Wrzesień

Problemy z komputerem i nagły natłok obowiązków odciął mnie na dłuższy czas od sieci i pewnie pozostałbym poza nią dłużej gdyby nie to, że przytrafił mi się mały wypadek. Chcąc nie chcąc, siedzę sobie w domu i powoli kuśtykam po mieszkaniu. Korzystając z okazji nadrabiam zaległe lektury – i te książkowe i te sieciowe i muszę przyznać, że przez miniony miesiąc zbyt wiele się nie wydarzyło. To znaczy – może i się wydarzyło, ale nie były to zdarzenia, którym media postanowiły poświęcić aż tyle uwagi, by trwale zapisały się one na ich kartach.

Najważniejszymi tematami września wydają się być: odszkodowanie zasądzone Alicji Tysiąc w związku z publikacją „Gościa Niedzielnego” oraz trwająca ciągle dyskusja na temat aresztowania w Szwajcarii polskiego reżysera – Romana Polańskiego. Obu tym przypadkom poświęcono w ciągu ostatnich dni mnóstwo uwagi i specjalnie to nie chce mi się już ich nawet komentować.

Bo i co tu zresztą komentować? Dla wielu osób są to rzeczy oczywiste. No cóż… Dla katolika, aborcja nie narodzonego dziecka polega na jego zabiciu i co za tym idzie jest zabójstwem, a seks z osobą poniżej danego wieku jest przestępstwem nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Nie bardzo rozumiem, dla czego ktoś broni kogoś kto uciekł przed wymiarem sprawiedliwości i protestuje przeciwko jego zatrzymaniu. Z poziomu zwykłego, nie obracającego się w środowisku znanych nazwisk człowieka – wygląda na to, że naszym elitom w głowach się poprzewracało.

Rozumiem zasługi danej osoby, dla kultury, jakiejś społeczności itp., ale zdaje się, że jeżeli okaże się iż jakiś obecny autorytet popełnił w przeszłości jakąś zbrodnię, to jego życiorys mimo wszystko jej nie zamaże. W świetle prawa wszyscy są równi i tak powinno być. Nie ma taryfy ulgowej. I tyle. Może i często ze szkodą dla człowieka, który wiele wysiłku włożył w to, by zamazać popełnioną w przeszłości winę, ale w świetle prawa nic się na to nie poradzi. Przestępstwo było i już. Trzeba nie tylko odpokutować, ale jeszcze zostać osądzonym i poddać się wymierzonej karze, nawet – jeżeli będzie ona jawnie niesprawiedliwa, a i o takie przypadki nie trudno. Zdaje się, że sąd może wziąć pod uwagę zasługi i czyny danej osoby po dokonaniu przestępstwa, ale wcale to nie oznacza, że te jego jakieś wybitne osiągnięcia sprawiają, że danego przestępstwa nie było.

Gdy tak przeglądam sobie te różne informacje z minionego miesiąca i widzę jakie wydarzenia są najbardziej komentowane i zaprzątają najwięcej uwagi opinii publicznej i mediów, to mam wrażenie, że żyjemy w czasach po-politycznych. Polityka, przepychanki partyjne, sposób sprawowania rządów, prace nad ustawami, walka z kryzysem o którym już nawet prawie zapomniano – nie zajmują tak publiczności, jak kwestie obyczajowe lub jakieś problemy gwiazd, czy nawet ich dawnych partnerów. Wystarczy być byłą żoną znanego aktora i popełnić jakiś naganny czyn, by informacje o tym długo nie schodziły z łamów prasy i ekranów telewizorów.

Może i ktoś tu idzie na łatwiznę i media podchwytują proste, nie wymagające zbytniego wysiłku poszukiwawczego tematy, a dziennikarstwo śledcze odchodzi do lamusa, ale trzeba też przyznać, że ludzie najprawdopodobniej, w przeważającej większości, chcą być jednak o takich sprawach informowani. Chcą być karmieni informacyjną sieczką lub tematami obyczajowymi, czy też społecznymi, a polityka jako taka, interesuje ich wcale lub mniej. Lektura ustaw nie jest wcale ciekawa, nie tylko dla dziennikarzy, o nieprawidłowościach w różnych urzędach i tak wszyscy wiedzą, a to – w jaki sposób rząd walczy z kryzysem, społeczeństwo odczuwa na własnej skórze.

