izba pamieci- aneks "komunikacyjny"

To wydarzylo sie jeszcze wtedy, kiedy ta pelnia zycia zylem sobie na wsi.

Mialem wtedy siedem lat z groszami i dowiedzialem sie, ze moj wujek ktory odbywal zasadnicza sluzbe wojskowa mial wypadek. Motocykl go potracil tak nieszczesliwie, lamiac mu noge i to dosc powaznie.
Wujas lezal w szpitalu i Ojciec moj wpadl na pomysl, ze odwiedzimy faceta, bo w koncu fajny jest, i rodzina, i na pewno bedzie mu milo bo wiadomo jak to w armii.

Wyruszylismy z Wielunia do Gliwic, dojezdzajac nawet bez wiekszych opoznien. No i co sie okazuje? Ano to, ze wujasa juz tam nie ma, a do tego innego gdzie go przewiezli, to nawet nie ma mowy zebysmy weszli. Telefonow komorkowych jeszcze wtedy nie bylo (to dla mlodszych, jaby sie zastanawiali, dlaczego nie zadzwonilismy;).

Chcac niechcac, musimy wracac. A wspomnialem, ze to srodek snieznej zimy byl? No to wspominam;)

Wracamy do Wielunia, najszybciej jak to bylo mozliwe. Docieramy na dworzec PKS o 22.30. i w tym momencie Ojciec mnie pyta: czekamy do rana na autobus, czy idziemy i lapiemy stopa? 10 km.!!!
A ja mowie: idziemy:)

Zlapalismy stopa, stara “Warszawe” z czterema facetami w srodku. Wzieli nas i wysadzili po 4 km., bo skrecali.

Nastepne 6 przeszlismy piechota. Nie wiem ile czasu to trwalo, ale nic nie przejechalo w tym czasie. moze dlatego, ze snieg na drodze czasami do kolan siegal? Snieg, wiatr i… poczulem sie jak w innej rzeczywistosci. Ciemna noc, nas dwoch na tym bialym pustkowiu i tylko drzewa przydrozne szlak wyznaczaly.
Takie jakies nierzeczywiste to wszystko bylo.

Nie pamietam jak doszlismy. Nie pamietam czy wypilem ten kubek goracego mleka, czy od razu padlem?
Pamietam tylko, jak moj Dziadek i cala Rodzina jechali po moim ojcu, a ja bylem cholernie szczesliwy, ze takim twardzielem sie okazalem i Go nie zawiodlem:).

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

rollingpolu

na koniec sie usmiechnąłem mocno, no ale historia wcele nie taka wesoła

kurczę, w sumie dumny siedmiolatek to jest coś!

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Hm,

takie chwile pewnie zbliżają...
Niestety nie pamiętam wiele wspólnych ,,przedsięwzięć” z ojcem.
Niby był i jest, a czasem tak jakby go nie było.

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość