Francisco Paulino Hermenegildo Teódulo Franco y Bahamonde Salgado Pardo
04.12.1892-20.11.1975
Urodził się w rodzinie z tradycjami wojskowymi i daleko spokrewnionej z królewską rodziną portugalską. Kontynując tradycje, wstąpił do Akademii Marynarki Wojennej. Po jej zamknięciu w czasie studiów, przeniósł sie do Akademii Piechoty w Toledo.
Od 1912 do połowy 1916 roku kiedy to zostal ciężko ranny, dowodził oddziałami hiszpańskimi w walkach w Maroko.
W 1920 zostaje dowódcą hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej, a po rozbiciu sił powstańczych, zostaje awansowany do stopnia generalskiego i udekorowany Legią Honorową. Ma wtedy 34 lata i jest najmłodszym generałem w Europie.
Często jest stawiany w jednym rzędzie z innymi dyktatorami. Dlatego warto zwrócić uwagę, że Franco nie miał z nimi nic wspólnego. Jego pochodzenie, jego edukacja i kariera wojskowa jest calkowitym zaprzeczeniem sylwetek takich dyktatorów jak Stalin, Hitler czy Mussolini. Tak samo, jak i jego orientacja polityczna.
W 1934 tłumi tzw. “Rewolucję Asturyjską” wznieconą przez lewicujących górników. W nagrodę, rok pózniej zostaje szefem sztabu generalnego.
Po dojściu do władzy Frontu Ludowego, gen. Franco podejrzewany o możliwą nielojalność, zostaje “zesłany” na stanowisko komendanta wojskowego Wysp Kanaryjskich. Od tego czasu zaczynają się datować jego kontakty z opozycją antyrepublikańską.
Chcę wyjaśnić, że nie jest to wynikiem urażonych ambicji (choć trochę pewnie też), ale zaniepokojeniem narastającym anarchizmem w kraju, ktory wydaje się być sterowany przez sternika bez głowy.
17 lipca 1936 wybucha wojna. A 28 września, po śmierci gen. Moli w wypadku samolotowym, Franco zostaje naczelnym dowódcą rebeliantów w stopniu generalissimusa.
Pełnię władzy obejmuje 4 sierpnia 1937, kiedy to zostaje mianowany Wodzem (Caudillo), odpowiedzialnym jedynie przed Bogiem i historią.
Potępia się Franco za autorytaryzm, za sprzyjanie faszyzmowi(sic!), za tysiące rozstrzelanych komunistów i socjalistów, za biedę i za nie wiem ile jeszcze innych grzechów. Co ciekawe, oskarżenia rzucane są najczęściej ze strony środowisk lewicowych, co samo w sobie dziwne nie jest. Dziwne mogłoby być to, że te same środowiska nie dostrzegają drugiej strony medalu, no ale w sumie do tego też już jestesmy przyzwyczajeni.
A prawda jest taka:
Pierwsze masowe egzekucje przeprowadzono po stronie republikańskiej na przeciwnikach politycznych, osobach duchownych i z nimi związanych. Jest w jakims sensie zrozumiałym późniejszy odwet frankistów.
Franco byl przeciwnikiem teorii rasistowskich i to w dużej mierze dzięki niemu, w czasie II WŚ przez ucieczkę do Hiszpanii i nadawanie obywatelstwa uratowalo się ponad 46 tys. Żydów.
Franco nie był faszystą. Byl konserwatystą, nacjonalistą ( w sensie dumy z bycia Hiszpanem) i zwolennikiem korporacjonizmu w gospodarce. Także pragmatykiem, czego dowodem jest liberalizacja tejże gospodarki w momencie, w ktorym popadła w stagnację.
Reformy rynkowe, liberalizm ekonomiczny i umowy bilateralne pozwalające Hiszpanom na emigrację zarobkową zaowocowały tym, że Hiszpania była od polowy lat 50-tych najszybciej rozwijającym się państwem świata, zaraz po Japonii.
Dodam jeszcze od siebie, że rządom frankistowskim i samemu Franco, także i w Polsce przypisuje się rządzenie za pomoca siły i terroru, nie zwracając uwagi na nic więcej. W tej Polsce, która przez prawie pół wieku byla folwarkiem sowieckich namiestników, a wielu z nich do dzisiaj zasiada w sejmowych ławach.