Nic, tylko pochylić się z natężoną uwagą, nad tym co nam się podsuwa. Może i naszym kosztem, bo umykają nam w ten sposób także rzeczy ważne i powoli zapominamy, że na otaczająca nas rzeczywistość ktoś jednak może mieć wpływ, ale trzeba przyznać, że my tez mamy wpływ na to co czytamy, komentujemy i najwidoczniej – prawdziwe problemy polskiego państwa interesują nas już mniej.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Michale!

Z tymi katolikami to nie przesadzajmy. W końcu czymże jest sto lat w obliczu 2000? A mniej więcej od 100 lat kościołowi się odwróciło i zamiast spędzania płodu mówi o zabijaniu nienarodzonych staruszków.

To, że jest pewna grupa duchownych lubująca się w wytykaniu „grzechów” wiernym, i gotowi powiedzieć są każdą bzdurę, to nie znaczy, że takie stanowisko miał kościół zawsze ani, że jest ono słuszne.

Pozdrawiam


Hm,

jesli dobrze widzę, to nie jest to ten tekst o Lacrimosie:)

A poważniej to zgadzam się z tobą, sensowne uwagi.

W sumie w podobnym tonie i o medialnej pustce i o sprawie Polańskiego napisałem w swoich obrazkach.

pzdr


Panie Jerzy

A ja bym jednak dał tym katolikom prawo do nazywania rzeczy w zgodzie z ich wiarą, poglądami… I poczynania hierarchii kościelnej nie mają tu tak właściwie zbyt wiele do rzeczy – każdy osądza dany czyn, w zgodzie z własnym sumieniem.

Sam akurat uważam, że gdyby dana kobieta usunęła ciążę, która pojawiłaby się wskutek miłości ze mną, to by zabiła tym samym nasze dziecko. Inaczej tego nazwać nie mogę.

A że i hierarchii i innym duchownym zdarza się produkować różne bzdury, to fakt. Nikt nie jest nieomylny i każdy może popełniać błędy. Także Oni…

Pozdrawiam.


Paprotniku,

“Sam akurat uważam, że gdyby dana kobieta usunęła ciążę, która pojawiłaby się wskutek miłości ze mną, to by zabiła tym samym nasze dziecko”

Najczęściej jednak jest tak, że ciążę to usuwają kobiety tych, co albo sami te kobiety do aborcji namawiają albo w ogóle i kobietę i przyszłe dziecko mają w dupie albo nawet nie mają czasu/ochoty się zainteresować albo wcześniej te kobiety zgwałcili itd

Nie uwzględniam przypadków choroby dziecka czy zagrożenia życia dziecka/matki, bo to tragedia dla obojga rodziców, acz czesto jest też tak, że jak już to dziecko się chore czy niepełnosprawne urodzi, to faceci wymiekają i odchodzą.

P.S. Hm, dzis to ja chyba za dyżurnego feministe TXT robię:)


Grzesiu

Widziałem, czytałem i skomentowałem:]

A pewnie, że to nie txt o Lacrimosie, bo ten będzie dopiero jutro, pojutrze. Pisałem ci o tym nawet na blogu (twoim:).

I proszę się tu mnie nie nabijać – czasowo kaleką jestem. Nieładnie tak… :)

Pozdr.


Grzesiu

Nie znam statystyk, ale wiem, że bywa tak jak piszesz. I jest to wielka tragedia. Gdy słyszę o takich przypadkach, to przypomina mi się widziany niedawno bilboard toruńskiej Galerii Rusz – kilka flag, a na nich napis: “Za podłość waszą i naszą”.

Nie zmienia to jednak faktu, że przypadki o których wspominasz prowadzą do zabicia danego dziecka. Do pozbawienia go możliwości oglądania tego świata…

Hmmm…
Być feminista to nic złego. Mam kolegę, który kiedyś uparcie twierdził, że jest… feministką:) Może i się trochę dziwiliśmy, ale nikt go za to nie potępiał.

Pozdr.


Panie Michale!

Zabicie dziecka to jest to coś innego, niż przerwanie ciąży. Płód i dziecko to zupełnie różne byty i warto o tym pamiętać. Słowa nie powinny służyć do zaciemniania rzeczywistości. Dlatego socjalizm należy nazywać socjalizmem niezależnie od tego, czy ma kolor brunatny, czerwony czy niebieski, zaś przerywania ciąży nie należy nazywać zabijaniem staruszków (dzieci również).

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość