynajmniej pan, jak rozumiem, milczałeś.

;)


Panie Igło, no o 17 wszyscy milczeli

acz się nie zatrzymalismy niestety:(

Z tym Wojewódzkim nie rozumiem w sumie…


re: Refleksje okołopowstańcze

Moja Mama opowiedziałaby Ci, jak na 1 Powstańca przypadało dziewięć trupów ludności cywilnej, o wszechobecnym odorze, rannych zabijanych w szpitalach razem z opiekującymi się nimi dziewczynami. Za Powstańcami trauma się wlokła przez wiele lat, długo trwało, zanim Mama zaczęła mi o tym opowiadać, o braku broni, śmierci przyjaciół, wszechobecnym brudzie, szczurach. A teraz jesteśmy zmuszeni do czytania tekstów Rymkiewicza.


Torlinie,

no ale ja nie idealizuje przecież Powstania.

I wiem, że to było wydarzenie tragiczne i niewyobrażalne w sumie dla mnie np.
Wydaje mi się, że o tym też napisałem.

A Rymkiewicz?

CZy ja wiem, czy zmuszani?

Ja tam czytam to co chcę.

I na różne tematy.

Obecnie Steffena Moellera:)

Pozdrawiam.


A ja...

... nie wiem, czy to nie zakrawa na cud, ale po raz pierwszy zdarzyło mi się zgodzić z panem Rafałem Ziemkiewiczem. W kwestii powstania warszawskiego właśnie. A ujmując rzecz skrótowo pogląd ten jest taki: chwała powstańcom za heroizm i zarazem hańba rządowi londyńskiemu za sam pomysł, żeby to powstanie wywołać.
No ale tak w sumie nie da się ukryć: w naszym 40-milionowym narodzie zdań na temat tego powstania jest około 120 milionów.
Onufry Zagłoba


Owczarku,

ja tam z Ziemkiewiczem nie wiem, czy się zgodzić.

Z prostego powodu, by się wypowiadać o Powstaniu w aspekcie politycznym i wojskowym musiałbym wiedzieć więcej.
Poczytać Ciechanowskiego, Łubieńskiego, davisa, Bartoszewskiego.

Dlatego zostaje mi tylko milczeć:)

Acz tekst napisałem.

P.S. Zajrzyj do tekstu o “Smazonych zielonych pomidorach”

http://tekstowisko.com/tecumseh/59782.html


Cóż...

Jak wiadomo ci, co znają dzieje tego powstania na wylot, też nie są w swej ocenie zgodni.
Są też sprawy, w których nie da się wyjść poza granice gdybania. Jedni mówią: gdyby nie powstańcza legenda, nie byłoby strajków w 1980 roku i wszystkiego, co nastąpiło potem. Drudzy na to: heroicznych legend mamy tyle, że brak tej jednej niewiele by zmienił, a poza tym, to nie w Warszawie przecież zaczął się ten wielki solidarnościowy zryw. Jeśli nie cofniemy czasu do 1944 i nie odwołamy całego powstania, żeby zobaczyć, co będzie potem, to nie udowodnimy, które z tych twierdzeń jest prawdziwe.
Jedni mówią: powstanie warszawskie złagodziło politykę Stalina wobec Polski, bo przekonał się, że Polacy nie pozwolą sobie zbyt ciężkiego jarzma narzucić. Drudzy na to: powstanie warszawskie zaostrzyło politykę Stalina wobec Polski, bo uświadomił on sobie, że z tak hardy naród trzeba wyjątkowo ostro potraktować, żeby spotulniał. Kto w głowie Stalina nie siedział – ten nie wie, które z tych twierdzeń jest prawdziwe.
No i są jeszcze pytania bardziej ogólnej natury. Choćby takie, jak ważna musi być jakaś sprawa, żeby warto było dla niej poświęcić życie 200 tysięcy ludzi i zrównanie z ziemią milionowego miasta?
A “pomidorowy” wpis przeczytałem :D


Panie Onufry!

