Zapłodnił mnie dzisiejszy tekst Igły o języku. Nie, nie żeby dosłownie, bo antykoncepcja u mnie na niezłym poziomie i nie żeby od razu ten obiecany przez Amerykanów milion dolarów za urodzenie dziecka przez mężczyznę mi się zamarzył.
Już na samym wstępie, oficjalnie, bez półśrodków, Igła zauważył, i nie można się z nim nie zgodzić: – Podobno jedną z funkcji języka jest zdolność do opisu rzeczywistości.
Zdaniem Stacha jednak, to wszystko nic. Najważniejsza jest funkcja stwórcza języka, która tworzy nie tylko komentarze i interpretacje a przede wszystkim fakty. Czołówkę językową w tej kategorii stanowią dziennikarze i politycy. W takiej właśnie kolejności…
Zdaniem zatroskanych o przyszłość narodu naszego wielkiego, potrzeba pokolenia, jeśli nie dwóch co najmniej na odtrucie umysłów, mentalności, przyzwyczajeń, nawyków, od wirusowej infekcji socjalistycznej z minionej epoki. Ich więc zdaniem, 19 lat od nastania nowej rzeczywistości to zdecydowanie za mało, żeby Homo sovieticusa na marach położyć.
Cytują przykład wielkiego Mojżesza, który lud swój wybrany prowadził do Kaanan 40 równych lat. Prowadził naród, który z kraju niewoli wyprowadził. Cynicy twierdzą, że jedynym powodem dla którego Mojżesz tak długo prowadził Izraelitów przez pustynię do Ziemi Obiecanej, była jego męska duma, która nie pozwalała mu spytać żadnej kobiety o drogę. Stachu to potwierdza. Powiada, że zna to z autopsji. Wolałby dać się zabić a nawet godzinę atlas samochodowy wertować, niż kobietę o drogę zapytać.
Zdaniem Fryderyka Nietzsche – felietoniści podobni są do błaznów z dworów średniowiecznych. Jego zdaniem, jest to ta sama kategoria ludzi półrozumnych, żartobliwych, przesadzonych, głupkowatych, którzy czasami są po to, żeby łagodzić nastrój patetyczny swymi konceptami, swym gadulstwem i zagłuszać swym krzykiem zbyt ciężki i uroczysty głos dzwonów wielkich wydarzeń. Niegdyś ta kategoria trefnisiów była w służbie książąt i szlachty, dziś w służbie partii (mówił to ponad sto lat temu, i nic się nie zmieniło). Ale i cały nowoczesny stan literacki bardzo się zbliża do felietonistów, „są to błazny kultury nowoczesnej”, których sądzi się łagodniej, jeśli się na nich patrzy słusznie poczytywać za rodzaj szaleństwa…
Czy my, blogerzy, jesteśmy też ludźmi półrozumnymi, głupkowatymi? Sorry, nie mam prawa w imieniu ogółu pytać, czyli wróć to tempo: Czy jestem szalony…? Z racji blogowania, a może nie tylko…?
Stanisław Michałkiewicz, prawnik, eseista, publicysta i felietonista, publikujący w Najwyższym Czasie, własnej stronie internetowej i wiele innych (określany przez wielu jako wojujący antysemita), przypomniał był niedawno pewnego idiotę, jak go określił, a mianowicie Protagorasa z Abdery (nie mylić z Pitagorasem, który z Abdery nie był), który wykrztusił w swoim czasie, iż „człowiek jest miarą wszechrzeczy”. Ponoć mieszkańcy tej mieściny uchodzili za wyjątkowych tępaków nazywanych abderytami, jako synonimem głupoty. Z Abdery pochodził też atomista Demokryt, umysł wyjątkowy, więc jak powiada Stanisław Michałkiewicz „niech będzie to dla nas przestrogą przed stosowaniem odpowiedzialności i w ogóle ocen zbiorowych”...
Wierszyk taki znalazłem gdzieś w Internecie, może po drobnych manipulacjach przyda się komu…
Kto ja jestem? Chłopczyk duży.
Jaki znak mój? Imię róży.
Co ja czynię? Humor wnoszę.