Nie jest moim zamiarem wybielanie gen. Franco, ale w jednym muszę mu oddać sprawiedliwość. To co robił, robił z poczucia patriotyzmu i dla swojej Ojczyzny, ktorej nigdy nie zdradził w zamian za doczesne korzyści.
komentarze
Zastosuję metodę Eumenesa, Panie Rollingpolu,
[.]
co oznacza, że przeczytałem i się dokształcam:-)
Pozdrowienia serdeczne
Lorenzo -- 20.11.2008 - 15:22Panie Lorenzo
Zawsze to milo wiedziec, ze ktos czyta;-)
Rowniez pozdrawiam
rollingpol -- 20.11.2008 - 16:37rollnigpolu
jest ich więcej:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 20.11.2008 - 16:40Rollingpolu
To prawda.
P.S. Max fantastyczną literówkę uczynił :)
Gretchen -- 20.11.2008 - 22:26Ja tyż czytam
w sumie nawet bym się pokłócił, tylko że nie za bardzo mam jak, bo wiedzy mi brakuje.
Acz się zastanawiam, bo piszesz, że w Polsce zwraca się uwagę że rządził z użyciem siły i terroru.
Czyli co nie rządził?
Bo jakoś nic o tym nie piszesz, akurat skupiając się na zasługach?
Więc jaka była frankistowska Hiszpania (nie mówię o czasie wojny domowej) tylko póxniej?
A i to poczucie patriotyzmu, wiesz, jaruzelski też twierdzi, że wszystko robił ( a przynajmniej stan wojenny wprowadzał) z pobudek patriotycznych.
I sa tacy, co mu ten patriotyzm przyznają.
Więc względne to i subiektywne być może bardzo.
pzdr
grześ -- 20.11.2008 - 22:45Grzesiu
“Acz się zastanawiam, bo piszesz, że w Polsce zwraca się uwagę że rządził z użyciem siły i terroru.
Czyli co nie rządził?”
Napisalem, ze w Polsce tylko na to zwraca sie uwage.
Rzady autorytarne, jak nazwa wskazuje, opieraja sie na autorytecie. Autorytecie sily lub jednostki. Tutaj akurat wydaje mi sie, ze autorytet osoby byl wazniejszy od sily, co nie znaczy ze wszystko bylo ladnie i pieknie. Nie, nie bylo. Trwala bezpardonowa walka z ruchem komunistycznym, nacjonalistami baskijskimi i katalonskimi. Takze dzialala w najlepsze cenzura polityczna i obyczajowa.
A z drugiej strony, popatrz co to za “rezim”:
Ledwo 15 lat po zbrojnym przejeciu wladzy, liberalizuje i to powaznie gospodarke. Pozwala swoim obywatelom na zarobkowe “saksy” i to w krajach demokratycznych (Niemcy, Francja, Szwajcaria…). Wiecej, ten “tyran” Franco sam inicjuje rozmowy i doprowadza do podpisania tych umow!
Przedpoborowi mezczyzni tez wyjezdzaja i wracaja (!) odbyc sluzbe wojskowa, a pozniej wyjezdzaja znow.
Tworzy sie system powszechnych ubezpieczen zdrowotnych oraz powstaja tysiace mieszkan socjalnych.
W 69` Juan Carlos przyjmuje oficjalnie tytul regenta z rak Franco. Ten Juan Carlos, ktory zawsze byl zagorzalym przeciwnikiem frankistow.
Teraz zapytaj starszych Polakow, czy woleli by zyc we frankistowskim “rezimie”, czy w socjalistycznym “raju”?
“A i to poczucie patriotyzmu, wiesz, jaruzelski też twierdzi, że wszystko robił ( a przynajmniej stan wojenny wprowadzał) z pobudek patriotycznych.
I sa tacy, co mu ten patriotyzm przyznają.
Więc względne to i subiektywne być może bardzo.”
Ktos kto uznaje Jaruzelskiego za patriote, stawia go tym samym w jednym rzedzie z bohaterami powstan, zolnierzami Polski Podziemnej i z tymi, ktorzy walczyli na roznych frontach za nasza Niepodleglosc. A ktorych po powrocie do kraju, “patrioci” pokroju Jaruzelskiego wsadzali do wiezien, torturowali i nierzadko mordowali.