Łatwo jest potępiać rząd, szczególnie gdy jest to rząd już dawno nie istniejący i nie mogący niczego zrobić autorowi w rewanżu. Jestem ciekawy, czy Pan czy też pan Rafał Ziemkiewicz podjęliby inną decyzję będąc na miejscu Tadeusza „Bora” Komorowskiego? Oczywiście bez wiedzy o skutkach, tylko z wiedzą o nastrojach ulicy. Taka krytyka jest bardzo łatwa i w sumie tania.

Jakoś nie mam ochoty Pana pozdrawiać…


Panie Jerzy

Jak wspomina uczestnik powstania prof. Jan Ciechanowski: “Poszliśmy w bój bez broni. Gdy 1 sierpnia moja kompania nacierała na gmach Sejmu, na 170 ludzi mieliśmy 3 karabiny, 7 pistoletów, 1 pistolet maszynowy strzelający tylko ogniem pojedynczym i 40 granatów.” Taka sytuacja to była niestety bardziej reguła niż wyjątek. Czy zatem tak trudno było przewidzieć klęskę?

“Łatwo jest potępiać rząd, szczególnie gdy jest to rząd już dawno nie istniejący i nie mogący niczego zrobić autorowi w rewanżu”

O! Dobrze wiedzieć! Nie będziemy zatem również potępiać szlachty za to, do czego doprowadziła poprzez “liberum veto”, bo tamta szlachta też juz przecież nie istnieje i nic nie może zrobić w rewanżu.

Ja oczywiście pozdrawiam :D


Panie Onufry!

Łatwo jest przewidzieć skutek gdy zna się go. Dlaczego cytowany przez Pana Jan Ciechanowski nie przewidział tego wtedy i wziął w tym udział? Nie zastanowił się Pan, że wtedy świadomość była troszeczkę inna.

Ludzie rwali się do walki. Mieli walczyć tylko kilka dni, bo Sowieci z drugiej strony Wisły zapowiadali wkroczenie do Warszawy na dniach. W Wielkiej Brytanii stała Samodzielna Brygada Spadochronowa, która szykowała się do skakania w Polsce, a nie w Holandii. Czy za nawoływanie do powstania w lipcu 1944 odpowiada rząd polski?

A już przykład z liberum veto to perełka. Niby do czego doprowadziła ta szlachta? Jeszcze raz proszę się zastanowić czy podjęcie jakiejś decyzji było słuszne czy nie na podstawie ówcześnie posiadanych informacji, to trochę co innego, niż podejmowanie tych decyzji na podstawie znajomości ich skutków.

Myślenie nie boli


czyżby ?

jjmaciejowski

Łatwo A już przykład z liberum veto to perełka. Niby do czego doprowadziła ta szlachta?
Myślenie nie boli

1. do upadku polskiej państwowości na przykład ? chociaż w sumie to nie tyle szlachta, co magnateria.

2. szkoda że panów generałów w lipcu 1944 bolało. jeden jedyny użytkownik mózgu w tym zacnym gronie (Iranek Osmecki) próbował ich przestrzec, nadaremnie.

chwaląc bohaterstwo prostych żołnierzy, co nie bali się oddać własnego życia, popatrzmy krytycznie na nieudacznych dowódców, którzy szafowali cudzym życiem.

cztery fakty są te :

1. 15 tys. powstańców (najlepsza młodzież) nie przeżyła
2. 120 tys. cywilów nie przeżyło również
3. stolica Polski została zrównana z ziemią
4. powstanie nie osiągnęło ŻADNYCH korzyści

już to wystawia panom generałom świadectwo. jeśli to powstanie nie było klęską, tragedią i katastrofą dla naszego kraju, to która bitwa nią była ?!


Panie MAWie!

Zdaje się, że historia jest jedna, tylko nie każdy ją zna. Szlachta podejmowała decyzje najlepsze jakie potrafiła. Rozumiem, że uważa Pan, iż to błędy w polityce wewnętrznej doprowadziły do upadku imperium Azteków i Inków. Hiszpanie nie mieli z tym niczego wspólnego.

Proszę sprawdzić dane dotyczące strat w Powstaniu, bo zdaje się, iż Pańskie szacunki są lekko zaniżone.