Głupoty i chamstwa nad wyraz nie znoszę.
Autoironii mam co niemiara,
Spotkać się z głupim to dla mnie kara.
Szkół kilka skończyłem niedużych,
Pozwala to często (nie zawsze wszakże) uciec od burzy.
Co różni nicponie winni wiedzieć od dawna.
Oni, co orłami chcą być, a to gówno prawda…
Com napisał, napisałem…
komentarze
O Boże!
Ufff…...
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 10.01.2008 - 19:20Panie Andrzeju!
Tylko po co się Pan zawsze zaczepia Nicka?
Jacek Jarecki -- 10.01.2008 - 19:24Pan tu trochę paliwodzisz z tym naszym Arturem.
:(
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Ja p. Kleina
Już nie mogę i mam na to papier.
Dlatego kobiety za mną szaleją.
Igła
Igła -- 10.01.2008 - 19:30WSP Jacku!
Nie wzywaj imienia swego Boga nadaremnie…
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 20:29WSP Igło!
Ze mnie jest podobny model. Jak byłem w Pana wieku, to opowiadałem babkom, że już nie mogę... Opędzić się wówczas nier mogłem od nich. Każda chciała sprawdzić, czy naprawdę...
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 20:30Panie Jacku!
Pominąłem! Zeusie Broń żebym ja się za paliwodzenie brał. Mnie z nazwiska wynika “mały”, to ja co najwyżej za “konusowienie” się biorę. A przy okazji, to ja Panu powiem, że martwię się, bo w czwartki nie tylko myślę, ale i się martwię. Więc się martwię, że nasi koledzy z salonu wklejają te same notki co i tam. To dobrze nie wróży. Ale, ponieważ ja się na ogół mylę, to pewno teraz też.
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 20:34Pozdrawiam…
Panie Andrzeju!
Mnie też martwi, ale nijakiego terroru nie będzie. Mała, skromna polityka, a nawet polityczka redakcyjna jeno. I tyle. pomoże.
No i tam nie ma Yayca.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 10.01.2008 - 20:47Panie Jacku!
Po raz przedostatni na ten temat (bo ostatni to przed śmiercią), bo z jednej strony fatalnie się czuję mówiąc o tym, z drugiej zaś życzę Textowisku jak najlepiej – to i gadam. Jasne, że nie chodzi o “terror”, ale jakoś tak życie nauczyło mnie powściągliwości odnośnie woluntaryzmu. Ale skoro mówi Pan, że wszystko jest pod kontrolą, to i poślizg czterokołowy o ile wystąpi – będzie kontolowany.
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 21:20Super…
Jarecki, raczej się Nickiego niż Nicka
pan Andrzej czepia, to znaczy o Nickim Fryderyku Niczem zwanym pisze…
grześ -- 10.01.2008 - 21:29A apropos wklejania tegoż samego tez mi się to nie podoba, jak pisac dla tekstowisku, to tylko dla tekstowiska, a w salonie to inne teksty dla salonu.
Ja np. najblizszym tekstem zamierzam was , Tekstowicze , drodzy olac i zamieścic tylko w salonie, ooo, a co mi tam.
Aczkolwiek będzie to prawdopodobnie już epilog tamże.
A tu będą powstawać me świeże i jakże dobre teksty.
Idem sobie już, bo bredzę.
Panie Grzesiu!
Już się cieszę, trzym się Pan…
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 22:02Zapłodnił mnie Igła
fachowo to nazywa się “in vitro” :)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 10.01.2008 - 23:12Panie Docencie!
Bałem się lecieć po łacinie, bo raz, że mi się to myli z in vivo czy jakoś tak, a poza tym komentatorzy się od razu usztywniają, mam to wypraktykowane :-)
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 23:44Pozdrawiam serdecznie…
Panie Andrzeju
w przydatku zapładniania in vitro ciężko mówić o sztywnieniu czegokolwiek… :)
łącze wyrazy szacunku
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 11.01.2008 - 07:37Zapłodnił...
Heh, to już wiem, skąd te pedalskie sweterki w serek, heh…
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 12.01.2008 - 01:04