Ho... Ho... Ho... Holocaust!

-lubil-kobiety-pulchne--ale-nie-grube--Wlosy.jpg

W sobotni poranek zazwyczaj wstaję później…
Na croissancie niespiesznie rozsmarowuję konfiturę figową, delektuję się filiżanką białej kawy, pobudzam kubki smakowe, i zabieram za lekturę… Gazety.
W wydaniu świątecznym.
Łikendowym

Żadnej polityki!
Ten dzień nie potrzebuje zastrzyka adrenaliny
Tylko kultury, wysokiej kultury, pełnej kultury.
Ona jest moja uwerturą do udanego łikendu

Tak było i dziś…
O, ho… ho… premiera, już za tydzień.
Jerzego Kosińskiego (Nikodema Lewinkopfa), tego samego, co zerżnął Dyzmę.
Nie, żeby zaraz dosłownie.
Broń Panie… Tylko koncepcyjnie, z Dołęgi-Mostowicza.

A więc, o, ho… ho… premiera.
Malowanego Ptaka. Dzieła (wpierw) opartego na faktach, z autobiografii.

Jednakże później, gdy mistyfikacja się wydała, sam twórca(?) zmuszony był przyznać, że to jedynie fikcja literacka… Takie sobie wariacje na temat polskiego stosunku do starszych braci w wierze.
Wiadomo jakiego…

Co do autorstwa… Tu również wysuwano poważne zastrzeżenia… Podejrzewano plagiat z poety George’a Reavey’a.
Ale nic, były kaowiec z Międzyzdrojów nie w takich przypadkach dawał sobie rade.

Czytam więc … ”Dla Polski, to zwykła hańba. Sąsiedzi patrzyli, jak mordowano sąsiadów i im nie pomogli. Przeraża mnie to chwalenie się przez Polaków największą liczbą drzewek w Jad Waszem. 6620 drzewek…
Co za wstyd!

Wszystkim, którzy pomagali żydowskim sąsiadom, należy się wielki szacunek, bo nie tylko ryzykowali życie, ale także, narażali się na społeczny ostracyzm, także po wojnie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata najbardziej bali się polskich sąsiadów.

Bez Kościoła nie da się opowiadać o stosunkach polsko-żydowskich i Zagładzie. Ta potężna instytucja inspirowała Polaków do antysemityzmu. Kler zawsze podsycał antyżydowskie działania…”

Nadto, twórcy spektaklu oświadczają; „Nie dodaliśmy do teksu ani jednego wymyślonego słowa. Wszystko, czego używamy, napisali – oprócz naturalnie Kosińskiego – Jan Tomasz Gross, Anna Bikont, Barbara Engelking, Jan Grabowski czy Monika Sznajderman. Opieramy się na literaturze faktu.”

Jeśli faktu, to już nie ma bata…
Odczułem mrowienie…
Drżenie…
Potem, zalałem się potem…
I doznałem iluminacji!

Mimo, ze tu, u nas, zielona wyspa, dobrobyt wzrasta, gospodarka krzepnie, autostrady się budują, śniadanko i premiera, to jednak sąsiadów ubywa… Jak to tak?! Toż przecież, lekko licząc, 2 miliony obywateli RP.
Wprawdzie w gazetach piszą, że wyjechali, do roboty, gdzieś, za granicę, ale ja już wiem!

Ho… ho… holocaust trwa!
I ma się dobrze.
Coraz lepiej!
U nas…
W tym kraju!

Upewniły mnie o tym (zagadkowe dotychczas) słowa pana redaktora Michnika, który wyznał w Spieglu; cyt. “jestem Polakiem, którego rodzice zginęli w Holokauście”.

Sprawdziłem, i włos mi się zjeżył – mame, Hinde opuściła Adasia w 1969, a tate, Ozjasz osierocił w 1982 r.!