Tyle mam do powiedzenia na temat “patriotyzmu” tej kreatury.
Pozdrawiam
rollingpol -- 21.11.2008 - 11:05Hm, coś bardziej ogólnego napiszę
pewnie ci się nie spodoba:)
jaka to różnica dla prześladowanych/torturowanych czy zabijanych (nie mówię teraz o Franco, bo nie wiem, jak reżim tam wyglądał) czy są prześladowani przez patriotycznych dyktatorów (Hussein, Kadaffi, Pinochet, może Franco, może Piłsudski, może Mussolini) czy przez niepatriotycznych (Jaruzelski)
Czy gwał y.morderstwa i tortury sa fajniejsze z reki Pinicheta żołnierzey, bo on patriota wielki?
Czy Afgańczykom lepiej się ginie w omyłkowych nalotach demokrację niosących czy z ręki niedemokratycznych talibów czy wcześniej komunistów?
Dla mnie raczej godni bardziej potępienia sa dyktatorzy, którzy w własnym kraju nieprzymuszeni robią rzeź i prześladują innych niż przeciez namiestnik Sowietów, Jaruzelski, który działał w okreslonym czasie i miejscu i jego zdolność manewrowania była mniejsza.
P.S. To nie relatywizm, to raczej absolutyzm, mord/gwałt/tortury są nieważne czy je otrzymujesz od patriotycznych i prawicowych dyktatorów czy od kreatur.
grześ -- 21.11.2008 - 11:25Różnicy nie widzę, jeśli już to na korzyść kreatury niz patriotów.
No ale widać dziwny jestem.
Mnie bardziej, Panie Rollingpolu,
interesuje fenomen, jaki miał miejsce po odejściu Franco.
Idzie mi mianowicie o ogólnokrajowy konsensus czy pakt o nieagresji zawarty przez wszystkie siły polityczne Hiszpanii pod auspicjami króla, by zmodernizować państwo.
Coś takiego w Polsce nie byłoby możliwe (i to bez żadnych “chyba”).
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 21.11.2008 - 11:51Grzesiu
“jaka to różnica dla prześladowanych/torturowanych czy zabijanych (nie mówię teraz o Franco, bo nie wiem, jak reżim tam wyglądał) czy są prześladowani przez patriotycznych dyktatorów (Hussein, Kadaffi, Pinochet, może Franco, może Piłsudski, może Mussolini) czy przez niepatriotycznych (Jaruzelski)”
Zadna. Czasami to moze byc cena, ktora sie placi za probe zdrady swoich wspolobywateli. Podkreslam, czasami. Zeby nie bylo, ze wrzucam wszystkich do jednego worka.
“Czy Afgańczykom lepiej się ginie w omyłkowych nalotach demokrację niosących czy z ręki niedemokratycznych talibów czy wcześniej komunistów?”
Gdyby to zalezalo ode mnie, wcale bym sie w ten balagan nie wtracal. Prosilbym tylko, zeby pozniej mi nie wypominac, jak to przez nasza bezczynnosc sa tam traktowane kobiety na przyklad. Bo albo rybka, albo akwarium, ok.?
“Dla mnie raczej godni bardziej potępienia sa dyktatorzy, którzy w własnym kraju nieprzymuszeni robią rzeź i prześladują innych niż przeciez namiestnik Sowietów, Jaruzelski, który działał w okreslonym czasie i miejscu i jego zdolność manewrowania była mniejsza.”
Jasne. Dlatego przy calym moim obrzydzeniu do tego typa, przyznaje ze od Stalina czy Hitlera to jednak byl lepszy. A moze po prostu nie ten kaliber?
Do tego co napisales, dodalby jeszcze jedno.
rollingpol -- 21.11.2008 - 17:24Jezeli jednosci panstwa i narodu zagraza rozpad spowodowany dzialaniami wewnetrznymi, jest to dla mnie argument pozwalajacy na podjecie radykalnych dzialan. Co nie oznacza ze kazde z tych dzialan musi mi sie podobac.
Jezeli natomiast takie ruchy podejmuje sie tylko po to, zeby zachowac wladze nadana przez okupanta, to na to nie ma zadnego usprawiedliwienia.