Punkt 4, to Pańska ocena. Ma Pan do nej prawo, ale jako argument to jest to raczej coś słabego.

Powstanie było klęską militarną. Czy Pan potrafiłby odroczyć jego wybuch lub zapobiec mu? Bo jeśli nie, to może nie krzyczeć teraz. Proszę zajrzeć do tekstu pani G…, do którego odnośnik zamieścił autor. Może się okazać, że będzie Pan mniej zdecydowany w swoim „świętym oburzeniu”.

Co do myślenia generalicji w lipcu 1944., to najpierw trzeba dowiedzieć się czegoś o myśleniu grupowym, szczególnie w sytuacji utrudnionego kontaktowania się z otoczeniem (konspiracja) a dopiero potem wypowiadać się na temat skutków podejmowania decyzji przez te gremia.

Pozdrawiam


o ludzie...

jjmaciejowski

Zdaje się, że historia jest jedna, tylko nie każdy ją zna. Szlachta podejmowała decyzje najlepsze jakie potrafiła. Rozumiem, że uważa Pan, iż to błędy w polityce wewnętrznej doprowadziły do upadku imperium Azteków i Inków. Hiszpanie nie mieli z tym niczego wspólnego.

podpowiedź – nie mówimy o indiańskich plemionach, tylko o narodzie w środku Europy. dysponującym akurat taką samą wiedzą i techniką, jak narody sąsiednie (u nas białych cudzoziemców ze strzelbami nie uznawano za bogów, ani też nie padano na twarz przed nieznanym zwierzęciem – koniem).

Szlachta, dopóki mogla, to może i decydowała patriotycznie (tak gdzieś do 1648). Potym to już decydowała tylko magnateria. Radziwiłłowie, Sapiehowie, Pacowie, tego typu sprzedajne frajerstwo. Wynik znamy. W ciągu 200 lat – ze szczytów na dno.

Powstanie było klęską militarną. Czy Pan potrafiłby odroczyć jego wybuch lub zapobiec mu? Bo jeśli nie, to może nie krzyczeć teraz. Proszę zajrzeć do tekstu pani G…, do którego odnośnik zamieścił autor. Może się okazać, że będzie Pan mniej zdecydowany w swoim „świętym oburzeniu”.

zdradzę panu, drogi JM , dwie tajemnice wszechświata : 1. w armii wszystko odbywa się na rozkaz. 2. władza ma dwa atrybuty – przymus i odpowiedzialność.

a to oznacza, że gdyby wielmożni generałowie zniżyli się do prozaicznego myślenia, to ofiar byłobyo wiele mniej, a efekt nie byłby gorszy, (bo gorzej być nie mogło). skoro zaś tego nie uczynili, to spada na nich historyczna odpowiedzialność (co nie umniejsza winy Niemćow i Rosjan).

i masz waćpan odpowiedź, czemu Ciechanowski posłuchał durnego rozkazu. bo z rozkazami się nie dyskutuje. i tak samo nie byłoby dyskusji z rozkazem odroczenia powstania, bo AK byla armią dość karną. jeszcze coś pan chcesz pokrzyczeć ?

tak na marginesie – jest tu na TXT sporo autorów których lubię i cenię (Dymitr Bagiński, Podróżny, Banan, czasem Szczęsny), ale pani G. do tego grona nie zaliczam. więc podziękuję za taki Autorytet Moralny :)


@All

Ciekawe, że znikąd nie doczekałem się odpowiedzi na mój komentarz do wpisu "sociala":

http://tekstowisko.com/social/59924.html#comment-628343

Generalnie pytam tam podobnie jak MAW: jeśli decyzji militarnej o wznieceniu Powstania Warszawskiego nie można uznać za fatalnie błędną, to dalibóg - proszę o jakikolwiek przykład decyzji tego typu, którą osoby głoszące taki pogląd uznałyby jednak za błędną.

No bo jeśli PW nie było błędem, co w historii wojskowości błędem było?


Panie MAWie!