Michnik_spiegel.jpg

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

yassa

Gdy ktoś na salony wynosi zmyśloną historię swojej rodziny, to bardzo źle z nim.. – albo żyje w wydumanej przez siebie rzeczywistości – także tej rodzinnej która jest świętością i skarbem. Dla Żyda rodowód to świętość.. .

pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


tego, co zerżnął Dyzmę..

piszesz, cytuję luźno:
— premiera, już za tydzień.. Jerzego Kosińskiego .. (Nikodema Lewinkopfa), tego samego, co zerżnął Dyzmę.. —
———————————————————————-
Czyli znów mogę sobie darować premierę..
Nie mogę się natomiast doczekać, aż w końcu ktoś napisze i wystawi na deskach sztukę o tych, co zerżnęli Jurka Kosińskiego.
Czyniąc to tak wprawnie, że miast cieszyć się życiem pełnym sukcesów w towarzystwie dobrze sytuowanych pań,
wolał iść do wanny z głową owiniętą szczelnie w plastikową reklamówkę.

pozdrawiam niedzielnie


Yassa

A gdzie ta premiera? Muszę się wybrać, zaraz po “Klątwie”.
Zasadniczo jestem kinomanką i po obejrzeniu niemal całego zestawu oscarowego czuję niedosyt. Nie było w tym roku nic o Polakach prześladujących Żydów ani o księżach pedofilach. Był wprawdzie jeden film obśmiewający chrześcijan (“Captain Fantastic”), ale zrównoważony “Przełęczą” Gibsona, więc się nie liczy. Ten Kosiński z nieba mi spada :)


Żle oceniasz pana Redaktora, Poldku

Pan Redaktor dbał o pamięć o rodzicach.
W obronie czci taty wystąpił nawet do sadu.
Przeciw IPN. który w biuletynie umieścił informację, że Ozjasz Szechter był sowieckim szpiegiem…
Gdyż tata Adama w żadnym razie nie był szpiegiem, on tylko działał przeciw państwu polskiemu, tak by II RP przyłączono do ZSRR.
I za to został skazany, nie za szpiegostwo…:)))

A tu?
Dziennikarz – Powiedziałby pan, że wypędzenie Niemców. to było barbarzyństwo?
Michnik – No a co innego?
Dziennikarz – Gdyby ktoś tak powiedział w Niemczech, to byłby skandal.
Michnik – Dlatego ja to muszę powiedzieć, jako Polak, którego rodzice zginęli w Holokauście.

Taki to z niego cwaniaczek… Legitymizował się i dał świadectwo prawdzie.

Podobnie Kosiński, który (razem z rodzicami) okupacje przeżył w okolicach Sandomierza… Ukrywany przez katolickiego chłopa. Dzięki pomocy katolickiego duchownego.
X. Okonia, który z kolei wystarał się o lewe papiery, dla całej rodziny Lewinkopfów.
Na nazwisko Kosiński…

Dlatego, z bólem serca, należało zmienić kategorie… z pierwotnej literatury faktu, na literaturę piękną, tfu… przepiękną:))


O Lava, we własnej osobie, powitawszy, powitawszy..

kulturę chcesz sobie darować?
Kulturę opartą na faktach, faktach autentycznych…
No nie wiem…

I rzeczywiście samobójstwo przez naciągnięcie sobie na głowę torby plastikowej, jawi się nazbyt ekscentrycznie…
Ale, z drugiej strony, „death is, like a heroin”, jak powiedziała do niego laska, z którą pojawił się w filmie Midnight Cowboy

Odpozdrawiam niedzielnie


A w poznańskim Teatrze Polskim… Laeniu

Poznań ostatnio sprzyja odważnej, opartej na faktach, Kulturze…
Ale skoro wolisz kino, da się coś zrobić…
Mogę szepnąć słówko koledze…
On nie tylko sprzyja dwójce twórców tego spektaklu.
On jest jej mentorem.
Co myślisz o tytule „Klątwa Malowanego Ptaka”?

