Danielle

grad-bakaweb.jpg

Cwija od lat mieszka w tym samym domu w zachodniej Jerozolimie. Jej rodzina kupiła go kiedyś od rodziny Maji. Rodzina Maji osiedliła sie tu pod koniec lat pięćdziesiątych. Wcześniej, jak wieść niesie, dom należał do bogatego palestyńskiego kupca. Kupiec wyjechal na chwilę w 1948 roku. Liczył, że do domu wróci jak tylko przewali się ta cała żydowska awantura.

Cwija i Maja do dziś się przyjaźnią. Maja opowiadała, że kiedyś naprzeciw salonu, zamiast małego kuchennego okienka, były dodatkowe drzwi prowadzące do ogrodu, w którym rosły cytrynowe drzewka. Przez te drzwi nastoletnia Maja widziała podczas wojny sześciodniowej jak obok przelatującego nad miastem, podobnego do komara izraelskiego myśliwca pojawił się obłoczek dymu. Obłoczek szybko rósł, samolot wpadł w spiralę i zaczął osuwać się w dół. Maja w napięciu czekała, czy obok samolotu pojawi się biała czasza spadochronu. Czekała do momentu, kiedy samolocik zniknął jej z oczu, a od wzgórz i ogrodów odbiło się echo odległej eksplozji.

Jest wczesny poranek. Cwija wraz z mężem Amnonem szykują się by pojechać na targ po świerze owoce i warzywa. Po drodze chcą podrzucić do miasta córkę – Danielle.

Amnon to prawdziwy dziwak. Przez lata był znanym izraelskim felietonistą, teraz zajmuje się układaniem krzyżówek. Jego krzyżówki to prawdziwe, małe dzieła sztuki, wydobywające z hebrajskich słów nieoczekiwane warstwy znaczeń, w figlarny sposób wykorzystujące bogactwo języka. Amnon jest inteligentnym egocentrykiem, spoglądającym na świat spode łba, mało mówi, ciężko go wyprowadzić z równowagi. Ale kiedy komuś się uda, potrafi być nieobliczalny. Tak jak wiele lat temu podczas wizyty w Niemczech, kiedy Cwija wpadła na pomysł by pojechać do Dachau. “Proszę” – rzekł Amnon i rzucił pieniędzmi o stół – “Tu są pieniądze, ale jeśli ty jedziesz to Dachau, to ja idę do burdelu.”

Cwija, gdy to opowiada, zawsze śmieje się głośno, zaraźliwie. Uderza w uda dłońmi o palcach ozdobionych złotymi pierścionkami. Niska, korpulentna, pełna energii – taka prawdziwa żydowska mama. Prowadzi prywatną praktykę lekarską, zwykle cały dzień jest w ruchu.

Ubierają się ciepło, na zewnątrz gwiżdże wiatr, w radiu zapowiadali, że dziś może spaść śnieg. W pokoju obok szykuje się do wyjścia Danielle.

hebron.jpg

W 1929 roku dziadek Amnona, znany i poważany rabin mieszkający w Hebronie miał sen. Przyśniło mu się, że powinien zabrać swoją cierpiącą na reumatyzm żonę do Yaffy. Dziadek, którym był mistykiem, uznał sen za znak i wyprowadził się z rodzinnego miasta. Miesiąc później – 20 sierpnia 1929 roku do hebrońskich Palestyńczyków dotarła plotka, że Żydzi chcą w Jerozolimie zburzyć meczet Al-Aqsa. Wzburzony tłum splądrował kramy na bazarze i w trwającym cały dzień pogromie zabił 69 osób. Wielu miejscowych Żydów ocalało ukrywając się w domach swych arabskich sąsiadów. W przeciągu kilku kolejnych miesięcy wszyscy Żydzi uciekli z Hebronu.

Amnon jest zdecydowanie przeciwny żydowskim osadom na Zachodnim Brzegu. “W domu mojego dziadka w Hebronie mieszkają dziś Palestyńczycy, ale tu w zachodniej Jerozolimie, w Bak’a, ja mieszkam w domu, który przed 1948 rokiem należał do palestyńskiej rodziny” – mówi – “Powinniśmy ze sobą rozmawiać. Inaczej wszyscy staniemy się zakładnikami ekstremistów.”

To co zdarzyło się dziesięć lat temu nie zmieniło poglądów Amnona. To już dziesięć lat. Amnon zapina kurtkę i zakłada śmieszną czapkę – uszankę. Otwiera bramę, by Cwija mogła wyjechać ich samochodem na cichą uliczkę, jakich dziesiątki w Bak’a.