MAW

o ludzie

jjmaciejowski

Zdaje się, że historia jest jedna, tylko nie każdy ją zna. Szlachta podejmowała decyzje najlepsze jakie potrafiła. Rozumiem, że uważa Pan, iż to błędy w polityce wewnętrznej doprowadziły do upadku imperium Azteków i Inków. Hiszpanie nie mieli z tym niczego wspólnego.

podpowiedź – nie mówimy o indiańskich plemionach, tylko o narodzie w środku Europy. dysponującym akurat taką samą wiedzą i techniką, jak narody sąsiednie (u nas białych cudzoziemców ze strzelbami nie uznawano za bogów, ani też nie padano na twarz przed nieznanym zwierzęciem – koniem).

To jest nieistotna różnica. Hiszpanie byli silniejsi niż Indianie i byli zdecydowani zniszczyć ich państwa. Natomiast Prusy, Austria i Rosja to były baranki, które nie miały żadnych złych zamiarów względem Rzeczpospolitej i tylko szlachta polska zmusiła je do wzięcia udziału w rozbiorach. Piękna prl-owska wizja historii. Ciekawe jak Pan wyjaśni opowiedzenie się rajców Wrocławia po stronie Prus w wojnie śląskiej. Pewnie też szlachta polska namieszała im w głowach!

Szlachta, dopóki mogła, to może i decydowała patriotycznie (tak gdzieś do 1648). Po tym to już decydowała tylko magnateria. Radziwiłłowie, Sapiehowie, Pacowie, tego typu sprzedajne frajerstwo. Wynik znamy. W ciągu 200 lat – ze szczytów na dno.

Zdaje się, że dwieście lat to okres dostatecznie długi, żeby imperium runęło. Cesarstwo Zachodniorzymskie potrzebowało mniej więcej tyle, żeby się rozpaść, a nie miało trzech wielkich sąsiadów, tylko jednego i trochę dzikich plemion. Coś kiepsko się Pan przykłada do doboru argumentów.

Powstanie było klęską militarną. Czy Pan potrafiłby odroczyć jego wybuch lub zapobiec mu? Bo jeśli nie, to może nie krzyczeć teraz. Proszę zajrzeć do tekstu pani G…, do którego odnośnik zamieścił autor. Może się okazać, że będzie Pan mniej zdecydowany w swoim „świętym oburzeniu”.

zdradzę panu, drogi JM , dwie tajemnice wszechświata : 1. w armii wszystko odbywa się na rozkaz. 2. władza ma dwa atrybuty – przymus i odpowiedzialność.

Twierdzi Pan zatem, że samoobrona na Wołyniu, późniejsza Dywizja Wołyńska Armii Krajowej powstała na rozkaz z Warszawy lub nawet z Londynu? Pan poczyta blog pana Dymitra Bagińskiego. Może wtedy dotrze do Pana, że Armia Krajowa to konspiracja i nie wszystko w niej wyglądało tak, „jak się Jasiowi wydawało”. A nastroje ulicy, to już szczególnie podlegają rozkazom! Gratuluję Panu poziomu argumentów.
Przy okazji, proszę zdobyć się na wysiłek intelektualny i odpowiedzieć, na postawione w cytowanym przez Pana fragmencie mojej wypowiedzi pytanie.

a to oznacza, że gdyby wielmożni generałowie zniżyli się do prozaicznego myślenia, to ofiar byłoby o wiele mniej, a efekt nie byłby gorszy, (bo gorzej być nie mogło). skoro zaś tego nie uczynili, to spada na nich historyczna odpowiedzialność (co nie umniejsza winy Niemców i Rosjan).

Ma Pan jasny pogląd niezmącony jakąkolwiek znajomością problemu. Skąd Pan wie, że nie mogło być gorzej? Przeprowadził Pan jakieś symulacje? Zastanowił się Pan co by się stało gdyby doszło do spontanicznego wybuchu walk w wyniku propagandy sowieckiej?

i masz waćpan odpowiedź, czemu Ciechanowski posłuchał durnego rozkazu. bo z rozkazami się nie dyskutuje. i tak samo nie byłoby dyskusji z rozkazem odroczenia powstania, bo AK była armią dość karną. jeszcze coś pan chcesz pokrzyczeć ?

