Tęsknota

Dusza trzeszcząco piszczy.

Za spokojem.

Za ciszą.

Za brakiem zmagania się.

Za prostym, naturalnym rytmem, bez szumu, wrzasku, przepychanek głucho odbijających się od granic.

Nie uciekać.

Wyjechać.

Zamieszkać w małej wiosce na końcu końców i uwolnić głowę i serce od bezsilności, pytań i chciejstw.

Od wiatru się uczyć.

Wysmyknąć się codzienności z jej planu i wyjść żywemu światu na spotkanie.

Porzucić dotychczasowe.

Odetchnąć zapachem łąki, kiczowatym, dopóki nie stanie się cząstką dnia.

Zniknąć.

Komu?

Po moich śladach nie pójdziesz.

Ziemia.

Ogień.

Powietrza.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bruce Chatwin...

do redakcji Sunday Times Magazine gdzie pracował napisał “Have gone to Patagonia” kończąc tym samym dotychczasowe życie. Dokonał zwrotu w wieku 37 lat, niektórzy w tym czasie moszczą sobie fotele wypatrując emerytury. Z wędrowania wypisywał niezłe książki. Za ułamek dorobku literackiego zabrał się Werner Herzog ze swoim genialnie histerycznym aktorem. Podobno z Chatwina był “Kawał mizantropa chamiszcza i autysty”...co z tego kiedy mi imponuje i bardzo go lubię...


Komentarz muzyczno-słowny

A tęsknota- nieodzowny składnik życia.
Jak i niespełnienie, napisałbym więcej, ale na tęsknoty nie mam czasu, bo trza do pracy się zbierać, a zanim się zbierze, jeszcze do niej przygotować w ostatniej chwili patrząc jak dużo nie umiem a jak mało umiem:)


Tęsknota

I jak myślisz, co dalej?

pozdrawiam


Ernestto

Hmmm…

Dzięki :)


Grzesiu

Właśnie o to chodzi, że czasu to ja też nie mam.
Zaraz muszę pojechać do pracy tworzyć kolejną wiekopomną tabelkę.
W tym miejscu mam ochotę zakląć szpetnie.

Pozdrowienia.


Synergie

Przewrotnie mogę odpowiedzieć, że myślę co dalej.

Są dwie koncepcje, a to już coś. Mogłoby nie być żadnej, prawda?

Pozdrowienia.


Bażancie

Tylko że to niebezpieczne w sumie jest.

Jak raz zaczniesz żyć na ełeju, to bardzo trudno jest potem się zająć tą całą codziennością.

To mówiłam ja – stracona bezpowrotnie dla sprawy narodowej ;)


Gretchen jesteś słodka

Wiesz, że pytając Ciebie, tak naprawdę pytałem siebie. Co dalej? Twój wiersz jest o mnie. Nie tęsknię do tych harmonii. Nie tęsknię. Mam, w zasadzie mam.

Trochę tęsknoty żal.

Ale skoro tęsknisz, przyjedź do mnie.


Pino

Mogę tam pozostać na wieki wieków amen, albo zwyczajnie codzienność oddać w jej własne ręce, albo jeszcze inaczej, albo, albo, albo.

Cieszę się bażancie stracony. :))


Synergie

Wiem.
Pisałeś o tym.

Ty sobie nie życz mojej obecności, o mamo! Dopiero byś miał!

Co nie zmienia faktu, że dziękuję za zaproszenie.

:))


Tęsknota boli.

Ja boję się bólu..
Choć wiem, że bolało będzie…


Dorcia

Więc boisz się tęsknić?
Ja też, ale nie mów nikomu.

Ale ta tęsknota jest dość miła. Wiem, że mogłabym to zrobić bez żadnego problemu, nazwijmy go technicznym , a to trochę tak jakby wystarczyło wybrać miejsce.

Uświadomienie sobie takiej możliwości daje nadzieję, możliwości.
Nawet jeśli, o ile itd, zabraknie mi odwagi.

Kilka rzeczy mnie trzyma. A może tylko dwie.


Dwie to już dużo.

Ale świadomość, że można…

Czasem warto wyciągnąć rękę.


Bażant,

a Ty na pewno wiesz, co znaczy być bażantem straconym? Nic nie robić, mieć nałogi?

Żadnych planów, wykraczających poza najbliższe dwie godziny?

Świadomość, że jesteś w pewnym sensie gorsza od całego normalnego społeczeństwa?

Ja bym się zastanowiła, gdybym miała jakiś wybór, ale akurat nie mam.