Maja – przyjaciółka rodziny – zawsze opowiada o tym strasznym dniu sprzed dziesięciu lat ze ściśniętym gardłem. Wtedy właśnie przyjechała w odwiedziny z Amsterdamu, w którym mieszka na stałe. Jest uzależniona od ruchomych obrazków, więc w hotelowym pokoju od razu włączyła telewizor. Wszystkie kanały podawały informacje o zamachu na Ben Yehuda. Maja usiadła na łóżku. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, gdy usłyszała, że jedną z ofiar wybuchu jest dziecko Cwiji i Amnona – czternastoletnia Danielle.

Był czwarty września 1997 roku. Danielle i jej dwie szkolne przyjaciółki – Smadar Elhanan i Sivan Zarka wybrały się na Ben Yehuda, główną handlową ulicę Jerozolimy. Ben Yehuda ma za sobą krwawą historię. Pierszy poważny zamach został tu przeprowadzony w lutym 1948 roku, przez współpracujących z arabskimi terrorystami dwóch dezerterów z brytyjskiej armii. Od tego czasu trzynaście razy znajdowano na Ben Yehuda samochodowe bomby, które zaraz miały wybuchnąć, kawiarnie były obrzucane granatami, wylatywały w powietrze wypchane ładunkami i gwoździami lodówki, torby i skutery. Na tej jednej ulicy zginęło w zamachach prawie sto osób a pięćset zostało rannych.

Ben_Yehuda_22_fev_1948.jpg

Tym razem trzy dziewczynki były bez szans gdy w ich pobliżu wysadzli się w powietrze trzej zamachowcy – samobójcy. Pochodzili z tej samej wioski – Asira al-Shamaliye. Ten atak miał być odwetem za zamordowanie przez izraelskie służby specjalne Mahmouda Abu Hanouda – jednego z przywódców Hamasu. Smadar i Sivan zginęły na miejscu. Danielle, w bardzo ciężkim stanie została przewieziona do szpitala.

Historia potrafi być okrutna w swej ironii. Smadar była wnuczką generała Mattityahu Peleda. Peled przeszedł drogę od wojskowego jastrzębia, uczestnika słynnego “protestu generałów” podczas którego wraz z Arielem Sharonem wymusił na rządzie rozpoczęcie wojny sześciodniowej, do zdecydowanego zwolennika współistnienia i rozmów z Arabami. Niektórzy historycy twierdzą, że bez Peleda, generała, a zarazem założyciela wydziału literatury arabskiej na Uniwersytecie Tel-Awiwskim, nie byłoby porozumień z Oslo. Generał przez lata starał się być skrzynką kontaktową między OWP a swoim starym towarzyszem broni Yitzhakiem Rabinem.

Danielle wie, że rodzice czekają już tylko na nią. Powoli rozczesuje swoje piękne, kręcone włosy. Wtedy – dziesięć lat temu włosy zamortyzowały uderzenie odłamków, uratowały jej życie. Rozczesuje włosy powoli, nie tylko dlatego, że są naprawdę gęste. W ogóle od dziesięciu lat robi wszystko dwa razy wolniej od swych rówieśników. Spędziła długie miesiące w szpitalu. Tam przeszła sepsę i przeżyła śmierć kliniczną. Mózg Danielle został nieodwracalnie uszkodzony. Proste czynności stały się wyzwaniem. Jednak stara się żyć normalnie. Daniele się śpieszy. Wybiera bluzkę, oczywiście z długim rękawem, tak by nie było widać rozległych blizn po oparzeniach.

ogrod.jpg

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Pięknie opisujesz...

...nawet tak smutne sprawy. Zawsze jest nadzieja…
:)


xipetotec

W tym miesiacu przylatuje moja zona i corka. Siedmioletnia Karolina. Nie widzialem ich rok czasu. Ilekroc jestem w Jerozolimie wkladam miedzy kamienie Sciany Placzu karteczke z prosba o spokoj na tej ziemii. By nie przelewac wiecej krwi. By ludzie ze soba w koncu pogadali i pomysleli o wlasnych dzieciach i wnukach.
Pozdrawiam serdecznie


To taka plemienna wojna

na siekiery, noże, kamienie. Bez końca.
Igła


@Borsuk

Niestety Borsuku,

Do pokoju daleko.

Klaniam sie nisko. Pozdrowienia dla rodziny :))


@Igla @jotesz

Matka jednej ze zmarlych dziewczynek – Nurit Peled-Elhanan zalozyla organizacje “Bereaved Parents for Peace” grupujaca osieroconych rodzicow z obu stron konfliktu – za swoja dzialanosc dostala nagrode Sacharowa w 2002 roku.

wiec zawsze jest nadzieja


Dopiero teraz przeczytałem,

jeden z najpiekniejszych tekstów jaki w necie czytałem.