Pzdr

Ps.
Jakbyś była ciekawa o kim mowa, to informuję, ze znajduje się tu i recenzja z jego premiery.
Niekłamanie entuzjastyczna.:))


Yassa - death is, like a heroin

Gdy, jak to niegdyś zręcznie ujął sam Ebenezer Rojt, zaraz po kurzawie spowodowanej szarpaniną o prawdę wokół książki Kosińskiego, cytuję:
— Już w 1995 roku ukazały się fałszywe holokaustowe wspomnienia fałszywego Binjamina Wilkomirskiego, a w dwa lata później fałszywe holokaustowe wspomnienia wydała fałszywa Misha Defonseca. —
to należy jednak przyjrzeć się uważniej, czy cała reszta faktów też nie zdarzyła się na wyraźne życzenie macherów naczelnych z fabryki marzeń w HolyZłudzie, a przy okazji i innych, Dyzmo-podobnych waletów.

Oczywiście tylko i jedynie tylko, aby pobudzić rynkowy popyt i podaż na słowo pisane.
W prasie codziennej, cotygodniowej, miesięcznej, a od święta – w księgarniach.
Że o rytualnych nasiadówkach wokół telewizornii juz z przyzwoitości wrodzonej nie będę wspomnał.
cze;)


No dobra, Laeniu...

Daruję Ci mękę przekopywania hektarów mojej radosnej twórczości…
W końcu od czego są linki


Lavo, cenię podrabiaczy Tory

Nie tak dawno w US złapano fałszywego Rebe, co to sprzedawał godne siebie pisma…
Z XVI stulecia i starsze…
Żydowskiego odpowiednika Indiany Jonesa.
Który nie wyjeżdżając ze stanów, z narażeniem życia, po niesamowitych przygodach, zdobywał owe święte pisma głownia u nas, na Ukrainie i Rosji…

Nasz zaradny Rebe opylał je, godziwie przy tym zarabiając, różnym bogatym i świątobliwym pobratymcom…:))


Plus ca change, czyli dzięks za linka

Jak sam widzisz i sam linkujesz – lata bicia piany mijają a nic się nie zmienia.
Więc co by końkluzja się nie ochwacjiła dodam szparko’m
iż nie chodzi o to coby nie wystawiać, a o to, coby olewać.
I tak ludzie na całym świecie dzielą sie na tych co te heroine ćpajom i tych co ją w doopie majom i to na dodatek nie w swojej.
Nie czas wię szat rozdzierać o to, że upośledzeni intelektualnie tę Herę na deskach rznom, bądź kroją, tylko czas zadbać o to aby pospólstwo umialo i CHCIAŁO zacząć odróżniać goowno od róży. I po wyglądzie, i po zapachu.
Bez potrzeby kupowania biletów.
A taki stan rzeczy można osiągnąc tylko nie tracąc energii na pitulenie o oopie Maryni i na dążeniach do izolacji tłumokoof od tłumu, a na podnoszeniu wiedzy, kultury tudzież jakości smaku u reszty społeczeństwa.
Czego sobie – po blogowiskach spoglądając – i innym spragnionym oraz potrzebującycm serdecznie życzę.
Z Bogiem, moiściewy, z Bogiem.


zaradny Rebe

:))

Jeśli się więc okaże, że radioaktywność na wyspach japońskich nadal nie maleje, a wręcz przeciwnie, to wnet powróci do nas czas wieczornych pogawędek ,przy nabuzowanych torfem piecykach o niesamowitych przygodach w niesamowicie dalekich krajach.

A wówczas umiejętność plecenia stringów stanie się znów ważniejsza od znajomości liczby Avogadra, czy tam wyciągania z pamięci pierwiastków i innych logarytmów.


