Georgian Hero

To, że Lech Kaczyński jest bardziej lubiany i szanowany w Gruzji, niż w Polsce, o tym jest wiadomo od dawna. Już na pewno od sierpnia tego roku, kiedy poleciał TU154 osłaniać własną piersią demokrację gruzińską. Demokrację Micheila Saakaszwilego, który rok temu, 7 listopada 2007 roku, spacyfikował opozycję siłami policyjnymi i doprowadził do pobicia dziennikarzy niezależnej telewizji. Polski prezydent wspiera demokratę Saakaszwilego, demokratę Juszczenkę i demokratę Alijewa. Dobre towarzystwo…

Incydent w Gruzji, na początku nazywany zamachem, jak zwykle w tego rodzaju sytuacjach, od dramatu przechodzi w farsę. Farsa i, i jak na to wskazuje co raz więcej przesłanek, głupota prezydentów Polski i Gruzji, naraziła na niebezpieczeństwo… nie, nie zdrowie i życie Lecha Kaczyńskiego, lecz nasze relacje z Rosją i UE. Nie dotyczy to tylko samej wyprawy do Tbilisi i w góry graniczne z Osetią, ale również ostatniej wyprawy do Kijowa.

Trudno jeszcze miarodajnie ocenić, czy strzały oddane w pobliżu kolumny samochodów z notablami i dziennikarzami, to była prowokacja gruzińska, przypadkowy strzał pijanego żołnierza – czy może standardowa procedura ostrzegawcza posterunku osetyjskiego. Strzały nie były oddane w stronę kolumny, bo nie ma ku temu dowodów. Można jednak ocenić wypowiedź Lecha Kaczyńskiego, na późniejszej konferencji prasowej, opisujące całe zdarzenie jako ostrzał ze strony Rosjan. Ocena może być tylko jedna – głupota. Głupota dyplomatyczna i nieodpowiedzialność za słowa.

Incydent można, jak na razie, opisać tylko w formie pytań;
Kto i dlaczego skierował kolumnę samochodów w rejon strefy buforowej, pomiędzy Gruzją i Osetią Południową, o której wiadomo, że jest niebezpieczna? Kto zmienił marszrutę tak, żeby prowadziła ona przez teren zajęty przez Osetyńców, a być może i Rosjan? I najważniejsze pytanie – komu na tym zależało i jakie to miało przynieść efekty?

Wyjazd w rejon niedawnych walk i cały czas trwających incydentów na pewno miał spowodować wzrost zainteresowania Gruzją i wzmocnić pozycję Saakaszwilego. Miał skierować uwagę na Gruzję. Z tego punktu widzenia nie można nazwać tego inaczej, jak prowokacją. Prowokacją, w której Kaczyński odegrał rolę figuranta. I jeszcze jedno – to była prowokacja nie tylko skierowana w stronę Rosji, na rzecz Saakaszwilego, ale również zostanie odczytana w Europie jako działanie przeciwko prezydencji Francji i roli i pozycji Nicolasa Sarkozy’ego . Incydent miał udowodnić, ze Rosjanie nie dotrzymują umów z nim – ale jednak niczego nie udowodnił, a apel, jak wygłosił Kaczyński na konferencji prasowej – zostanie odczytany w Unii jako negowanie polityki niewykluczania Rosji z rozmów o partnerstwie.

Lech Kaczyński szkodzi wizerunkowi Polski. To widać coraz wyraźniej, i jest zauważane już nie tylko przez jego twardych krytyków, ale również zwolenników. Jego polityka wschodnia, która jest pokłosiem jego przysłowiowej, chorobliwej, rusofobii, przyczynie się do osłabienia naszej pozycji i roli wewnątrz Unii, a także w relacjach z Rosją.

Dzień przed rajdem w górach Gruzji Kaczyński był w Kijowie, na obchodach 75. rocznicy tragedii Wielkiego Głodu. Te wydarzenia z lat 30 ubiegłego stulecia są podstawą nowej tożsamości ukraińskiej, podobnego do polskiego modelu polityki historycznej, w wydaniu prezydenta Wiktora Juszczenki. Tylko, że polityka ta budowana jest na podstawie skrajnie nacjonalistycznej, gdzie Wielki Głód przedstawiany jest jako działanie Rosjan wobec Ukraińców, co nie jest prawdą. To nie były działania o profilu narodowym, lecz zbrodnia o podłożu ideologicznym, w której Ukraińcy też brali udział. Wielki Głód nie dotyczył tylko Ukrainy, ale również Powołża, a także stepów Kazachstanu.
Drugą nogą tożsamości narodowej, na której się chce oprzeć Juszczenko, jest gloryfikacja i przywrócenie pamięci o OUNUPA – grupie organizacji, które w sposób zaplanowany, wyrachowany i bezwzględny dokonały czystek etnicznych na Polakach czerech wschodnich województw II Rzeczpospolitej. W Polsce pamięć o tym jest przywracana.