Pozdrawiam.


>grzesiu

dobrze że to wyciągnąłeś ...



No jakos ostatnio ten tekst zauważyłem na SG gdzieś

i miałem wrażenie, że go nie znam, więc przeczytałem.

Xipe to pisać umie:)

Tylko że tematyka przytłaczająca.


P.S.

A jak tak patrze, to genialnych tekstów o IZraelu u Xipe dużo więcej jest, niektóre znam, ale niektórych nie pamiętam lub nie czytałem, więc muszę sobie odświeżyć, szczególnie, że teraz na TXT takie teksty niestety się nie pojawiają raczej.


>grzesiu

myślę, że jeszcze poczytasz teksty o Żydach, ale raczej bardziej w duchu pomocnika Gargamela niż Xipe…

pzdr



Doc, pożyjemy, obaczymy

jakby co, nie musi mnie tu być ani moich tekstów.

Ale na zapas się martwić nie zamierzam:)

Pozdrówka.


wiesz tu nie chodzi o zamartwianie

bo może być niezły hardkor … jakaś fajna ruchawka



Grzesiu, słuchaj Doca, mądrze mówi.

Pragnęłoby się więcej pięknych tekstów Xipe, choćby po to,
by czasami przeprać Prawdziwych Polaków lub spuścić na nich prawników.:)

Jak tu;
http://tekstowisko.com/xipetotec/58556.html.

Patrz no, jak to się wszystko kręci.

Przez ten nieszczęsny mezalians z, tfu…. Blogmediami24 może ucichnąć głos prawdy Izraela.:)
I pana Zbigniewa P. Szczęsnego niestety też.
Z jednej strony, smutne to. To prawda.

Z drugiej zaś pocieszające jest, że nie zamilknie das FDJ-Lied brawurowo wykonywana przez VasylzlyArbeitskreis.
W każdym razie taka deklaracja już padła.

I nie ma co popadać w depresję, mamy też przecież wypracowaną własną formułę:

“Wstałam, słoneczko świeciło. Wypiłam ranną kawę. Zrobiłam kupę.
Świat jest piękny.
Zajrzałam na TXT. O k…
Jakiś cham, s… i zboczeniec stwierdził, że moja kotka ma za długie pazury.
Jak można coś takiego napisać. Kiedy to powiedziałam kotce, cała się nastroszyła. Zestresowana.
No jak można być takim siewcą nienawiści…....”

Głowa do góry!

Pozdrawki

Ps.
Później wpadnę jeszcze, bo jest o czym pogadać. Tyle się ostatnio dzieje.:)


Yassa,

jak chcesz se pogadac o pierdołach, to może u mnie w HP a nie komuś spamować na blogu.

jak zwykle pitolisz poza tym, bo co wspólpraca z blogmedia ma z pisaniem Xipe wspólnego, łatwo zauważyc, że nie pisze od lutego 2009, Szczęsny też od pewnego czasu nie pisze, acz jego tekstów nie cenię, w sprawie Izraela akurat się z Xipe nieraz sćierali.

A cytopwanie niejakiego KJWojtasa, który miesiącami rozsiewał insynuacje chocby o mnie, Maxie i Gretchen, to se możesz wsadzić.

Ten pan jest dla mnie przykładem wszystkiego co w blogosferze najgorsze i jakby zechcial skiedykolwiek u mnie coś napisac, to zostanie wyrzucony.

A bełkot wasyla mi zwisa, czy po polsku czy po niemiecku.


Grzesiu,

KJWojtas, rozsiewa insynuacje i plotki?
Ale chyba nie aż tak bardzo jak ja? Prawda?
Choć tylko to już sprawia, że on mi się podoba!:)

Pozdrawki

Ps.
Myślę, że współpraca z Blogmediami ma zasadnicze znaczenie dla wielu z naszych naburmuszonych kolegów. Dostarcza ich naburmuszeniu niepodważalnego alibi.:)
Jakby co to mogę to uzasadnić w HP.:)


Yassa,

odpowiedziałem ci w tej sprawie w HP< jak cię to bawi i zachwyca cię chamstwo tego pana, to sorki, ale nie zamierzam z toba gadać.


Grzesiu, czemu od razu zachwyca?

Stosujesz zasadę odpowiedzialności zbiorowej?
Zresztą, dopiero po Twoich linkach w końcu doszło do mnie dlaczego wszystko zaczęło się nam sypać.
Nadwrażliwość hodowanych bezstresowo pod szklanym kloszem, w relacji z realnym wirtualem, w najłagodniejszej nawet jego formie, musiała się skończyć skokiem z mostu.:)

Pozdrawki


Subskrybuj zawartość