Yassa

Wspaniała ta zalinkowana recenzja, Yasso, serio.
Ale chyba nie ma co zawracać głowy koledze, nie wątpię, że światowa i polska kinematografia wkrótce nadrobią zaległości we wspomnianym temacie.

Jakiś czas temu oglądałam francuski film “Niewinne” (Les Innocentes) o polskich zakonnicach zgwałconych przez Sowietów w czasie “wyzwalania”. Nie ma tam nic o relacjach polsko-żydowskich, aż tu nagle w środku filmu, ni z gruszki, ni z pietruszki, francuski lekarz (Żyd), zapytany przez koleżankę po fachu: – Jak sądzisz, jak nowy ustrój potraktuje polski Kościół?
odpowiada: – Mam nadzieję, że dadzą im w kość, nie tylko Kościołowi, ludziom też. Nienawidzę Polaków. Mają to, na co zasłużyli, i od Ruskich, i od Niemców. Jedyni Polacy, których lubiłem, skończyli w warszawskim getcie. Nikt nie przeżył.

Spisałam to z listy dialogowej. Wypowiedź ta robi piorunujące wrażenie, całkowicie wyrwana z kontekstu filmu, niezrozumiała, a przy tym nieludzka. Jest jak uderzenie w twarz.
Taka smutna dygresja tylko.


Jak więc rozumieć jego

Jak więc rozumieć jego wypowiedź którą zakreśliłeś w tekście?
**********************
Ciągle dorastam.. .


Laenia

Przepraszając za wcinanie się bez zaproszenia..
Tak, wypowiedź tego lekarza w filmie “Niewinne” to szpila pasująca do reszty treści jak pięśc do nosa, a genezy której możemy się jedynie domyślać.
Wiele takich szpil już od lat jest kierowanych pod adresem Polski i jej mieszkańców.
Są dokładnie tak, jak piszesz uderzeniem w twarz.
I masz rację mówiąc, że to jest smutne. Nawet bardzo smutne.

A jeszcze smutniejsze jest to, że takich potwarzy nie da się zmyć zwykłym wyjaśnieniem ani sprostowaniem.
Przyklejane od lat powoli naklejki stają się częścią spuśćizny.
Pozbyć się ich będzie ciężko, tak jak i reputację buduje się latami,
a stracić można w pięć minut.
Jedynym sposobem pozbycia się złej famy jest dawanie przykładu swym zachowaniem, sposobem wypowiadania się o innych, wyważonym osądem
systemów wartości panujących wśród narodów mniej wybranych niż ten nasz.
Powiem szczerze.
Kiedy widzę jak wzbogaceni przez Stwórcę świetną dykcją, lekkim piórem i wszechstronnym wykształceniem ludzie piszą – dla rechotu gawiedzi – o innych jako o ‘kozio-jebcach’, to.. , to.. eee..
Ach, ach.. Lava usmiechnij się.
Ha, ha, ha!
Naprawdę nie widzisz, że to tylko takie żarty. Kto jak kto, ale ty.. nieprawdaż?

Ach prawdaż, prawdaż.., ale pomimo to..
myślę, żę prędkie odzyskanie dobrego imienia narodu dobrze wykształconego, myślącego rozsądnie oraz bojowników reputacji za wolność waszą i naszą..?
Przykro mi, ale póki co.., to raczej czarno to widzę.