Znów produkuje się Pańska ignorancja. Czas potrzebny na przekazanie rozkazu w warunkach konspiracyjnych jest inny niż w warunkach normalnej wojny. „To elementarne Watsonie.”
A indywidualna decyzja żołnierza nie wynika z karności armii, czy z tego jakie zasady panują w wojsku. Nawet w najkarniejszych armiach zdarzają się przypadki dezercji. To właśnie z indywidualnych decyzji żołnierzy bierze się karność armii. Błąd w rozumowaniu. Logika się kłania. :)

tak na marginesie – jest tu na TXT sporo autorów których lubię i cenię (Dymitr Bagiński, Podróżny, Banan, czasem Szczęsny), ale pani G. do tego grona nie zaliczam. więc podziękuję za taki Autorytet Moralny :)

Pańskie preferencje odnośnie autorów, to Pańska sprawa. Umiejętność czytania ze zrozumieniem jest niezbędna do ocenienia tego co jest napisane. Ja nie polecałem Panu ocen zawartych u pani G…, tylko materiały tam zamieszczone. Poogląda Pan, to może zacznie Pan myśleć, a nie tylko reagować zgodnie z dawno wyuczonymi schematami. Ocena autorki blogu nie ma tu niczego do rzeczy. A autorytety moralne, to jest ostatnia rzecz, którą mogę polecać. :) Ja zalecam myślenie, z czego Pan skwapliwie nie korzysta.


myślicielu wielki

jjmaciejowski

To jest nieistotna różnica. Hiszpanie byli silniejsi niż Indianie i byli zdecydowani zniszczyć ich państwa. Natomiast Prusy, Austria i Rosja to były baranki, które nie miały żadnych złych zamiarów względem Rzeczpospolitej i tylko szlachta polska zmusiła je do wzięcia udziału w rozbiorach. Piękna prl-owska wizja historii,

Poczytaj sobie, śmieszny człowieku, “Rzeczpospolitą Obojga Narodów” Pawła Jasienicy (zdradzę ci kolejną tajemnicę – nie był to autor lubiany przez “ludową” władzę), to może przestaniesz pierdolić bzdury o PRL-owskiej wizji.

W XVIII w. to obowiązywała ulubiona zasada W.W. Putina “Musimy byc silni, bo słabych biją”. Kto byl słaby, ten tracił albo znikał. Wine za upadek Polski ponoszą oprócz zaborców wielkie rody magnackie – te sprzedajne herbowe dziwki, wiszące u klamki Habsburgów, Hohenzollernów, Wettinów, Romanowych … (kto akurat więcej zaplacił).

Twierdzi Pan zatem, że samoobrona na Wołyniu, późniejsza Dywizja Wołyńska Armii Krajowej powstała na rozkaz z Warszawy lub nawet z Londynu? Pan poczyta blog pana Dymitra Bagińskiego. Może wtedy dotrze do Pana, że Armia Krajowa to konspiracja i nie wszystko w niej wyglądało tak, „jak się Jasiowi wydawało”. A nastroje ulicy, to już szczególnie podlegają rozkazom! Gratuluję Panu poziomu argumentów.
Ma Pan jasny pogląd niezmącony jakąkolwiek znajomością problemu. Skąd Pan wie, że nie mogło być gorzej? Przeprowadził Pan jakieś symulacje? Zastanowił się Pan co by się stało gdyby doszło do spontanicznego wybuchu walk w wyniku propagandy sowieckiej?

Poogląda Pan, to może zacznie Pan myśleć, a nie tylko reagować zgodnie z dawno wyuczonymi schematami. Ocena autorki blogu nie ma tu niczego do rzeczy. A autorytety moralne, to jest ostatnia rzecz, którą mogę polecać. :) Ja zalecam myślenie, z czego Pan skwapliwie nie korzysta.

Jesteś osobnikiem, który pozjadał wszystkie rozumy, i wyraźnie ci się odbija.
Jak ci się wydaje, że Armia Krajowa podlegała “nastrojom ulicy” a nie rozkazom dowództwa, to faktycznie szkoda na ciebie godki. Porównania z ludnością Wołynia (gdzie samoobrona powstała przeciw regularnemu ludobójstwu) przez litość nie skomentuję.