Panie Lorenzo
Rzecz w tym, ze tam pierwsze sygnaly (niesmiale) zaczely sie pojawiac juz w latach 60-tych, czego kulminacja bylo wlasnie przyjecie tytulu regenta przez Juana Carlosa.
I to co staram sie uwypuklac.
Oni byli wrogami, ale wrogami w obrebie jednej rodziny. jedynym problemem bylo dogadanie sie na wspolne prowadzenie “folwarku” i wspolne, pozniejsze czerpanie korzysci z tego.
Inaczej sprawa wyglada, jezeli wlasciciele takiego folwarku maja dogadac sie z nadzorcami, ktorzy nim rzadzili i dzialali na korzysc sasiada. Co wiecej wcale sie tego nie wstydza i nie maja ochoty ani zamiaru udowodnic, ze tak juz nie robia.
A kredyt zaufania wydaje mi sie, dostali az za duzy? Prawda?
Rownie serdecznie pozdrawiam
rollingpol -- 21.11.2008 - 17:37Panie Rollingpolu,
czytając to co Pan napisał, zacząłem się zastanawiać nad tym jak krotka jest pamięć człowiecza.
Przecież w przededniu II wojny światowej znaczna część Europy rządzona była przez formacje, które dzisiaj (zazwyczaj upraszczając i zrównując) nazywa się autorytarnymi. A lewactwo nazywa je faszystowskimi. Pribałtyka, Polska, Austria, Portugalia, Węgry, Rumunia etc.
Odium przylgnęło do Hiszpanii i Portugalii, bo przeniosły te porządki poza rubież II światowej.
I jeszcze jedna rzecz mnie zaciekawiła. To do jakiego stopnia Franco przygotował (paradoksalnie) grunt nie tylko pod boom gospodarczy pod hiszpańską demokrację. Ciekawy jest casus tak zwanych komisji robotniczych, które choć były nielegalną namiastką związków zawodowych, to nie były nazbyt stanowczo prześladowane. Ich doświadczenie w pewien sposób wpływało na polską Solidarność, o czym mało kto już pamięta.
No, ale nie wszystko na raz. No.
Czekam na następne odcinki.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 21.11.2008 - 23:59Panie Yayco
Cieszy mnie niezmiernie, ze Pan w koncu sie pojawil.
A co do meritum panskiego wpisu, to z takim jednym “marutim” popisalismy sobie (nie tutaj), ale bardzo biednie. Za wszelka cene chcial mnie przekonac, ze Franco to jednak faszysta byl. Kiedy cos tam napisalem o korporacjonizmie i syndykalizmie narodowym, to dostalem odpowiedz, ze…Franco to faszysta byl.
A wlasnie narodowy syndykalizm w Hiszpanii, byl baza do stworzenia instytucji socjalnych w powojennej Hiszpanii.
rollingpol -- 22.11.2008 - 00:16No tak,
ale w Hiszpanii na pewno, w Portugalii chyba też, nastąpiło po upadku reżimów odgibnięcie w drugą stronę. Lewacką znaczy.
To jest pewien minus dla Franco i Salazara. Jeden z wielu.
Jeśli coś źle napisałam, to mnie sprostujcie,
pozdrawiam
Pino
Ano nastapilo, ale takie odgibniecia nie sa niczym nadzwyczajnym. Takze i w innych krajach to sie zdarza.
Czytalem kiedys ciekawy artykul o tym, niestety ani autora ani miejsca nie pamietam. W kazdym razie, bylo o tym, ze takie odgibniecia w jedna czy druga strone nastepuja cyklicznie (w krajach demokracji). Co jedna lub dwie kadencje, rozklad glosu wyborcow zmienia sie na korzysc opozycji. Spowodowane jest to, w duzym stopniu znudzeniem i opatrzeniem sie tych samych twarzy i niewiele ma wspolnego z realna dzialalnoscia.
Trudno wobec tego sie dziwic, ze Hiszpanie i Portugalczycy zmeczeni byli, po jednak “troche” dluzszym okresie niz dwie kadencje, widokiem tych samych osobnikow.
Pozdrawiam i dzieki za wizyte
rollingpol -- 23.11.2008 - 14:27¡Por Dios!
Wczoraj byłam na imprezie tak reakcyjnej, że toasty za Caudillo nie były jeszcze wcale najmocniejszym punktem :P