Pozdrawiam


Sorki Lavo, na misjonarza chyba się nie nadaję…

Obserwuję… Zbieram… Badam…
Tu przypadek z tej samej beczki…

”Rabin Avi Nahmias zakłada właśnie polski oddział Kabbalah Centre – potężnej firmy-sekty z ośrodkiem w Los Angeles, która na całym świecie zarabia na łatwowiernych ludziach, sprzedając fałszywą żydowską mistykę jako klucz do miłości, sukcesów i bogactwa. Imperium pseudokabały ma już ponad 50 ośrodków na czterech kontynentach i kilkadziesiąt milionów dolarów majątku… Wcześniej Avi Nahmias próbował namówić zamożną Brytyjkę, by oddała jego organizacji nieruchomości warte 65 tysięcy funtów. przekonywał ją, że zapewni światłość duszom jej zmarłych rodziców, jeśli za 110 tysięcy dolarów zakupi rzadki egzemplarz Tory…
W Polsce zaczyna od zera… londyńska siedziba Centrum Kabały znajduje się przy prestiżowej Stratford Place na West Endzie. To luksusowa rezydencja zakupiona dzięki pomocy finansowej Madonny za 3,65 miliona funtów…” więcej tu…


Laeniu; serio, serio? :))

Dziękuję...

Jak wiadomo, film to dzieło zespołowe, najwidoczniej jeden z twórców, producentów albo sponsorów, nie mógł sobie odpuścić…


Pewnie nie zwróciłeś uwagi Poldku...

Pisałem… w ten sposób Adam się legitymizuje…
Niemcy nie bardzo mogą, bo maja wiele za uszami, a on jako ofiara ich zbrodni może śmiało powiedzieć, że wypędzenie Niemców z Polski było barbarzyństwem.

Śmiało, tudzież całkowicie obiektywnie i bezstronnie…:)))


Yassa

He, he fajna ta kabała.
Wygląda ‘cuś’ na niezły szwindel,
ale, ale.. skoro już przy szwindlach…
Zapewne nie rzuciło się to zbytnio w oczy..
Na s24 mialem kiedyś krótką wymianę opinii z panem @Deda o zastowaniach statystyki z wyższej półki, do przewidywania stochastycznych podrygiwań na giełdzie, w celu wywróżenia możliwych zysków.
Twierdziłem wówczas uparcie – wbrew rozpowszechnianiej przez przeróżnych noblistów wiedzy powszechnej, że jeden z mych sąsiadów, niejaki pan Gershwinowitch, zdaje się przewidywać ruchy Browna na następny tydzień Wall Street lepiej nawet od najstarszych stochastycznych wiraszków od ruchów wszelakich.
Po zapoznaniu się z artykułem z Twojego linka wierzę święcie, iż pan Avi Nahmias obligatoryjnie musi być krewnym pana Gershwinowitcha, choćby i nawet w duuuużo daaaalszej linii :)

ps zaraz dopiszę jeszcze maly drobiazg
ktoś bowiem pukał w szybę od tyłu,
więc jeśli mnie nie zakatrupią to będę jak wrócę.


na misjonarza chyba się nie nadaję…

No ja szczerze mówiąc też nie bardzo.

Ale ja to się na niczym aż tak dobrze nie znam, aby o tym móc w towarzystwie rozprawiać językiem wielce re-habilitowanyn, więc ‘questo modo’ i ja sam raczej do niczego się nie nadaję.
Temuteż zdarza mi sie korzystać z tekstów zapożyczonych i tu własnie jest ten ‘sęk’,
a raczej ‘sękju’, które Ci jestem winny.
Bylo bowiem tak, że zaplątałem sie niechcący w pewne dyskursy podczas których poszczególni rozmówcy stawali się coraz to bardziej elokwentni; sięgając po coraz to bardziej malownicze ‘bon-moty’ rozbawili towarzystwo do rozpuku.
I własnie w tem przykrym momencie przyszla moja kolej.
Drżąc z obawy, że nie dorównam przedmówcom ni swadą, ni poczuciem humoru, bądź inną jeszcze celną ripostą, frasowałem się nieco, gdyż sala pełna była pań wszelakich, wielce oku memu miłych.
I wówczas wiodąc wzrokiem po rozhulanym na sali towarzystwie zebrałem się wsobie i zapinając marynarkę zadzwoniłem w szkło chwytając się jak ostatniej deski ratunku bonmotu mojego poprzednika, że oto:
“nie jest ważnym jak mężczyzna zaczyna, natomiast ważnym jest jak kończy.”


nie ważnym jest, jak mężczyzna zaczyna..-

powiedziałem glosem zdecydowanym, skupiając na sobie uwagę rozbawionej sali – ale jak kończy.
Wierzycie w tę starą i często powtarzaną prawdę? – zapytalem.
Doprawdy? – Jest tak, jak się opowiada?