Aż dziw, że udało ci się napisać kilka zdań bez powtarzanego 20 razy słowa “sheepl” , wielki strategu, geopolityku, historyku i znawco wojskowości. Tyle ode mnie.


Niech pan się nie unosi

panie MAWie.
Pan Maciejowski jest tu znanym znawcą historii. Znanym szczególnie ze stwierdzenia, że skoro na Wołyniu zmobilizywono w ramach akcji Burza 27 Wołyńską Dyw. Piechoty AK to dlaczego nie zmobilizowano artylerii?


Panie MAWie!

Tak się składa, że „Rzeczpospolitą…” Pawła Jasienicy czytałem. Tyle, że ja w przeciwieństwie do Szanownego Pana nie tylko czytałem, ale także myślałem, o tym co przeczytałem. To właśnie Paweł Jasienica pokazuje, że decyzje później uznawane za błędne, w momencie podejmowania miały swoje uzasadnienie i wydawały się racjonalne. To właśnie od niego nauczyłem się abstrahować od wiedzy o późniejszych skutkach przy ocenie podejmowanych decyzji. Trzeba uważnie czytać książki, które się poleca.

Odnośnie wieku XVIII, to powinien Pan wiedzieć, że świadomość szlachty koronnej była tak wspaniała, że pojawiła się nazwa Ukraina w znaczeniu obszar Rusi Kijowskiej, a nie ukraina w ówczesnym znaczeniu „pogranicze”. Przez te 200 lat, o których wspominał Pan wcześniej, szlachta miała poczucie mieszkania w idealnym mocarstwie i to mogło skrzywiać optykę. Jest Pan bardzo szybki w wydawaniu wyroków, a niuanse Pana jakoś nie interesują.

Jeszcze jedno. Szaraczki zagrodowe też były herbowe, a wśród magnatów zdarzali się patrioci. Szufladkowanie też Pan wyniósł od Pawła Jasienicy?

Jeśli na Wołyniu mogła powstać dywizja AK bez rozkazu, to jest to argument przeciwko Pańskiej tezie o dzianiu się wszystkiego na rozkaz. Rozumiem, że nie jest Pan w stanie zrozumieć tej zależności, więc może mi Pan wierzyć na słowo, że tak właśnie jest. Ja solidnie obalam Pańskie argumenty, a Pan usiłuje mnie obrazić. Czy nie prościej pomyśleć? To na prawdę nie boli. :)


Panie JM

Przestań pan bajdurzyć o zrozumieniu tego co czytałeś.
Śmiech szkodzi podczas jedzenia kanapek.


Drogi Igło!

Informację o dziale posiadanym przez co najmniej jeden oddział samoobrony na Wołyniu widziałem w jakiejś książce w latach 70. ubiegłego wieku. To było na długo przed zainteresowaniem się tą tematyką, więc nie jestem w stanie podać tytułu książki. Niemniej nie znaczy to, że 27 Dywizja AK działami nie dysponowała. Chyba, że ma Pan źródło podające wykaz uzbrojenia wszystkich jednostek samoobrony i 27 Dywizji od momentu powstania do rozwiązania i tam wyraźnie jest stwierdzone, że w tej książce, co ją widziałem, kłamano.

Pozdrawiam


Panie JM

Ja pan znam dłużej niż MAW, więc nie dam się wciągnąć w próżne gadki.
Mówiąc wprost, pan widzisz drzewa w lesie, lasu pan już nie ogarniasz.


Drogi Igło!

To Pański punkt widzenia i ma Pan do niego prawo, choć ja go nie podzielam.

Pozdrawiam


otóż to

igla

Pan Maciejowski jest tu znanym znawcą historii. Znanym szczególnie ze stwierdzenia, że skoro na Wołyniu zmobilizywono w ramach akcji Burza 27 Wołyńską Dyw. Piechoty AK to dlaczego nie zmobilizowano artylerii?

pełna zgoda Igło, pełna zgoda …. oni na pewno nie myśleli.

gdyby dowodził wówczas oficer pokroju Maciejowskiego, to z pewnością zmobilizowałby tam artylerie, czołgi i lotnictwo, i przegoniłby Niemców oraz Ukraińców w 3 dni. bo przecież nastroje polskiej ulicy byly wobec okupantów bardzo niechętne.