Plusem jest to, że żyje się zajebiście, minusem jest to, że cały czas się zastanawiasz, czy aby na pewno kontaktujesz i ogarniasz.

if ju noł łot aj min


Bażancie młodszy

Co Ty starszego bażanta życia chcesz uczyć?
Żarty! :)

Zastanawiam się tylko nad tym, co też Ty opowiadzasz i masz na myśli w ramach gorszości. Pogięło piórka, czy jak?

Aj noł łot ju min, tak się składa, zupełnym przypadkiem gatunkowym.


Gretchen

Jeden z jaśniejszych punktów na blogowej mapie…

A tęsknota? Stan bez którego nie moglibyśmy w pełni odkryć i poznać siebie.
Chwilami nieznośna, ale bywa i mobilizująca, oraz destrukcyjna.

Tak sobie pomyślałem nieskładnie.

Pozdrawiam serdecznie


Paryzancie

Nie wiesz nawet jak mi się raźniej i lepiej na człowieku zrobiło. Dziękuję.

Znam wiele tęsknot.
Niektóre są ze mną na stałe.
Niektóre pojawiają się jak niespodzianki.

Ta ostatnia to zaskoczenie zupełne. Tego po sobie się nie spodziewałam.

Ale zobacz jak to jest. Powiedziałam o tym kilku osobom.
Najlepsza Szefowa mówi, że mogę zamieszkać w domu jej teściowej, która tam przebywa jedynie latem i chętnie zaprasza.
W piecu trzeba palić, żeby było ciepło.

Może chociaż na kilka miesięcy?

Pozdrawiam Cię Partyzancie.


Skądże znowu,

ja tylko próbuję przekazać własny punkt widzenia.

Gorszość?
Ano cała masa ludzi gdzieś podąża i coś osiąga, a ja nie, chociaż jakby obiektywnie porównać, to ja mogę zrobić więcej oraz lepiej.
Tylko że… “mogłabym robić nie wiadomo co, a nic nie robię. Jak to miło robić to, na co się ma ochotę”.

Inaczej… Brak jakiejkolwiek ambicji u mua pozwala na takie właśnie spokoistyczne życie, które składa się głównie z pieprzenia głupot przy piwie oraz innych podobnie nieproduktywnych czynności.

Znaczy, pogięło piórka, zgadza się. ;)


Punkt widzenia ważna rzecz

Bażancie, teraz objawię Ci prawdę i będzie to prawda objawiona.

Uwaga, achtung!

Każdy gdzieś podąża i coś osiąga, bażanty też, w tym Ty, a nawet ja.
Możesz nie wiedzieć dokąd podążasz, ale nadal podążasz.

Nieproduktywne czynności są jedną z esencji życia, jakże przyjemną.

:)


Nie,

tutaj się donikąd nie podąża. Dzień świstaka…


To ja też wkleję. A co!

Szukałem jednej piosenki dla Panny G.

Nazywa się I Know Where I’m Going, jest tradycyjna irlandzka i dotyczy pewnej młodej damy, która niby wie czego chce ale nie do końca:

I know where I’m going
And I know who’s going with me
I know who I love
But the devil knows who I’ll marry…

Występuje ona też w wersji ideologicznie poprawnej:

Good Lord knows who I’ll marry…

Nie znalazłem jej w tubkach, ale trafiłem na inną, pod tym samym tytułem.
Zwróćcie uwagę na bażanty. Dwa.

Chwilowo dobranoc Paniom,


Pino

Po pierwsze się podaża, tylko może trochę tak jakby wcale nie. :)
Po drugie powróóóóóciiiisz tuuuuu.
Wtedy tempo nieco wzrośnie.

Piórka w górę. :))


Merlocie

Dzień dobry. :)

Dziękuję za piosenkę.
Wydaje się podstępna , ale udam, że tego nie dostrzegam.


Heja hej,

zastanawiam się, czy w ogóle się dziś wyloguję z mojego materaca. Ostatecznie mam wokół niego porozrzucane różne książki, mogę spokojnie pracować nad teorią względności.

(“Olga obliczył biorytm na dziś. Intelektualny: 99%, emocjonalny: 90%, fizyczny: -100%,. Daje to następujący status: Twój intelekt w szczycie możliwości, Twój status to: Albert Einstein”)

Nie wiem, czy powrócę tam, taaaaam jest już dla mnie za szybko i za hałaśliwie.

05. Berlin-Paryż-Londyn


Subskrybuj zawartość