I dalej było z górki. Dzięki Tobie.
Opowiedziałem im bowiem Twój świetny tekst.
Ten o pewnym londyńskim barze.
I o pewnym barmanie czyszczącym na prośbę szefa mosiężną popielnicę.
I o polożonej śnieżnobiałej kopercie z nadrukiem – Stanislas Maczek
I o wspomnieniu Staśka Sosabowskiego.

I na koniec powiedzialem: i tak kochani poznaje się prawdziwych mężczyzn.
Gdy gra dopiero się zaczęła, a do końca jeszcze daleko.
i wcale nie wiadomo kto i jak skończy.

Na sali było cicho jak makiem zasiał.
Szpakowaty pianista polożył delikatnie rękę na klawiaturze..

Dzięki Yasso.


Lavado

“A jeszcze smutniejsze jest to, że takich potwarzy nie da się zmyć zwykłym wyjaśnieniem ani sprostowaniem”.

No właśnie, z polskimi obozami śmierci można walczyć, a wobec takich podłych wstawek jesteśmy bezbronni, bo jak z tym walczyć? Nie da się.
Najwięcej krzywdy wyrządził nam w ostatnich czasach serial “Nasze matki, nasi ojcowie”, niestety, bardzo dobrze zrobiony i sprzedany do kilkudziesięciu krajów świata, z którego można się dowiedzieć, że praktyką żołnierzy AK, przedstawionych jako dzicy, brudni i obleśni bandyci, było chwytanie Żydów i zabijanie ich strzałem w tył głowy. To dopiero.
Z resztą Twojego komentarza się nie zgadzam: świecenie – mówiąc podniośle – dobrym przykładem szlachetnych synów narodu polskiego nic nie da wobec tej machiny szkalowania. Może być jedynie małą cegiełką.
Pozdrawiam :)


O kurcze, Lavado,

jak fajowsko, że zajrzałeś…:))
To ja dziękuję.
Okazuje się, że warto postukać w klawiaturę.

Tymczasem w linkowanym tekście roi się od błędów…
Pan Generał nie barmanił w Richmond Hotel, a w Learmonth Hotel, przy Learmonth Terrase.
I nie dostawał za to 300 funtów, a 10…
Tygodniowo.

Kabała fajna, tym bardziej, że Rebe nie rozpoznał należycie rynku…
A przecież z Rockefellerami & Rothschildami u nas cienko.

Czytałem w Jeruzalem Post artykuł o Polakach udających Żydów…
Jednego takiego znałem, ortodoksyjnego, przez chwilę asystenta Naczelnego Rabina Polski.
Który zanim zdobył tę posadę nigdy nie zapomniał by w Boże Narodzenie przystroić choinkę.
I na Wielkanoc pomalować jajka…
Rzecz jasna, jego córka, zgodnie ze starą żydowską tradycją, przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej…

Co do salonu…
Pyzol – Kaśka (z Kanady) przekonywała mnie kiedyś, ze nie ma się co przejmować jakimś tam Grossem, bo i tak nikt po tamtej stronie oceanu go nie zna.
Przeciwnie, w popularnym sitcomie; Big Bang Theory przedstawione jest kochające się małżeństwo Polki i Żyda.
Wkleiłem wiec jej ten kawałek…


Laenia & Yassa

Cze Kochani,

Przepraszam, że jak po ogień, ale akuratnie w drodze ‘jezdem’ :)
Czy li do rozmowy powrócę ‘stopikiem’ zabierając się z następą okazją.