Trochę rozwinęła się dyskusja...

... a ja niestety nie mam czasu w niej uczestniczyć. Ograniczę się zatem do paru tylko spraw.
W odpowiedzi na pytanie pana Jerzego, dlaczego prof. Ciechanowski poszedł do boju, choć sprawę uważał za beznadziejną, najlepiej jak jeszcze raz zacytuję samego profesora: ““Jak zobaczyliśmy, że właściwie nie mamy broni, to pytaliśmy dowódcę: z czym do gości? Ale byliśmy zdyscyplinowanymi żołnierzami – na rozkaz stanęliśmy do walki i na rozkaz ją zakończyliśmy”.
Jednym słowem: bezrozumny rozkaz bezrozumnym rozkazem, ale honor honorem – taka postawa wśród żołnierzy II RP i akowców w czasach okupacji była normą.

Czy skutków powstania warszawskiego nie można było przewidzieć? Był na Zachodzie człowiek, który przewidział – generał Sosnkowski. Cały czas się powstaniu sprzeciwiał, bo wiedział, czym ono się skończy. Szkoda, że dopóki jego przewidywania się nie sprawdziły, to inni nie chcieli go słuchać.

W każdym z wypowiedzi pana Jerzego wnioskuję, że jeśli uzbroję go w sam tylko nóż kuchenny i z takim “uzbrojeniem” każę mu ruszyć samemu do walki przeciwko oddziałowi talibów w Afganistanie, to nie należy mieć do mnie pretensji, jeśli stanie mu się jakaś krzywda. Przecież nie jestem prorokiem i nie mogłem dokładnie przewidzieć, czym taka akcja może się skończyć.

Pozdrawiam wszystkich dyskutantów. Z panem Jerzym włącznie :)


@All

Istnieje w języku polskim ciekawy termin “bohaterszczyzna” – ktoś pamięta?

Podaję definicję dla przypomnienia:

bohaterstwo pojmowane stereotypowo, szablonowo; niepotrzebna, fałszywie pojęta odwaga

Widać, nasz język potrzebował takiego pojęcia – a przecież język, to dusza narodu…


Jedno słówko mi uciekło

W przedostatnim akapicie jest “W każdym z wypowiedzi…”, a powinno być: “W każdym razie z wypowiedzi…”. Słówko “razie” gdzieś mi uciekło :)

I jeszcze raz wszystkich pozdrawiam, zapewniając przy tym, że z opiniami odmiennymi od moich zawsze chętnie się zapoznaję, bo jak inaczej mam weryfikować swoje poglądy? A czy po takiej weryfikacji poglądy zmieniam, czy też wręcz przeciwnie – utwierdzam się w dotychczasowych, to już różnie wychodzi. Jak to w życiu :)


Panie Onufry!

Nie wiem jak Pan wpadł na przykład z Afganistanem, ale oni (żołnierze polscy) tam używają teraz ślepych naboi. Pana zdaniem wszystko jest w porządku czy nie?

Różnica między tym co Pan wie teraz a tym co wiedziało dowództwo wtedy jest zasadnicza. To po pierwsze. Po drugie, to wybuch nieskoordynowany był moim zdaniem groźniejszy, niż skoordynowany. Po trzecie, to co ludzie mówią o swoich motywacjach po fakcie, ma się nijak do mechanizmów działania. Czy sądzi Pan, że przywoływany przez Pana profesor tak samo by uzasadniał swój udział w Powstaniu, gdyby był sądzony za udział w AK przez „polskie” sądy w latach 50?

Pozdrawiam


Z opóźnieniem

ale dziękuję za dyskusję, wprawdzie etykietek niektórym się nie udało wobec polemistów uniknąć, ale mritum jednak było ciekawe.

Pozdrówka.


Subskrybuj zawartość