W Kijowie Lech Kaczyński słusznie powiedział o Wielkim Głodzie jako o zbrodni ludobójstwa. Tym bardziej będzie mu się pamiętało to, że nie ma odwagi mówić o tym samym w stosunku do śmierci ponad 160.000 Polaków na Wołyniu. Polityczne zakłamanie i kunktatorstwo – i właśnie rusofobia – każe mu na wybiórcze traktowanie polskich ofiar, zamordowanych z ręki Rosjan i Ukraińców. Rezygnacja z patronatu nad obchodami 65 – rocznicy rzezi wołyńskiej i wyproszenie konferencji naukowej poświęconej tej tragedii Polaków z Belwederu – nie zostanie mu zapomniana.

Bezkrytyczna i szkodliwa polityka Kaczyńskiego na Wschodzie, wikłanie się we współpracę z politykami przegranymi, jak Micheil Saakaszwili i Wiktor Juszczenko, lub kokietowanie dyktatorów, takich, jak prezydent Azerbejdżanu, Ilham Alijew, to przejaw politycznej głupoty i awanturnictwa. Polska, nawet w iluzorycznym układzie z krajami bałtyckimi, nie jest żadnym partnerem i żadną alternatywą dla krajów tamtego regionu. I dodatkowo rozbija spójność Unii Europejskiej, osłabiając naszą pozycję. Polska miała szansę być pośrednikiem i pomostem w relacjach z Rosją – teraz, po kolejnym wybryku Lecha Kaczyńskiego, nikt z Unii Europejskiej nie będzie z nami rozmawiał na temat Rosji – a także na temat wstąpienia Ukrainy i Gruzji do NATO i UE.

Polityka zagraniczna Lecha Kaczyńskiego, kształtowana przez Kancelarię Prezydencką, ministrów Michała Kamińskiego i Mariusza Handzlika, a wspomagana przez posła PiS – Pawła Kowala – to całkowita amatorszczyzna i głupota polityczna.

Azrael

P.S. Tytuł artykułu nawiązuje do znanego i znakomitego filmu Barry;ego Levinsona i Davida Mameta – “Fakty i akty”. Proszę się już samemu domyślić, dlaczego

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@Azrael

Bardzo dobry tekst, lecz pozwolę sobie nie zgodzić się z jednym Twoim zdaniem.

Piszesz oto:

“Lech Kaczyński szkodzi wizerunkowi Polski.”

I tu, uważam, Twoja opinia jest nieco myląca, a nawet może stać się asumptem do polemiki (że nie wizerunek jest ważny, lecz interesy). Uważam, że powinieneś napisać bardziej dosłownie:

“Lech Kaczyński szkodzi Polsce.”

Czas przestać sie krygować – trzeba zacząć nazywać rzeczy po imieniu.

Pozdrawiam,
ZS


Rzeczywiście

czy tak nisko upadliśmy, że polski prezydent musi robić za “żywą tarczę”?

Errata: 160.000 nie na Wołyniu tylko w czterech wschodnich województwach + Lubelszczyzna.


Jedno jest pewne, Panie Azraelu,

strzelali do prezydenta Kaczyńskiego, a premier Tusk ma tym razem 100% alibi. Chociaż...

Ukłony


Lorenzo, no co ty,

Salonu 24 nie czytasz, to nie wiesz, że Komorowski juz agentem rosyjskim się stał, Tusk pewnie gorzej.
Więc ja myślę, że kwestia kto zamach pzaplanował jest jasna.
Po rosyjsku mówili tylko dla niepoznaki ci strzelający, to prawdziwi PO-lacy byli:)

P.S. azraelu, zastanawiam się czy ten fragment o UPA i Wołyniu to nie jest u ciebie tylko jako niezłe alibi by dokopać kaczyńskiemu?
Może się mylę, ale jakoś nigdy nie zajmowałeś się tym tematem, więc podejrzliwy jestem.
Ale ogólnie, fakt, w cąłym tym zamachu jest coś dziwnego i chyba Kaczyński stał się marionetka w rozgrywkach między Rosja a Gruzją czy w grze Gruzji przeciw Rosji.
Ale naiwnie myśli, że on decyduje o czymś, eh…

pzdr


#grześ

Interesuję się, ale Dmitrij jest w tym specjalistą i rzetelnym komentatorem, dlatego nie biorę się za ten temat.


@Lorenzo

... komando Nowaka yam było, a poza tym choroba Kownackiego jest podejrzana…


Tylko nie Dmitrij!

Bo wyjdzie, że jestem ruskim agentem;-)


Azraelu,

U K. Leskiego rzuciłem link do dzisiejszego tekstu Pałasińskiego. Nic dodać, nic ująć.

Swoją drogą, robienie sobie przez Kaczyńskich (bo nie wierzę, że Jarek nie wiedział) kampanii wyborczej w ten sposób uważam za skandaliczne.

“Skandaliczne” to jest bardzo delikatne określenie.


Dymitrze,

Takich agentów poproszę jak najwięcej ;-)


Subskrybuj zawartość