Dziś tylko krótka wzmianka, iż będąc oczywiście bardziej ciekawskim od najsierszczych sierściuchów nie potrafilem sobie odmówić tej złośliwej satysfakcji,
coby zajrzeć na sa, sa,sa balony państwa Bogny i Igora.
Aby zobaczyć na jakie szczyty peturbacji stylu, wizji i misji wspiąć się jeszcze może dziennikarstwo wspomagane przez ex-tradycje wywodzące się jeszcze od stolicznych miszczów cechu krawiectwa oraz cech pochodnych.

Po co więc piszę? No, jak to po co!
Staropolskim zwyczajem piszę, aby donieść!

Że ja w krwawicy swojej myszkę optyczną noc całą tresowałem, żeby moje 2500 komentów przed 5 stycznia z Salonu 24 zdołała wykasować, a dziś zaglądając pod pewien – często przeze mnie frekwentowany w 2016 – blog widzę, że wszystkie moje komenty są nietknięte jak po wyjęciu z komory kriogenicznej.
I jak ja się teraz mam ludziom na oczy pokazać? Hę?!
Jeśli nawet się będę tłumaczył, że ja wcale o przywracanie moich komentarzy nie prosiłem?!
Przecież teraz i tak mi nikt nie uwierzy!
Ani, że ja tam nie pracuję, ani że nie jestem z SB, a bolek to miejscowy gajowy z zanurzonej we sąsiednie bagienko, garnącej się do naszych wschodnich somsiadów, słynnej wśród junkrów wsiokski – Dorf Am Stern. Ani że bynajmniej nie jestem farbowanym Szkopem, ani, że posiadając ruską charcicę nie jestem służalcem Wladimira.
A już z całą pewmością nie próbuję robić sobie marnych żartów z pewnego byłego komentatora salonowego Ventiquattro.
Niemniej. Jak sami widzicie.
Jeden życiowy błąd, jedna skuśka ’2 far’ i do końca swych dni jesteśmy jesteśmy osaczeni.
I przez grafomanię i przez grafologię.
Takim to oto sposobem drodzy moi można, obracając się w najlepszym towarzystwie,
ni z tąd, ni z owąd wpaść w … i jednoczesnie popaść w syndromy.
Nabawiając się przy tym niewiele, co najwyżej wątpliwej jakości etykiety.

A dziadek [ Jacek mu było ] ostrzegał:
“jak już Lava wpadłeś w, to siedź przynajmniej cicho,
zanim ‘mean old coyote’ przyjdzie powiedzieć ci dobranoc “

cze & cu :)))))))


no i zapomniałem dodać

że nie jestem też Hakierem ZŁA lub Mossadu.
Większość języków mam po rodzicach.
Jedynie hebrajski i yidish po pewnej pannie z Sumatry.
W nagrodę za obrotność pewnego tworu mięśniowego,
a przy tem wieloczynnościowego narządu jamy gębowej kręgowców.


Lavado

Salon najwyraźniej jest Hydrą – komentarze odrastają. Trza by zawezwać Heraklesa.
W razie gdyby się nie udało, mała wskazówka: on miejsca po odciętych łbach przypalał pochodnią i wtedy nie odrastały. Powodzenia!


He... he... he... Lavodo

Widzę, ze z Ciebie troszkę taki Syzyf – twórca i pierwszy władca Koryntu.:)


Laenia

— Salon najwyraźniej jest Hydrą – komentarze odrastają, trza by Heraklesa..

Trójcę kropli trunku szlachetnego na murawę strząsając,
modły do Apollina Delfickiego wznioslem.
W nadzieji pozostając, iż Władca Aestetyki oraz Muz wszelakich
umiłowanie rozsądku na rubieżach przywróci.
A nieszczęśnikom nierozumnym, zrządzeniem losu złego pokaranym,
wstydu dalszego i sromoty oszczędzi.


Yassa

— Widzę, ze z Ciebie troszkę taki Syzyf

W rzeczy samej – przyznaję bez bicia
kolegę Syzyfa zawsze darzyłem wspomnieniem wielce przyjaznym.
Mówiąc prościej – lubię gościa! Zresztą..
Wszyscy Bogowie darzyli go sympatią.
Pozwól, że zacytuję ze źródeł:
“Bogowie lubili Syzyfa i zapraszali go na swoje uczty, skąd król zawsze podkradał trochę ambrozji, a także słuchał pogłosek i plotek wymienianych przy stole, które potem powtarzał wśród innych śmiertelnych”
A poza tym
“ jest to przecież kolejny buntownik przeciw boskiej władzy [...] Syzyf stał się swoistym symbolem ludzkiego heroizmu i wytrwałości. Uosabia trud i bunt walczącego z bogami o swoją godność”

No i jak tu takiego nie lubić?
Co, nie?? ;))


Lavado&Yassa

Mała dygresja, bo mam taki limeryk w archiwum, trochę w temacie:

Ujrzał kiedyś poeta z Orzesza,
jak żuk gnojak pod górę pospiesza.
“Ach, Syzyfie! – zawołał.
Cóż tam pchasz w pocie czoła?”
i żuk gnojak okropnie się zmieszał.


Laenia

:)))
właśnie tego mi dziś brakowało do roberka – małej partyjki ‘na syzyfa’.

ale skoro juz ‘w pocie czoła’, to odważę się dorzucić z pamięci:

Pewne Lavo z Kosmo-politanii
Pchało wciąż od nieszporów do świtanii
Aż w kolejce stanęła
i się w końcu dopchnęła
jego stara
niosąc koniec tej manii


Trudno, nie chcem, ale muszem...

Jedna taka… Dama z… Koryntu,
z tych, co se lubią dać z gwintu,
gdy raz w pijanym widzie
ujrzała wdzięki dawidzie
zabulgotała; Donatello to świntuch!!

Laeniu wybacz, ćwiczę...:))


Lavado

“Pewne Lavo z Kosmo-politanii
Pchało wciąż od nieszporów do świtanii”

Ho, ho, ho, czyli nie tylko do Apollina się wzniosło modły, ale przy okazji i do Erosa, względem sił witalnych ;)


Yasso

No i dobrze, nie będę tu pisać banałów, że trening czyni mistrza, bo to się wie.
Moje pierwsze limeryki były okropne – że dodam na pociechę :)


Sie wie...:))


Laenia

Modły do Erosa?

Ach Laenio!
Myślisz, że Eros darzy świat nasz jeszcze choćby i ździebko przyjaznym spojrzeniem?
Ten faktoidalny padół, gdzie resztki Kamy i Tantry wyparła z impetem ostra co do najdelikatniejszego włoska, zeissowska dosadność, a nawet dogłębność?

Ja, sam wiedząc skąd przybywam, nawet nie śmiałbym prosić Boga Miłunku o przychylność.
Żeby się na śmiech szyderczy Sylena jakowego z orszaku erosowego nie narazić.
Jak to przypadło w udziale pewnemu wielbicielowi krzuszców szlachetnych, gdy usłyszał:
‘ech ty nieszczęsna, efemeryczna istoto lepiej byłoby dla ciebie, żebyś nic nie wiedział,
nie narodził się i – w ogóle – nie był’

;)


Yassa

Ach..
Borze Muj jak ten czas pędzi..
Zasiedziałem się niemożebnie, ale jak sam wiesz:
‘tajm flajs uen ju hawing fan’!

Dzięki serdeczne za gościnę i za cierpliwą wyrozumiałość
a komu w drogę temu..
czyli mówiąc zwięźlej: z Bogiem ostańcie
i już mnie nie ma..:)


Alez Lavo,

gość w blog, Bóg w blog
Cała przyjemność po mojej stronie…


Subskrybuj zawartość